Przyjacielska pożyczka

Przyjacielska pożyczka

Wziął pieniądze od córki kolegi. Spłacając dług, nie pomyślał o pokwitowaniach. Teraz musi oddać dziesięć razy więcej W wyniku niezgodnego z prawem działania organów wymiaru sprawiedliwości wydane zostały orzeczenia naruszające interes prywatny mój i mojej rodziny. Chociaż zaciągnięty dług spłaciłem z nawiązką, sąd nie dał mi wiary i zasądził ode mnie jego dziesięciokrotność. Wskutek tych wyroków nie tylko straciłem firmę i środki do życia, ale także naruszono moje konstytucyjne prawo do procesu i rzetelnego rozpatrzenia sprawy – pisze w liście do redakcji 72-letni emeryt Józef Ławrynkowicz z Olsztyna. Mężczyzna, któremu część emerytury obecnie zabiera komornik, mimo wieku i dolegliwości zdrowotnych musi dorabiać, aby utrzymać siebie i żonę. Historia fatalnej pożyczki zaczyna się na początku lat 90. Wówczas to Józef Ławrynkowicz prowadził nieźle prosperującą firmę budowlaną w Lidzbarku Warmińskim. – To były takie czasy, kiedy każdy brał sprawy w swoje ręce – opowiada – szukałem środków, aby doinwestować moje przedsiębiorstwo, i wtedy kolega zaproponował mi pożyczkę w markach – równowartość ok. 3,2 tys. zł. Przystałem na to. Dług oddałem w siedmiu ratach w ciągu trzech lat, zwracając 4,7 tys. zł (w tym 1,3 tys. zł odsetek ustawowych i 200 zł nadpłaty).

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2008, 23/2008

Kategorie: Reportaż
Tagi: Helena Leman