Jest wolna miłość w Iranie

Jest wolna miłość w Iranie

Rozwód to u nas sprawa o wiele prostsza niż w wielu krajach Zachodu

Ida Panahandeh – kolejna reżyserka z Iranu, o której głośno na świecie. Jej film „Nahid” miał premierę w Cannes i zebrał przychylne opinie prasy. Obraz odnosi się do sytuacji kobiet w społeczeństwie irańskim. Chociaż rządzony przez ajatollahów kraj kojarzy się z bezwzględnością cenzorów, „Nahid” właśnie wchodzi na ekrany tamtejszych kin. Komentatorzy i sama reżyserka są ostrożni w postrzeganiu tej sytuacji jako zwiastuna przemian. Zaskoczenie Zachodu jest dla nich raczej kolejnym dowodem na naszą nieznajomość irańskich realiów.

W pokazywanym w Cannes filmie „Nahid” porusza pani temat czasowych małżeństw w Iranie. Kto może je zawrzeć?

– Każda niezamężna kobieta. I ta, która jest panną, i ta, która jest wdową czy rozwódką. Zawarcie takiego małżeństwa spotyka się z negatywnym odbiorem w społeczeństwie.

Dlaczego? Wydawałoby się, że jest raczej oznaką wolności, możliwości wyboru i decydowania o sobie.

– Iran jest postrzegany jako kraj, w którym nieformalne pary nie mają ze sobą żadnej intymnej relacji. Nie mam tu na myśli jedynie miłości fizycznej. Zakazane jest trzymanie się za ręce w miejscach publicznych i całowanie się. Czasowe małżeństwa są więc czymś w rodzaju świadectwa liberalizmu, ale dla ludzi z zewnątrz. Nie są tak traktowane w mojej ojczyźnie, w której wolna miłość istnieje i jest powszechna. W rzeczywistości w czasowe małżeństwa wchodzą ludzie głęboko wierzący. Chcą przestrzegać szarijatu, prawa koranicznego obowiązującego w Iranie. Jeśli z jakichś powodów – choćby finansowych – nie mogą sobie pozwolić na długoterminowe małżeństwo, decydują się na to czasowe. Interesujące są zwłaszcza te pary, w których tylko jedna osoba jest do nich przekonana. Załóżmy, że wierzący jest mężczyzna. Wtedy on będzie przestrzegał zasad Koranu, a kobieta wejdzie z nim w związek małżeński „na czas”, bo niewiele to dla niej znaczy. Wcześniej mogła mieć wielu partnerów, bez martwienia się o prawo.

A jeśli chodzi o rozwody? Choćby w oscarowym „Rozstaniu” Asghara Farhadiego rozwód jawi się jako palący problem w pani kraju.

– Rozwód w Iranie jest o wiele prostszy niż w wielu krajach Zachodu. Można zawrzeć związek małżeński dziś, a rozwód wziąć jutro. Niewiele przeszkód staje na drodze. System prawny nie jest w tym wypadku skomplikowany. Jedyny problem stwarza właśnie odbiór społeczny. Ale to nie jest problem wyłącznie Iranu. W wielu krajach – zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Europie czy w Ameryce – rozwód wciąż podlega napiętnowaniu. Nic więc dziwnego, że sztuka ochoczo się nim zajmuje. Tendencja, o której pan mówi w kontekście kina irańskiego, wydaje mi się globalna. Oglądam wiele filmów powstałych pod różnymi szerokościami geograficznymi, które mierzą się z tą kwestią. Wydaje mi się, że fakt, że irańska kinematografia tak chętnie sięga po ten temat, ma związek nie tylko z tym, że jest to plaga w Iranie, ale że mamy tu pewną figurę, dzięki której można o Irańczykach wiele powiedzieć. Kino irańskie wciąż nie może mówić wszystkiego wprost, więc chętnie prowokuje uniwersalne sytuacje, za pomocą których komentuje i opisuje zastaną rzeczywistość poprzez metaforę.

Kino irańskie przedstawia kobiety jako impulsywne i świadome. To odbicie rzeczywistości czy również figura?

– Sama jestem kobietą, łatwo mi więc się skupić na kobiecych emocjach. Mam wrażenie, że kino w ogóle chętniej skupia się na postawach i emocjach mężczyzn, świat kina jest przecież silnie zmaskulinizowany. W swojej sztuce chcę opowiadać o tym, co mi bliskie, a reakcje kobiet są tego podstawą. Dopuszczanie kobiet do głosu jest nacechowane politycznie. Za niepoprawne uznaje się prezentowanie ich w sytuacjach, kiedy się mylą, pokazują, że czegoś nie wiedzą, że nie mają racji. Taka prezentacja może zostać uznana nawet za mizoginiczną. A ja właśnie tego chciałam. Kilka razy spotkałam się ze stwierdzeniem, że mój film jest wywrotowy. Pokazuję bohaterkę zarówno wtedy, kiedy słuszność leży po jej stronie, jak i wtedy, gdy działa pod wpływem impulsu, emocji, spala się, nie ma racji. Sama tak przecież postępuję. Proszę zwrócić uwagę na taki film jak „Fortepian” Jane Campion – w nim również pojawia się taka bohaterka. Jej zachowanie koresponduje z tym, co pokazałam w moim filmie.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 34/2015

Kategorie: Kultura

Komentarze

  1. Jeff Gachie
    Jeff Gachie 3 października, 2019, 13:17

    Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( a g b a z a r a @ g m a i l . c o m ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +234 810 410 2662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy