Tag "Andrzej Brzeziecki"

Powrót na stronę główną
Opinie

Przy okazji nowej biografii Krzysztofa Kozłowskiego

Nowe pokolenie „Tygodnika Powszechnego” zdobyło się na przyzwoitą biografię najpiękniejszej postaci swojego środowiska. Na próbę zrozumienia epoki Polski Ludowej i przemiany Polski przełomu ostatniego stulecia. Biografia Krzysztofa Kozłowskiego pióra Andrzeja Brzezieckiego jest zarazem poszukiwaniem klucza do osobliwości przedwojennej polskiej inteligencji i jej roli historycznej, jej wysiłku włożonego w modernizację polskiego społeczeństwa. Książka ujmuje czytelnika życzliwością wobec głównego bohatera opowieści, tak różną od poszukiwania policyjnych podejrzeń i donosów. Ale tu zaczyna się wkradać do autorskiej opowieści niesolidność i pycha właściwa młodym z tego środowiska. Brzeziecki zechciał umieścić moje nazwisko w budzącej sympatię i zaufanie biografii w dziale „Relacje”, co mogło stać się źródłem mojej satysfakcji. Jednakże nie udzieliłem Andrzejowi Brzezieckiemu żadnej relacji. Nie otrzymałem bowiem od niego ani jednego pytania. Gdyby było inaczej, wypadłoby mi sprostować niektóre w książce nieścisłości, a zwłaszcza uzupełnić sporo luk właśnie w relacjach. Zdarzyło mi się być blisko Krzysztofa Kozłowskiego w czasach naszej szkolnej młodości w Gimnazjum i Liceum Nowodworskiego, a i później bywać kilka razy w jego przyjacielskiej bliskości. Nasza przyjaźń była rzeczywiście bliska w latach gimnazjalnych 1945-1949. Szczególnie często starałem się spotykać z Kociem po pierwszych gimnazjalnych wakacjach, w czasie których przeżył okropną tragedię

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Nie rzucać władzy na kolana

Konflikt Tadeusza Mazowieckiego z korowcami Po południu 22 sierpnia 1980 r. Tadeusz Mazowiecki wraz z Bronisławem Geremkiem wsiedli do auta tego ostatniego i ruszyli do Gdańska, do strajkującej stoczni. Nie wiedzieli, że wyprawili się właśnie w podróż swojego życia, po której już nic nie będzie takie jak przedtem. Od lipca fala strajkowa przelewała się przez kraj. Po 10 latach zadłużania państwa ekipa Gierka stanęła przed groźbą bankructwa. W sklepach brakowało dosłownie wszystkiego, a warunki życia bardzo się pogorszyły – atmosfera społeczna była taka, że wystarczyłaby iskra, żeby doszło do wybuchu nastrojów społecznych. I ta iskra padła. Władze podwyższyły ceny niektórych gatunków mięsa i wędlin – a ludzie zaczęli domagać się podwyżek pensji. W Lublinie rządzący byli nawet zmuszeni negocjować z robotnikami ich powrót do pracy. Jednak strajk, który od 14 sierpnia trwał w Gdańsku, swoim rozmiarem przewyższał pozostałe. Stanęło Wybrzeże, to samo, które 10 lat temu doprowadziło do upadku ekipę Władysława Gomułki. Do strajkujących stoczniowców przyłączyli się robotnicy z innych zakładów, powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który wysunął 21 postulatów – od politycznych po ekonomiczne. W pierwszym robotnicy żądali prawa do tworzenia wolnych związków zawodowych, dalej wymieniano prawo do strajku i wolności słowa – a więc postulaty

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.