Siódmy zmysł widza – rozmowa z Tadeuszem Słobodziankiem

Siódmy zmysł widza – rozmowa z Tadeuszem Słobodziankiem

Więcej ludzi chce dziś robić teatr, niż go oglądać Tadeusz Słobodzianek – ur. w 1955 r. w Jenisejsku, dramatopisarz, krytyk i reżyser. Za sztukę „Nasza klasa”, która odniosła światowy sukces, otrzymał nagrodę Nike. Był związany z Teatrem Wierszalin i Teatrem Nowym w Łodzi. Przez wiele lat kierował Laboratorium Dramatu, następnie także Teatrem na Woli. Mówi się, że wstrząsnął warszawskim środowiskiem teatralnym. W kuluarach nazywany jest carem Slobodanem. Obecnie pełni funkcję dyrektora Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy. Wykładał też sztukę dialogu w Laboratorium Reportażu na Wydziale Dziennikarstwa UW. Rozmawia Bronisław Tumiłowicz Czym jest dla pana teatr? Świątynią sztuki, w której publiczność wierzy we wszystko, czy zwierciadłem naszych win i niedoskonałości? – Może być jednym i drugim, bo podobnie jak życie funkcjonuje w sprzecznościach i jest najlepszym instrumentem, by te sprzeczności badać. Teatr zawsze miał się najlepiej, gdy człowiek próbował zadać sobie pytanie, co nami kieruje: wolność czy przeznaczenie. Jeśli przyjrzymy się historii dramatu, od tragedii antycznej do XX-wiecznego dramatu absurdu, problem ten był zawsze dla teatru najważniejszy. Filozofowie dociekali, co nami rządzi, i zwykle wychodziło, że sprzeczności – z jednej strony możliwości wyboru, z drugiej – przeznaczenie, los, fatum.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2012, 47/2012

Kategorie: Kultura