Ropa, gaz, mafia i… służby

Ropa, gaz, mafia i… służby

Każdy, kto dotknie interesów naftowych i gazowych, ma kłopoty W maju 2003 r. Robert Baer, były oficer CIA działający w krajach Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej opublikował na łamach „Atlantic Monthly” artykuł pt. „Zagłada domu Saudów” opisujący ponure konsekwencje przewrotu, na kształt rewolucji irańskiej, jaki może zdarzyć się w Arabii Saudyjskiej. Baer dowodził, że w jego wyniku kraje Zachodu utraciłyby kontrolę nad 25% światowych zasobów ropy naftowej. Kryzys ekonomiczny, jaki ogarnąłby Stany Zjednoczone, Unię Europejską i Japonię, byłby w tych okolicznościach najmniejszym zmartwieniem. Publikacja Baera uświadomiła wielu ludziom, że po zakończeniu zimnej wojny świat wszedł w nowy konflikt – o dostęp do surowców energetycznych. To także powrót „Wielkiej Gry” między mocarstwami, o której na przełomie XIX i XX w. pisał Rudyard Kipling. Dziś toczy się ona na bezbrzeżnych stepach Azji, w górach Afganistanu, na pustyniach Arabii, Iraku, Iranu, zahacza o dżunglę Wenezueli i dno Bałtyku. Jej wynik zdecyduje, które narody w XXI w. będą się cieszyły pokojem, bogactwem i dobrobytem, a które nie. W skrajnej formie „Wieka Gra” przybrała postać najazdu wojsk amerykańskich na Irak i Afganistan. W mniej spektakularnej – w mieszaniu się Stanów Zjednoczonych w wewnętrzne sprawy państw dysponujących złożami ropy naftowej i gazu, organizowaniu „kolorowych rewolucji” na obszarze postsowieckim, ekspansji Chin w Afryce czy wzroście znaczenia Wenezueli w Ameryce Południowej. Na jej zapleczu toczy się zacięta rywalizacja służb specjalnych, koncernów paliwowych i ludzi, którzy wykupili bilet wstępu na arenę, licząc na ogromne zyski. Zmierzch bogów Rozpad Związku Radzieckiego stał się dla wielu szansą zdobycia niebywałego bogactwa. Handel ropą naftową i gazem, będący w czasach ZSRR monopolem państwa, znikł, a kto wiedział, jak zająć opuszczone miejsce – mógł próbować. Wielkie pieniądze na handlu gazem ziemnym zrobił w Polsce Aleksander Gudzowaty oraz jego spółka Bartipex. Gudzowaty przyjaźnił się z prezesem Gazpromu, Remem Wiachiriewem i miał prosty pomysł. Kupował od Rosjan gaz, płacąc im dostawami żywności. Szybko awansował na pierwsze miejsce listy najbogatszych Polaków. Na początku lat 90. nasz kraj nie był jeszcze w Moskwie postrzegany jako agresywny gracz realizujący polityczne plany Waszyngtonu. Zaufanie do Warszawy musiało być spore, skoro Gazprom zdecydował się – jak wieść niesie, za namową Aleksandra Gudzowatego – na budowę biegnącego przez Polskę gazociągu jamalskiego. W 1993 r. porozumienie w tej sprawie podpisał rząd Hanny Suchockiej. Pozycja Gudzowatego wzrosła jeszcze bardziej. To musiało skończyć się źle. W tym samym 1993 r., znany później lobbysta, Marek Dochnal tworzy konsorcjum Chemiko. W jego skład weszły: centrala handlu zagranicznego Ciech (49%) i grupa Investment Partners (51%), czyli Elektrim, Agros, Polski Bank Rozwoju, na czele z Wojciechem Kostrzewą (późniejszy prezes BRE Banku), oraz panowie Marek Dochnal, Tomasz Drewniak i Marek Golda. Pomysł był prosty – państwowy Ciech za 80 mln dol. wykupi obligacje Chemiko, a następnie za owe 80 mln dol. zostanie przejęty przez prywatne konsorcjum. Rząd premiera Waldemara Pawlaka uznał tę inżynierię finansową za nie do przyjęcia i na planach się skończyło. Gdyby konsorcjum Chemiko przejęło spółkę, kto wie, jak dziś wyglądałaby lista stu najbogatszych Polaków. Ale mimo że Ciech (wspólnie z rosyjską firmą Sojuznieftexport) był nadal największym dostawcą ropy naftowej do Płocka i Gdańska, dni jego dominacji były policzone. W 1990 r. w ramach budowy gospodarki rynkowej rząd polski zrezygnował z zachowania monopolu państwa na obrót paliwami. Kto wiedział, na której półce stoją konfitury, zaczął najpierw cysternami, a potem tankowcami sprowadzać benzynę… z Finlandii! Przypadkiem kraj ten miał z Polską umowę o handlu bezcłowym, a pola naftowe w okolicy Helsinek okazały się równie bogate, co w Kuwejcie. Zyski były kolosalne. 25 lutego 1992 r. w ramach walki z korupcją i aferami – alkoholową, papierosową oraz paliwową – rząd Jana Olszewskiego, na wniosek bliskiego współpracownika braci Kaczyńskich, ministra współpracy gospodarczej z zagranicą Adama Glapińskiego, wprowadził koncesję na obrót paliwami. Media krzyczały, że to przyzwolenie na korupcję,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2008, 2008

Kategorie: Kraj