Komety zwiastują epidemie

Komety zwiastują epidemie

Tajemnicze obiekty niebieskie są miękkie jak śnieżne zaspy Kiedy na niebie pojawiały się świetliste warkocze, ludzie przeczuwali nieszczęście. Komety od wieków uważano za zwiastuny wielkich klęsk i epidemii. Obecnie jednak mnożą się dowody, że bez tych dziwnych obiektów kosmicznych nie byłoby wody ani życia na naszej planecie. Komety to przybysze z dalekich regionów kosmosu. Przypuszczalnie biliony tych ciał niebieskich krążą w obłoku Oorta, już na początku przestrzeni międzygwiezdnej. Ten kometarny rój znajduje się w odległości około 50 tys. jednostek astronomicznych od Słońca (jednostka astronomiczna – prawie 150 mln km). Sonda Voyager, która potrzebowała 12 lat, aby dotrzeć z Ziemi do Neptuna, a teraz opuszcza Układ Słoneczny, znajdzie się w obłoku Oorta za 10 tys. lat. Matecznik komet znajduje się tak daleko, że te obiekty niebieskie są tylko luźno związane ze Słońcem. Niekiedy jednak grawitacja dalekich gwiazd potrąca kometę, tak że zmienia ona orbitę i mknie ku Słońcu. W pobliżu naszej gwiazdy taki kosmiczny wędrowiec tworzy efektowny warkocz, jednak kometarna głowa, a zwłaszcza jej jądro, pozostaje prawdopodobnie niezmienione od 4,6 mld lat, czyli od narodzin Układu Słonecznego. Komety są zatem swoistymi kapsułami czasu – astronomowie mają nadzieję,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 43/2005

Kategorie: Nauka