Niespokojny lot

Niespokojny lot

Czy nasz narodowy przewoźnik lotniczy poradzi sobie z konkurencją? Czy firma, w której w ciągu dwóch lat zmieniło się aż sześciu prezesów, sześć zarządów i dziesiątki dyrektorów, jest w stanie dobrze funkcjonować? Można mieć co do tego wątpliwości. Chodzi o spółkę zaufania publicznego, gdzie najważniejszym dobrem jest życie i bezpieczeństwo ludzi, gdzie potrzebne są spokój, profesjonalizm i stabilizacja. Tą firmą jest LOT, który przeżywał zawirowania związane z działaniami kolejnych szefów, pochodzących z politycznego rozdania rządzącej do niedawna ekipy. Demagogią i nieprawdą byłoby twierdzenie, iż korzystanie z usług LOT stało się mniej bezpieczne w związku z częstymi zmianami na wysokich szczeblach kierowniczych w firmie. LOT ma światowej klasy pilotów, samoloty na europejskim poziomie, cenionych handlowców, świetnych mechaników (część już w Irlandii), niemal 80-letnie doświadczenie. Ale przy częstych zmianach na szczytach firmowej władzy bywa tak, że przywiązuje się więcej wagi do efekciarstwa niż uwagi do egzekwowania żmudnych procedur, dyscypliny pracy oraz procesów szkolenia. A ta branża nie toleruje efekciarstwa! Karuzela z prezesami Zmiany na czele LOT-owskiej hierarchii przyprawiają o zawrót głowy. W grudniu 2005 r. fotel stracił Marek Grabarek, prezes od 2003 r. Był z poprzedniego układu, więc w czasie PiS-owskich czystek od razu go odwołano wraz z całym zarządem. Potem, przez tzy miesiące,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 47/2007

Kategorie: Kraj