Dla dużej części elit liberalnych prawa kobiet są wciąż tematem zastępczym Dr Elżbieta Korolczuk – pracuje na Uniwersytecie Södertörn w Sztokholmie i wykłada w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Warszawie. Bada m.in. ruchy społeczne, rodzicielstwo i politykę społeczną. Od ponad dekady zaangażowana jest w ruch kobiecy; przewodnicząca rady fundacji Akcja Demokracja i honorowa członkini stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci. Zaczęła się jazda po bandzie. Prawica funduje kobietom piekło, o którym kilkadziesiąt lat temu pisał Boy-Żeleński. – Z piekłem kobiet mamy do czynienia przynajmniej od 25 lat, właściwie od początku III RP. Tylko że to piekło przede wszystkim dla kobiet ubogich, które nie mają 380 euro na zabieg na Słowacji, więc media o tym milczą. Bezwzględny zakaz aborcji jest kolejnym stopniem do tego piekła. Wszystko to dzieje się przy wsparciu ludzi, którzy w każdą niedzielę głoszą Dobrą Nowinę, propagując chrześcijańskie miłosierdzie. – Miłosierdzie przestało być głównym elementem nauki Kościoła. Kościół bardzo się skupił na kwestiach związanych z seksualnością, a szczególnie na ciałach kobiet, natomiast w ogóle nie zabiera głosu w sprawach ekonomicznych. Nie staje w obronie słabszych, nie piętnuje nierówności, które stanowią paliwo dla niezadowolenia społecznego i frustracji. Najbardziej uderzający jest antydemokratyczny wymiar tego procesu.