Grammy na kilogramy

Grammy na kilogramy

Krzysztof Penderecki może być uznawany za łowcę nagród

Zaczynał w wieku 26 lat jeszcze na arenie krajowej, ale od razu zgarniając całą pulę. W podręcznikach wychowania muzycznego funkcjonuje dziś termin „Penderecki na trzy ręce”. Było w tym trochę sprytu i młodzieńczej przekory, bo zdobycie wszystkich nagród, pierwszej, drugiej i trzeciej, przez jednego uczestnika konkursu nie zdarzyło się nigdy wcześniej i nigdy potem. Konkurs ogłosił Związek Kompozytorów Polskich. Nuty utworów nadsyłano opatrzone tylko hasłem, a nazwiska twórców były w zalakowanych kopertach. Dopiero po ich otwarciu okazało się, że trzy pierwsze miejsca zajęła ta sama osoba: Krzysztof Penderecki.

Po latach kompozytor przyznał, że aby obejść regulamin i nie budzić podejrzeń, pierwszą partyturę pisał lewą ręką, drugą – prawą, a o przepisanie trzeciej poprosił kolegę.

Oczywiście to anegdota, bo muzyka nie powstaje pod palcami, ale w głowie. Kompozytorzy zresztą nie muszą już ślęczeć z piórem nad pięciolinią, bo nuty pięknie i bezbłędnie drukuje komputer. Mistrzowi Pendereckiemu, dziś 83-letniemu twórcy, to narzędzie nie jest jednak niezbędne – zdarzało się nieraz, że nowy pomysł muzyczny zapisywał w kawiarni na serwetce.

13 lutego świat obiegła informacja, że najwyższa nagroda muzyczna, Grammy, porównywalna z filmowym Oscarem, znów trafiła do Pendereckiego. Pamiętamy, że dwa lata temu triumfy święcił Włodek Pawlik z płytą „Night in Calisia”. Teraz album „Penderecki conducts Penderecki vol. 1” wydany przez Warnera został nagrodzony przez amerykańską Narodową Akademię Sztuki i Techniki Rejestracji w kategorii najlepsze nagranie chóralne.

Dla Pendereckiego Grammy to żadna nowość, ma już na koncie kilka statuetek i nominacji. W 1988 r. kompozytora wyróżniono za II koncert wiolonczelowy, w 1999 r. za najlepszy utwór współczesny (II koncert skrzypcowy), a także jako wykonawcę dyrygującego własnym utworem. Z kolei w 2001 r. otrzymał statuetkę za „Credo”, a w 2013 r. nagrodzono płytę z jego dziełami orkiestrowymi w kategorii The Best Classical Compendium.

Jeszcze bardziej imponująco wygląda lista nominacji do nagrody. Nominowane zostały oba nagrania jego „Pasji według św. Łukasza” (w 1991 r. – dyrygent Krzysztof Penderecki, a w 2004 r. – dyrygent Antoni Wit). Z kolei nagranie „Polskiego Requiem” otrzymało tę nominację w 2005 r. Kolejne dostały nagrania: „Siedmiu bram Jerozolimy” (2007), „Jutrzni” (2009), a w grudniu 2016 r. nominowano płytę z „Dies illa”, „Psalmami Dawida”, „Hymnem do św. Daniiła” i „Hymnem do św. Wojciecha”, którą dyrygował sam kompozytor. Nominowano też płytę nagraną przez śpiewaka Mariusza Kwietnia.

Krzysztof Penderecki co kilka miesięcy zbiera jakieś laury lub wyróżnienia. W listopadzie 2016 r. Stowarzyszenie Architektów Polskich przyznało mu medal Bene Merentibus, a kompozytor święcił jeszcze triumfy na 5. Festiwalu Kultury Polskiej w Pekinie. W grudniu 2016 r. przyznano mu honorowe członkostwo Polish Singers Alliance America, w styczniu 2017 r. już występował w Madrycie, a jego podobizna ukazała się na okładce prestiżowego pisma. Lista nagród i wyróżnień, medali i doktoratów honorowych jest długa.

Przy okazji nagród Grammy i innych wyróżnień blask nazwiska Pendereckiego spływa na muzyków uczestniczących w nagraniach. Na Facebooku pojawiają się wtedy triumfalne wpisy. Teraz na stronie naszej mezzosopranistki Agnieszki Rehlis można przeczytać: „ZWYCIĘŻYLIŚMY!!!!!!!”. Bo dzięki Pendereckiemu sławni stają się wszyscy wykonawcy jego utworów. Bez takiego wsparcia pewnie nigdy nie dostąpiliby zaszczytu figurowania na liście zdobywców najbardziej prestiżowej nagrody muzycznej. Ma z tego profity Filharmonia Narodowa, były kierownik chóru Henryk Wojnarowski, dyrygenci nagrodzonych utworów i soliści śpiewacy – tym razem Johanna Rusanen-Kartano, Nikolay Didenko i Agnieszka Rehlis, a także reżyserzy nagrania Andrzej Sasin i Aleksandra Nagórko.

Czy Krzysztof Penderecki nie mógłby zawalczyć o filmowego Oscara? Jego muzyka była już wykorzystywana w takich filmach jak „Egzorcysta” Friedkina, „Lśnienie” Kubricka, „Wyspa tajemnic” Scorsesego i „Katyń” Wajdy. Gdy jednak przyszły propozycje napisania oryginalnej ścieżki dźwiękowej do „Walki o ogień” czy „Pachnidła”, nasz twórca odmówił. Być może w jego pojęciu Grammy znaczy więcej. Podczas ostatniej ceremonii jego nazwisko wymieniano razem z brytyjską piosenkarką Adele. Ona dostała aż cztery statuetki… Jest z kim się ścigać.

Wydanie: 08/2017, 2017

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy