Statyści – żywa scenografia

Statyści – żywa scenografia

Pan Marek grywa żandarmów i ubeków, pan Robert eleganckich profesorów, a uczennica Ania panie lekkich obyczajów Na ogół trafiają na plan filmowy przypadkiem – przez znajomych, z ogłoszenia. Niektórzy traktują statystowanie jako dodatkowy zarobek, krótkotrwałą przygodę. Dla innych jest to stała i jedyna praca. Agencje dzielą ich na grupy według urody, wzrostu, tuszy, wieku, a także, dodatkowo, według cech szczególnych. Poszukiwane są zwłaszcza typy oryginalne, np. gruby z pękatym brzuchem, mała z wytrzeszczonymi oczami, chudy “zasuszony”, młody o tępym wyrazie twarzy itd. Katalogi ujmują także ich sprawności, np. umiejętność jazdy konnej, tańca, śpiewu itd. Wielu z nich, ze względu na wygląd, latami pokazuje się w podobnych scenach. Statystujący od 11 lat pan Marek zawsze występuje w roli żandarmów, esesmanów, ubeków itd. Jego znajomy, pan Robert, trafia na każdy plan, gdzie trzeba przesunąć się w tle przyjęcia dyplomatycznego, uroczystości państwowej czy wziąć udział w eleganckim raucie. Chociaż ma tylko podstawowe wykształcenie, jego dostojny wygląd i inteligentny wyraz twarzy sprawiają, że jest wybierany na królów, prezydentów, profesorów, ale także lokajów w arystokratycznych domach. Za to jego córka Anna, uczennica szkoły gastronomicznej, grywa zazwyczaj prostytutki i striptizerki, zaś jej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 02/2001, 2001

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Wituska