Wszystko jest warte zachodu – zdobycie pary butów, jednej książki i stypendium dla zdolnych wiejskich dzieci Zebrani w większą grupę są łatwi do scharakteryzowania. Średnia wieku w okolicach pięćdziesiątki, oczywiście do współpracy chcieliby zaprosić młodych. Kobiety w spokojnych kostiumach, żadnych eksperymentów fryzjerskich, żadnej zamaszystości w stylu. Mężczyźni podobnie. Od razu widać serdeczność i to, że po prostu lubią być razem. Są dość tradycyjni, zdecydowani, zajęci konkretnymi szkołami, swoimi lokalnymi akcjami, nie mają rewolucyjnego nastawienia do reformy edukacji. To nauczyciele i działacze z Krajowego Stowarzyszenia Pomocy Szkole. Gdyby mieli odwołać się do jakiejś epoki, na pewno byłby to pozytywizm, z jego pracą u podstaw. Ale do gospodarki wolnorynkowej też dostosowali się świetnie. Odcinanie kuponów Barbara Tobolewska, emerytowana nauczycielka polskiego z Częstochowy, dyrektorka kilku podstawówek, w stowarzyszeniu jest od początku. – Przychodzę do spółdzielni mieszkaniowej, tam tacy proszący to drzwiami i oknami wchodzą – śmieje się. – A prezes na mój widok woła: “Pani dyrektor, w czym mogę pomóc?”. Wysłuchał i mówi: “Komu innemu bym nie dał, ale dla pani działalności mam 1,5 tys. zł”. I wtedy pomyślałam, że po 35 latach pracy pedagogicznej nadszedł czas odcinania kuponów. To moi uczniowie zajmują eksponowane stanowiska w Częstochowie, niech wspomogą. W Częstochowie stowarzyszenie dogadało się z władzami miasta. Ma lokal za darmo, poza tym dostaje dotacje na prowadzenie bardzo lubianych przez młodzież warsztatów. – Były dyskusje o samorządności, ekologii, demokracji i zapobieganiu zachowaniom agresywnym – wylicza Barbara Tobolewska. – Rozmawialiśmy też o uzależnieniach. Do młodzieży przyjechał specjalista z Parzymiechów, podczęstochowskiego ośrodka leczenia uzależnień. Za niego zapłaciła Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Tak nam się udaje za małe pieniądze prowadzić ciekawą działalność. Nie wszędzie współpraca z władzami układa się gładko. Zdarza się, że najpierw pada pytanie o korzenie polityczne. – Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, gdy chcemy pomóc dzieciom albo po prostu zająć się ich wychowaniem, bo godziny wychowawcze to fikcja w zreformowanej szkole – denerwuje się nauczyciel z małopolskiego stowarzyszenia. – W szkołach w ogóle nie ma takiego problemu jak kształtowanie charakterów – tłumaczy dr Maria Ratuś z zielonogórskiej WSP. I stowarzyszenie chce tę lukę wypełnić. Niemodne, bo bezinteresowne W Małopolsce stowarzyszenie długo nie mogło dostać zgody na sprzedaż cegiełek; poza tym to w tym regionie zdarzało się wyjątkowo dużo zwolnień nauczycieli, które działacze stowarzyszenia określają jako brutalne. Co jeszcze? Smuci ich zamykanie budowanych przez ich pokolenie “tysiąclatek”. Teraz pod pretekstem niżu demograficznego likwiduje się szkoły, potem sprzedaje się budynki. Za to sukcesy to otrzymanie od wydawnictw 120 tys. książek i wysłanie 25 dzieci (bardzo mało, narzekają) do sanatoriów. Barbara Tobolewska z Częstochowy ma sponsorów, każdy daje nagrodę swojemu zdolnemu, ale biednemu uczniowi. Bogaci lubią takie konkretne sytuacje. – Poza tym zapukałam do “Ossolineum” i dali mi 70 paczek książek, mam też świetną umowę z łódzkim Teatrem Wielkim – wylicza. – Za bilet i dojazd płacimy tylko 25 zł. – Jeszcze sześć lat temu groziła nam upadłość – wspomina Zofia Grzebisz-Nowicka, po raz kolejny wybrana na przewodniczącą stowarzyszenia. – Ale dzięki rozsądnym pomysłom udało nam się i uratować, i rozwinąć działalność. Dzisiaj jesteśmy w niezłej kondycji finansowej. Stowarzyszenie ciepło, ale z lekkim zdumieniem obserwuje pomysły różnych fundacji chcących pomagać Jankom Muzykantom. Oni już dawno wysłali do premiera swoją koncepcję wyrównywania szans. Nie dostali odpowiedzi, a teraz Unia Wolności przedstawia dawno przez nich odkryte formy pomocy. Współpracę z MEN określa się jako poprawną, jednak działają bardziej obok siebie niż razem. Nowym partnerem ma być ZHP. – Próbuję podsumować te minione trzy lata – Zofia Grzebisz-Nowicka rozkłada dokumenty. – Organizowaliśmy plenery malarskie, obozy językowe, turnusy rehabilitacyjne, pomagaliśmy wyjechać uzdolnionej młodzieży na międzynarodowe konferencje. Ważna jest dla nas współpraca z Fundacją “Porozumienie bez Barier” Jolanty Kwaśniewskiej. Dzięki niej wiele naszych dzieci wyjechało na bezpłatny wypoczynek. Braliśmy też udział w akcji “Motyle – radość dzieci”. Do szpitali trafiły piękne obrazki. Uzdolnione
Tagi:
Iwona Konarska









