Muzyka z duduka

Muzyka z duduka

Płyta jest dla ludzi – żeby była i do seksu, i do samochodu, i do medytacji Łukasz Sabat – wokalista, multiinstrumentalista, gra na duduku, saksofonie altowym, hulusi, sopiłce basowej i wielu podobnych instrumentach dętych. Z Wojciechem Inglotem, również multiinstrumentalistą, tworzy projekt INSZA. INSZA – tak się nazywacie. Insza, bo inna, odmienna? Insza od czego? – Nazwa może mieć dwa znaczenia, jeśli już trzeba to tłumaczyć. Od nazwiska Inglot i Sabat. Włożyliśmy w ostatnią sylabę z – i mamy INSZA. Muzyka jest „insza”, to mieszanka jazzu, popu, etno, trochę elektroniki. Znalazło się także nieco rocka i naleciałości klasycznych. Jest też wiersz wybitnego, wciąż mało znanego poety Janusza Szubera, związanego z Sanokiem zresztą, jest Białoszewski, Gałczyński. – Zawsze miałem przy sobie kieszonkowe wydanie z wierszami dla zakochanych Gałczyńskiego, nosiłem się z nagraniem do nich muzyki. Miałem już szkic, ale wciąż poszukiwałem tekstu. I wtedy obrazy sanockiego malarza Daniela Białowąsa poprowadziły mnie skojarzeniami do Białoszewskiego i „Do NN***”. Zaśpiewałem, przyniosłem Wojtkowi szkic i to było to. Pracowaliśmy nad nim najdłużej, nadanie mu charakteru bardziej orkiestralnego zajęło nam prawie miesiąc. Nasza pierwsza płyta nosi tytuł „Dla NN”,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 11/2017, 2017

Kategorie: Kultura