Czołowy doradca prezydenta Meksyku był wtyczką narkotykowych gangów Prezydent Meksyku, Vicente Fox, ogłosił frontalny atak i bezlitosną wojnę, „matkę wszystkich bitew”, z narkotykowymi kartelami. Do akcji wysłano żołnierzy, pod bramami więzień stanęły czołgi. Lecz kokainowi gangsterzy są silniejsi niż kiedykolwiek przedtem. Umieścili nawet swego szpiega u boku szefa państwa – w samym sercu elity władzy. 42-letni Nahum Acosta Lugo został aresztowany w pałacu prezydenckim Los Pinos w stolicy kraju. Pełnił bardzo ważne funkcje – organizował liczne podróże Vicente Foxa po rozległym państwie. Odpowiadał tylko przed prezydentem i dwoma innymi wysokimi urzędnikami. Był zwykłym nauczycielem szkoły podstawowej, a jednak w 2001 r. otrzymał niezwykle odpowiedzialne stanowisko w administracji prezydenckiej. Być może, Fox spłacił w ten sposób polityczny dług wobec funkcjonariuszy swej Partii Akcji Narodowej ze stanu Sonora. Niektórzy przypuszczają jednak, że Acosta mógł zrobić tak olśniewającą karierę tylko dzięki potajemnemu wsparciu kokainowych bossów. Trwa śledztwo, czy domniemany informator przestępców działał sam, czy też miał w Los Pinos wspólników. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że Acosta informował o szczegółach wyjazdów szefa państwa i jego codziennym planie zajęć Hectora i Artura Beltran Leyva, których bazą jest przygraniczne miasto Agua Prieta. Obaj Leyva są najbliższymi kompanami Joaquina „El Chapo” Guzmana, herszta kokainowego kartelu Juarez, jednego z najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy Meksyku. W grudniu także federalna Agencja ds. Walki z Narkotykami USA wyznaczyła 5 mln dol. nagrody za pomoc w jego pojmaniu. Stołeczni dziennikarze zastanawiają się, czy narkotykowi baronowie planowali zamach na prezydenta. Prywatny serwis informacyjny Stratfor, zbierający informacje wywiadowcze, twierdzi, że byli oficerowie armii Nikaragui mogą wystawić na sprzedaż około 800 rakiet przeciwlotniczych produkcji radzieckiej, dostarczonych przez Moskwę w latach 80. podczas wojny domowej w tym kraju. Według meksykańskiej gazety „El Universal”, dwie rakiety SAM-7 zdobyli już gangsterzy z kartelu z Zatoki Meksykańskiej. Być może, zamierzają zestrzelić samolot prezydenta. „Prowadzimy dochodzenie, aby wyjaśnić, czy to prawda, czy tylko historia wzięta ze scenariusza filmowego”, powiedział 12 lutego prokurator Jose Luis Santiago Vasconcelos. W każdym razie ochrona osobista Vicente Foxa została podwojona. Prezydent wezwał do wzmożonej czujności, ponieważ kokainowe syndykaty ośmieliły się „rzucić wyzwanie państwu”. Kiedy Fox w 2000 r. objął władzę, obiecał rozprawić się z przestępczością zorganizowaną. Meksykańskiego przywódcę zachęcały do działania Stany Zjednoczone, zalewane przez „białą śmierć” zza południowej granicy. W tym czasie w Meksyku grasowało aż osiem narkotykowych karteli. Siły bezpieczeństwa rzeczywiście zdołały rozbić kilka z nich. Osiel Cardenas i Benjamin Arellano Felix, szefowie najpotężniejszych syndykatów – z Zatoki Meksykańskiej na wschodzie i z Tijuany na zachodzie – trafili za kraty. Kartel Juarez wydawał się niegroźny, odkąd kierujący nim Amado Carrillo Fuentes zmarł w 1997 r. podczas sfuszerowanej operacji plastycznej. Cynicy twierdzą jednak, że te sukcesy władz są pozorne. Jeśli politycy i policjanci zwalczają narkotykowe mafie, czynią to zazwyczaj na zlecenie rywalizujących syndykatów. Upadek karteli z zatoki i z Tijuany umożliwił przerażający rozkwit gangu z Juarez. Na jego czele stanął 50-letni „El Chapo” („Krótki”) Guzman, który w 2001 r. zdołał przekupić strażników i zbiec z więzienia. W krótkim czasie skrzyknął wielotysięczną bandę gotowych na wszystko zbirów. Dysponuje helikopterem i małym samolotem. Nieustannie przemieszcza się po kraju i mimo wszelkich wysiłków władz pozostaje nieuchwytny. Niektórzy nazywają go „Zorro”, czyli „Lis”, aczkolwiek w przeciwieństwie do filmowego bohatera nie jest przyjacielem biednych. „El Chapo” budzi prawdziwą grozę, często nawet urzędnicy państwowi nie odważają się wypowiadać jego imienia. Gangsterzy Guzmana masowo korumpują policjantów, burmistrzów i prokuratorów. Dał się przekupić nawet gen. Jesus Gutierrez Rebollo stojący na czele agencji antynarkotykowej Meksyku, który obecnie za swe winy pokutuje za więziennym murem. Jose Reveles, politolog z stolicy, twierdzi: „Kartel Juarez jest skuteczny, ponieważ prowadzi wywiad. Inne syndykaty posługują się tylko brutalną siłą”. Ale także banda Guzmana szerzy terror i śmierć. Kto nie chce współpracować, jest bezlitośnie mordowany lub znika bez śladu. Ofiarą narcos padają także
Tagi:
Marek Karolkiewicz









