Pragnienie dobrej Ameryki!

Jestem z „Układu” – blog Waldemara Kuczyńskiego Nie znam Ameryki, byłem tam dwa razy, za każdym razem krótko. Nigdy też samymi Stanami Zjednoczonymi się nie zajmowałem, jeżeli już to ich polityką zagraniczną, szczególnie za nieboszczki PRL, bo wtedy postawa USA miała znaczenie dla nas, opierających się tutaj komunizmowi. Ceniliśmy prezydenta Cartera ze względu na to, że do celów polityki zagranicznej Stanów włączył kwestię praw człowieka na świecie, a więc i u nas. Powściągało to nieco represyjne działania władz wobec powstającej w Polsce od roku 1976 opozycji demokratycznej. Bardzo ceniliśmy prezydenta Reagana, właśnie za jego twarde stanowisko wobec Związku Radzieckiego, bo lepiej niż Europejczycy zza tamtej strony muru berlińskiego rozumieliśmy naturę sowieckiego systemu i władzy. Wiedzieliśmy, że miękkość i ustępstwa nie uspokajają imperium zła, lecz je ośmielają, a samo określanie ZSRR tym mianem bardzo nam się podobało, bo jak mało co było prawdziwe. Więc Stany Zjednoczone, były także w polu mego zainteresowania, ale tylko od tej strony. Robię te zastrzeżenia, bo chcę się podzielić kilkoma myślami z okazji inauguracji prezydentury Baracka Obamy. Będą to myśli \”amerykanistycznego\” laika. Dostrzegam ogromną rolę Ameryki w trzymaniu na uwięzi sił chaosu, których na świecie jest wiele. Wiem, będą tu protesty, mówienie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 04/2009, 2009

Kategorie: Blog