Wpisy od Waldemar Kuczyński

Powrót na stronę główną
Książki

W dziennikach Waldemara Kuczyńskiego

Mazowiecki, Geremek, Frasyniuk, Rokita, Tusk, Balcerowicz… Środa, 7 lipca 1993 r. Groźny konflikt w kierownictwie Unii [Demokratycznej], a właściwie erupcja starego konfliktu między Geremkiem a Mazowieckim i nieco nowszego między Rokitą a Frasyniukiem. Przygrywką były wypowiedzi Rokity o BBWR, jako potencjalnym sojuszniku Unii, które wywołały sprzeciw Mazowieckiego i części Prezydium (ja też się znalazłem w tym gronie), bo nastąpiły po prztyczkach Wałęsy pod naszym adresem i po dwu niepokojących wywiadach, w których rysował on coś na kształt korporacjonizmu w miejsce

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

O krzyżach i wojnie

Najpierw o krzyżach. Jestem mało gorliwym synem Kościoła, ale więź z nim odczuwam. Rozumiem decyzję Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu dotyczącą krzyży. Europa się zmienia i przestając być chrześcijańskim monolitem, staje się coraz bardziej wielowyznaniowa i ten proces będzie postępował. Na niego nie ma rady, można go hamować, ale powstrzymać się nie da. W związku z tym argument o chrześcijańskich korzeniach Europy będzie tracił na znaczeniu w konfrontacji z tym, czego wymaga coraz większa różnorodność religijna i kulturowa kontynentu.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Lepka na ludzi

Podczas rozmowy z Joanną Ligocką i w przemówieniu 11 listopada Lech Kaczyński użył dwóch nowych zwrotów „nowa rzeczpospolita” i „nowy patriotyzm”. To nie są zwroty przypadkowe, lecz celowe. Prawie na pewno nie powstały one w pałacu ani w głowie prezydenta, lecz na Żoliborzu i w głowie programującego brata. Lech Kaczyński, jako brat powtarzający, wykonuje zadanie, wzorem tego wykonanego cztery lata temu i zaraportowanego bratu dominującemu. Cel jest klarowny, chodzi o zastąpienie zgranej, zużytej, zdemaskowanej i odrażającej Czwartej Rzeczypospolitej nowymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Prawdę kochają czy kastet?

Powołana w środę komisja śledcza ma dwie nazwy obiegowe: hazardowa, od tego, czym ma się zająć formalnie, i anty-Tuskowa, od tego, czym powinna się zająć wedle PiS, a także wtórującego mu SLD. Ta komisja jest jedyną zdobyczą Kaczyńskich i Kamińskiego, wyniesioną z ataku na rząd i PO, przyczółkiem do dalszego siania zamętu i awantury w nadziei, że w końcu Polacy zgłupieją i mimo doświadczenia dwóch lat państwa prokuratorskiego uznają PiS za godne władzy. Prawda nie ma z powołaniem komisji hazardowej nic wspólnego, chodzi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Mój październik 1956

Mój październik 1956 Mijają 53 lata od polskiego Października, od końca stalinizmu i początku Polski Ludowej bardziej ludzkiej. Niżej publikuję fragment moich wspomnień z tamtego czasu. „Krytykujum Stalina!?” „Nadszedł rok 1956, rok polskiego października. Byłem w dziewiątej klasie. Ale zapowiedzi przemian pojawiły się kilka lat wcześniej. Pierwszym śladem, który trwa w mojej głowie, jest łapczywość, z jaką słuchacze Wolnej Europy na Ulicy przywierali do głośników, by przez ryk zagłuszarek wyłowić to, co o Stalinie, Bierucie, o popełnionych zbrodniach opowiadał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Prowokacja!

Trudno w piątek, 2 października, pisać o czymś innym niż o tzw. aferze hazardowej. Już drugi dzień przewala się przez media tornado wywołane pismem CBA do najwyższych fisz w państwie, że mogło dojść do zagrożenia interesów ekonomicznych państwa podczas prac nad ustawą o grach losowych. Początkowo wyglądało to na histerię, ale publikacja w „Rzeczpospolitej” fragmentów podsłuchanych rozmów posła Chlebowskiego z biznesmenami nadała sprawie powagę, a bardzo przekonująca konferencja prasowa premiera jeszcze ją powiększyła, choć w innym sensie, od innej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

My, czyli kto

Jeszcze nie dowiedzieliśmy się dokładnie, co Amerykanie postanowili w sprawie tarczy antyrakietowej, a już rozpoczęło się łomotanie w Platformę Obywatelską przez PiS i SLD, że jest odpowiedzialna za to, co się stało. Z wypowiedzi polityków tych partii wynika, że najmniej do powiedzenia o tarczy mieli Amerykanie. Byli właściwie chorągiewką na wietrze wywołanym przez polskich polityków. Otrzymawszy ton od Wielkiego Brata, PiS-owcy jak sklonowana tuba, oczywiście wespół z rezydentem brata w Pałacu, zaczęli grzmieć, że to PO dała okazję prezydentowi Obamie do wycofania się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Tańcowały ćma i świeczka

LICZNIK PREZYDENCKI Do końca kadencji „Prezydenta Swojego Brata” zostało już tylko 410 dni. Kiedy Aleksander Kwaśniewski w „Poranku Radia TOK FM” u red. Paradowskiej powiedział, z wyczuwalnym tonem aprobaty, o możliwości politycznego aliansu PiS i SLD, byłem zaskoczony podwójnie. Mniej jednak tym, że taki wariant dopuścił, a bardziej tonem aprobującym. Józef Oleksy parę dni później zasugerował nawet z przekąsem, że były prezydent może być jednym z animatorów zbliżenia, zważywszy na jego dobre

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Stocznie i gaz

Wielokrotnie, także na blogu, pisałem, że Rosja pozostaje dla nas i nie tylko dla nas krajem niebezpiecznym, bo w odróżnieniu od innych dawnych imperiów nie uznała upadku swojego. Nie rozliczyła się też przed samą sobą z napastniczych czynów, w tym ze współodpowiedzialności za wybuch II wojny światowej. Wszelako nieufność nie powinna prowadzić do antyrosyjskiej alergii umysłowej. A tak się, moim zdaniem, dzieje np. w kwestii zaopatrzenia Polski w gaz. Alergia, czy wręcz histeria zaczęła się za rządu Jerzego Buzka, w którego kancelarii była grupa takich alergików, dziś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Żubrze, przywal, jak spróbują!

Nasi prawicowcy, zakochani w PiS albo w Rydzyku, albo w obu, kochają nieszczęścia, które dotknęły naród. Im większa tragedia, tym większe uwielbienie. A znów gdy ludzie chcą być zadowoleni, w takim najzwyklejszym, a więc najważniejszym sensie, to rwą włosy z głowy, że dzieje się coś niedobrego. Pierwszy przypadek to zachwyty nad trwającym 63 dni końcem świata dla warszawiaków i Warszawy. W nich było powtarzanie, jak bohatersko umierano wtedy za ojczyznę. To prawda. Ale nie było o zwierzęcym strachu ludności w piwnicach, o lęku o najbliższych i rozpaczy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.