Migracja, integracja, imaginacja…

Migracja, integracja, imaginacja…

Z perspektywy czerwonej Brukselki Siedzibę Parlamentu Europejskiego w Brukseli wzniesiono na pograniczu dzielnic Ixelles i Etterbeek. Gmach ów o europejskim wymiarze XL otaczają ruiny masowo wyburzanych małomiasteczkowych kamienic oraz różnej klasy knajpy, zatłoczone do granic możliwości w porze lunchu. Kłębiący się tłum wszelkiego rodzaju urzędników – eurodeputowanych i ich młodszych lub nieco starszych asystentów, biurokratów, korespondentów i komentatorów – dywaguje nad tym, jak zmienić świat – cały lub też swój własny. Wśród wymiany racji nad talerzem często słyszy się rozważania na temat migracji i integracji. Okolony tymi jadłodajniami plac Luksemburski, nad którym wznosi się gmach parlamentu, dzieli zaledwie 600 m od osławionego rejonu Matonga zamieszkanego przez ludność afroazjatycką – pełnego afrobelgijskich sklepów, restauracji, zakładów fryzjerskich i biur podróży oferujących tanie bilety do Kinszasy lub Bamako. Ten inny świat uśmiecha się wyzywająco do przeszklonych ścian parlamentu. Ten inny świat, który – jeśli nie ma stać się gettem – musi zostać wchłonięty przez eurounijnych kolonizatorów. Tylko jak to zrobić? W przypadku socjalistów odpowiedź jest tak samo prosta jak skomplikowana – dzięki wizji braterstwa i polityce solidaryzmu społecznego. A tak bardziej konkretnie? PES – Partia Europejskich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 32/2007

Kategorie: Świat