Harry tryumfator

Harry tryumfator

Harry Potter jako bohater młodzieżowy właściwie nie ma poważnej konkurencji Harry Potter z powieściowego cyklu Joanne K. Rowling pozostaje od czterech lat jedną z najbardziej popularnych postaci naszego globu. W Polsce sława przyszła mu szczególnie łatwo – zajął miejsce opuszczone przez bohaterów Bahdaja, Centkiewiczów i Niziurskiego. Rodzima potteromania przybrała na sile jesienią zeszłego roku, kiedy w trakcie Krajowych Targów Książki w Warszawie obliczono, że kolejne egzemplarze “Harry’ego Pottera i komnaty tajemnic” sprzedawały się z częstotliwością co 45 sekund. W tym czasie polski wydawca, Media Rodzina Poznań, upłynnił już po 35 tys. dwóch pierwszych tomów z serii o Potterze – w sytuacji, gdy 10-tysięczny sprzedany nakład czyni z książki bestseller. W Stanach Zjednoczonych czwarty tom serii błyskawicznie znalazł milion nabywców. Jeszcze przed zeszłorocznym sezonem gwiazdkowym Harry Potter – według szacunkowych danych specjalistów – sprzedał się na całym świecie w przeszło 50 mln egzemplarzy. Potter, co oczywiste, dawno już przekroczył ramy literatury – trwają ostatnie prace przy ekranizacji “Harry’ego Pottera i kamienia filozoficznego”, reżyserowanej przez Chrisa Columbusa, który wcześniej skutecznie wylansował przygody niesfornego Kevina. Wytwórnia Warner Bros – pewna sukcesu – nie tylko wyłożyła na ekranizację 100 mln dolarów, ale również zakupiła prawa do ekranizacji dalszych części, a także do wizerunku samego Harry’ego. W zeszłym miesiącu ruszyła w Stanach sprzedaż porcelanowych figurek, kubków, koszulek i innych gadżetów z wizerunkiem Pottera. I tu sukces jest gwarantowany – Harry sprawdził się bowiem jako element kostiumu podczas ostatnich świąt Halloween w Stanach. A na tamtejszy rynek wchodzą właśnie gry internetowe z jego udziałem, kolekcja kart kompletująca postacie z książek oraz przejęte z powieści fasolki Bertie Bottsa. W styczniu tego roku liczba stron internetowych poświęconych Harry’emu przekroczyła setkę. Jeszcze wiosną zeszłego roku polską stronę fanów Harry’ego stworzył w Internecie 13-letni Tytus Hołdys, syn byłego lidera “Perfectu”. Z internetowych rozmów wielbicieli Harry’ego wynika, że ich wiek zasadniczo nie wykracza poza 15 lat i każdy tom przygód swojego bohatera czytają po 3-4 razy. Harry Potter ściągnął też na siebie głosy potępienia płynące głównie ze sfer kościelnych. W południowych Stanach USA konserwatywna organizacja Focus on the Family domagała się wycofania z bibliotek książek propagujących magię. Podobne głosy odezwały się z polskich ambon. Wytykano powieściom Rowling, że atakują wartości rodzinne. Rzeczywiście, Harry nie potrafi porozumieć się z rodzicami, ale głównie dlatego, że Dursleyowie to zmaterializowane ponuraki, które zamiast rozmowy nastawionej na wzajemne zrozumienie oferują dzieciom elektroniczne gadżety, byle tylko uwolnić się od ich obecności. Interpretacje tego edytorskiego sukcesu mnożą się w tempie geometrycznym. Tymczasem na sukces Pottera pracuje wiele instytucji współczesnego show-biznesu. Kino akcji przyzwyczaja do bohaterów operujących nadnaturalną siłą i inteligencją – obojętnie, czy są to komandosi, rozbitkowie, czy potwory wyhodowane w laboratoriach. Harry na podobnej zasadzie używa magii – z jej pomocą jest w stanie rozwikłać nawet najbardziej złożone problemy. Akcja kolejnych tomów ułożona jest tak, by przypominać, bardziej lub mniej trudne, fazy gry komputerowej. Czarnoksiężnicy, z którymi zmaga się Harry, pojawiają się i znikają jak kolejne przeszkody w labiryncie. “Autorka ma osobliwy talent do wizualizacji postaw, ideałów, walki dobra ze złem – ocenia krytyk, Krzysztof Lisowski. – Temat przyjaźni, solidarności i koleżeństwa, który znamy od wielu dziesięcioleci, został tu podany w świeży sposób”. Krzysztof Lisowski zwraca też uwagę, że Harry Potter jako bohater młodzieżowy właściwie nie ma w literaturze dostępnej współczesnemu nastolatkowi poważnej konkurencji. Staś i Nel to bohaterowie ze szkolnej lektury, która powstała 90 lat temu i odzwierciedla dydaktykę XIX-wie-czną. Bohaterowie z serii o Panu Samochodziku Zbigniewa Nienackiego, czy Tomek z cyklu Alfreda Szklarskiego zestarzeli się jeszcze szybciej. Ten ostatni przede wszystkim dlatego, że dzięki dostępności paszportów Polacy mogą osobiście podziwiać pejzaże opisywane w jego opowieściach metodą Orzeszkowej. “Pokolenie dzisiejszych 50-latków wychowywało się na Tomku Sawyerze, Polacy o dekadę młodsi mieli jeszcze “Chłopca z salskich stepów”, ale już młodzież dekady gierkowskiej nie miała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2001, 2001

Kategorie: Kultura