Tag "Ali Abbasi"
Pan Tupecik, terminator diabła
Zawsze atakuj, nigdy nie przyznawaj się do błędu, nigdy nie uznawaj porażki – ten trójpak zasad ofensywnego makiawelizmu, którym konsekwentnie kieruje się Pan Tupecik w swojej strategii politycznej, wręczył mu niegdyś Roy Cohn, najbardziej diaboliczna postać w historii amerykańskiej palestry XX w. Wściekły pies makkartyzmu, oskarżyciel Rosenbergów, skazanych na śmierć za szpiegostwo, później niezawodny adwokat nowojorskich mafiosów i miliarderów, żyd antysemita, gej homofob, istota tak perfidna i odrażająca, że aż fascynująca. Al Pacino wcielił się w niego w serialowych „Aniołach w Ameryce”, Andrzej Chyra w teatralnej wersji i w obu przypadkach były to ich role wybitne.
A teraz, tuż przed wyborami prezydenckimi w USA, na ekrany polskich kin wszedł „Wybraniec”, w którym Cohna gra fenomenalnie Jeremy Strong, wcześniej gwiazda „Sukcesji”. Reżyser, irański ekscentryk Ali Abbasi, zadziwił już świat filmem o trollicy w duńskiej służbie celnej („Granica”) czy też seryjnym mordercy, „czyszczącym” islamskie miasto z nierządnic („Holy spider”). I choć jego nowy film to perfekcyjnie zrealizowane kino polityczne, ewidentnie antytrumpowskie w wymowie, mam mieszane uczucia.
Punk rock według Donalda Trumpa
„Wybraniec” demaskuje mit sukcesu, który w swoich opowieściach zbudował Trump
Ali Abbasi – irański reżyser i scenarzysta filmowy; do kin wszedł jego najnowszy film, „Wybraniec”, o początkach kariery Donalda Trumpa.
Co poczułeś, kiedy się dowiedziałeś o nieudanym zamachu na Donalda Trumpa? W jednej chwili pracujesz nad sugestywnym filmem o byłym prezydencie, a w drugiej ociera się on o śmierć…
– Pamiętam moment, kiedy się obudziłem tego dnia. Pierwszym newsem, który wtedy przeczytałem, była właśnie informacja o zamachu. Nie ukrywam, że mną wstrząsnęła. Bardzo dużo czasu spędziłem z tymi postaciami i nawet jeśli nie znam Trumpa prywatnie, to wciąż mam wrażenie, że całkiem dobrze go znam. Możemy różnić się poglądowo – politycznie jesteśmy na antypodach – ale to wciąż człowiek. I nikomu nie życzę znalezienia się w takiej sytuacji. Ona pokazuje, jak niebezpiecznym społecznie i politycznie miejscem jest współczesna Ameryka. Przemoc mamy tu na porządku dziennym – realnie dotyka ona każdego z nas. Kiedy myślę o tym zamachu, czuję ogromny smutek.
Dlaczego?
– Bo nie powinno dochodzić do tak radykalnych sytuacji. Niezależnie od poglądów powinniśmy traktować się z szacunkiem i nie szufladkować siebie przez pryzmat polityki. W idealnym świecie czyjeś opinie nie są z automatu powodem do szerzenia przemocy i krzywdzenia ludzi. W taką wizję przyszłości staram się wierzyć.
Macie jakieś cechy wspólne z Trumpem?
– Trump od zawsze był dla mnie ambitnym człowiekiem, który nigdy nie bał się dążyć do swoich celów w nieustępliwy sposób. I praca nad tym filmem wymagała właśnie takiego podejścia. Bardzo długo szukaliśmy dystrybutora, który podjąłby się tego wyzwania. Tyle że to trochę tanie porównanie, nie sądzisz? (śmiech). Każdy, kto chce osiągnąć w życiu coś więcej, musi dać z siebie dosłownie wszystko. Wymaga to poświęceń i dążenia do celu. To jedynie udowadnia, że ta droga Trumpa do sukcesu niejako nie różni się od innych historii. I to był nasz punkt wyjścia: młody Donald musiał przejść taką samą drogę jak my wszyscy, tyle że na swoich zasadach. Nie zmienia to faktu, że „Wybraniec” stara się demaskować mit tego „niebywałego” sukcesu, który Trump zbudował w swoich opowieściach. Dodam jeszcze, że aktualnie to najlepszy film o Trumpie w historii – bo żaden inny nie powstał (śmiech).
Kim jest dla ciebie Donald Trump?
– Punkrockowcem!
Premiera „Granicy”
Od 22 lutego w kinach jeden z najbardziej niezwykłych thrillerów ostatnich lat. „Granica” to porywająca adaptacja opowiadania pochodzącego ze zbioru „Papierowe ściany” Johna Ajvide Lindqvista, mistrza powieści grozy, autora bestsellerowej książki „Wpuść mnie”, na podstawie której powstał









