Łowcy lisich skór

Łowcy lisich skór

Zwierzęta przeznaczone na futro trzyma się w przerobionych kuchenkach gazowych, starych piekarnikach i byle jakich klatkach Dolinę Baryczy na Dolnym Śląsku, krainę lasów, łąk i pól, wśród których położone są jedne z najstarszych stawów hodowlanych w Europie, nazywa się Ptasim Rajem. Tu znajdują schronienie dziesiątki gatunków ptaków, a lecące z północy i dalekiej tajgi dzikie gęsi zatrzymują się na dłuższy odpoczynek, niekiedy pozostając do wiosny – to chyba najlepsza ocena walorów przyrodniczych tych ziem. Władze regionu zachęcają turystów do birdwatchingu – bezkrwawych łowów i podglądania życia ptaków w „(…) urokliwej krainie, gdzie losy człowieka i przyrody splotły się nierozerwalnym węzłem”, jak napisano na stronach Fundacji Ekorozwoju, wspieranej przez miejscowe gminy i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Przez lata nikt jednak nie chciał dostrzec, że dolina Baryczy nie dla wszystkich stworzeń jest oazą. Doznawały tu cierpień setki lisów, które były towarem eksportowym, półżywym surowcem na drogie futra. Oko za oko, skóra za skórę Właścicielowi jednej z lisich ferm w Stawcu niedaleko Milicza w kwietniu br. prokuratura rejonowa postawiła zarzut znęcania się nad zwierzętami. Podstawą oskarżenia były jak zwykle anonimowe donosy oraz fotograficzna dokumentacja fermy sporządzona przez członków

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2012, 48/2012

Kategorie: Kraj