Nieprzemijająca “Gra z ogniem”

Nieprzemijająca  “Gra z ogniem”

Ostatnia książka Andrzeja Szczypiorskiego, czyli… nasz rachunek sumienia Joel Weiss po chwili dostał piwo i umoczył w nim ostrożnie wargi, jak człowiek, który wie, że oto nadeszła rzadka chwila cierpkiej, chłodnej i od dawna znanej, malutkiej radości. – Niech pan posłucha uważnie – powiedział, pochylając się nad stolikiem, aby Jan usłyszał wyraźnie każde wypowiedziane słowo, ponieważ Joel Weiss miał pewność, że już nigdy nie nadarzy się okazja, by mógł te słowa powtórzyć. – Niech mnie pan słucha czujnie. I niech pan zapamiętuje, drogi przyjacielu. Czynię pana niejako spadkobiercą, a może zgoła wykonawcą mojego duchowego testamentu. Nie wiem, czy pan na to zasługuje. Może nie. Ale nie ma tutaj nikogo innego, a czas nagli. Chciałbym, żeby pan miał siłę to udźwignąć. Ktoś bowiem musi, przyjacielu. Niebawem stanie się coś ważnego. W tym momencie Jan rzekł cicho: – Zawsze to przeczuwałem, panie Weiss. Ale zawsze też miałem nadzieję, że w tym dniu już mnie zabraknie. To takie wielkie marzenie, panie Weiss, żeby już nie istnieć, kiedy pogrążymy się w przywoływaniu pamięci. – Na to jest za późno – odparł Joel Weiss. – I musimy sprostać wszystkiemu, co nadciąga. Przed kwadransem spotkałem tutaj Westermanna. Szedł

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 21/2001

Kategorie: Sylwetki