Skazani na przemoc

Skazani na przemoc

Nowa wojna Ameryki Środkowej: młodociane gangi mara przeciwko szwadronom śmierci O północy w centrum Choluteca w Hondurasie kilku uzbrojonych mężczyzn w kominiarkach zastąpiło drogę fotoreporterowi, gdy wracał z dyżuru w redakcji: „Podnieś koszulę!”, rozkazał dowódca grupy. Sprawdzili, czy nie ma tatuaży na piersiach. „Uważaj – ostrzegli – bo tu kręci się wielu członków mara”. Wszyscy mara mają tatuaże, to znak rozpoznawczy. Gdy spotkają takiego, zostaje na chodniku. Tak członkowie grup paramilitarnych rozprawiają się z młodzieżowymi gangami. W Ameryce Środkowej od przeszło dziesięciu lat formalnie panuje pokój. Dawno już zasypano fosę, usunięto stanowiska strzeleckie i rozmontowano podwójną linię zasieków z drutu kolczastego wokół ambasady USA w stolicy Salwadoru. Ale na ulicach tego miasta, podobnie jak miast Hondurasu i Gwatemali, wojna toczy się nadal, zwłaszcza po zmroku. Młodzi ludzie, często prawie dzieci, członkowie band mara, nadal zabijają i są zabijani, jak w latach 80. i jeszcze na początku 90., gdy w tej części Ameryki trwały wojny domowe między wojskiem rządowym a partyzantami. Wojny się skończyły, ale ich przyczyna – środkowoamerykańska skrajna nędza – pozostała. W tych dniach w gwatemalskim mieście Antigua odbyła się narada dowódców sił zbrojnych sześciu republik środkowoamerykańskich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 24/2005

Kategorie: Świat