Lubię gadające głowy

Lubię gadające głowy

To bardzo frapujące grać postacie, które są gdzieś powyżej aktora, który je gra – Często słyszymy, że dzisiejsza młodzież nie rozumie klasyki. Czy pana obserwacje to potwierdzają? – Rzecz jest w czym innym. Może taka opinia się bierze stąd, że klasyczny teatr posługuje się rozwiniętym, starannie skomponowanym tekstem. Młodym ludziom, wychowanym na telewizji, często trudno jest skupić się na tyle, żeby do końca wysłuchać długiego, złożonego zdania. Natomiast nie sądzę, żeby teatr klasyczny był trudniejszy od współczesnego. Czy, na przykład, teatr Becketta jest bardziej zrozumiały niż teatr Moliera? – Akurat Beckett jest trudnym autorem, więc może to nie najlepszy przykład. – Więc o co chodzi? Że teatr łatwy jest łatwiejszy niż teatr trudny, który jest trudniejszy? To się zgadza. Umówmy się, o czym rozmawiamy. Chyba że przez teatr współczesny rozumiemy teatr posługujący się językiem seriali telewizyjnych. – A propos seriali – ogląda pan telenowele i sitcomy? – Widziałem kilka fragmentów, żeby zobaczyć co to takiego, ale nic nie przykuło mojej uwagi. – Gdyby otrzymał pan propozycję zagrania w tych gatunkach, zgodziłby się pan? – Niespecjalnie mnie to pociąga. – A reklamy? Też pana nie pociągają? Nie widziałam pana w żadnej. – Bo w żadnej nie zagrałem. –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2000, 37/2000

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Likowska