Tag "Andrzej Sapkowski"

Powrót na stronę główną
Kultura

Wiedźmin w komputerze

Mija 10 lat od premiery gry „Wiedźmin. Dziki Gon”. Co sprawiło, że tytuł stał się międzynarodowym fenomenem?

„W tygodniu premiery grałem tak dużo, że spóźniłem się do pracy przez niewyspanie dwa razy z rzędu. Holendrzy są mocno na punkcie spóźnień wyczuleni i prawie mnie zwolnili z pracy. Ale warto było”, wspomina na portalu X ukazanie się „Wiedźmina 3” gracz@gramnawszystkim.

19 maja 2015 r. świat gier zmienił się na zawsze. Polskie studio CD Projekt pokazało trzecią grę opartą na znanej i uwielbianej sadze Andrzeja Sapkowskiego. Chociaż „Wiedźmin” jako gra miał już dwie części, to dla fanów grania „Wiedźmin. Dziki Gon” został nowym punktem odniesienia w rozrywce z gatunku RPG (ang. role-playing game, czyli gra fabularna, w której wcielamy się w konkretną postać). Jeśli do tej pory każdą nową grę w tym gatunku oceniano przez pryzmat „The Elder Scrolls V: Skyrim” wyprodukowanej przez legendarne studio Bethesda, tak teraz kierunek wyznaczała produkcja CD Projektu. Warszawskie studio zbudowało zresztą na „Wiedźminie 3” swoją finansową i branżową potęgę. CD Projekt był w 2020 r. wyceniany na 36 mld zł. Firma przebiła tym samym o 10 mld zł wartość PKO BP. Dzięki „Wiedźminowi 3” CDP przez moment wart był więcej niż Orlen, Tauron i Pekao razem wzięte. Było to jednak bardzo długie 10 lat. Zdecydowanie bardziej udane dla graczy niż dla spółki. Gra zaś przez ten czas stała się światowym fenomenem.

Co pokochali gracze

O premierze „Wiedźmina 3” rozpisywały się media na całym świecie, od „The Washington Post” po wydawaną w Tokio „Asahi Shimbun”. Wizerunek łowcy potworów pojawił się nawet na nowojorskim Times Square. Mało? Egzemplarz poprzedniej części gry dostał Barack Obama, o czym wspominał, odwiedzając Polskę: „Ostatnio, gdy tu byłem, otrzymałem grę stworzoną w Polsce, »Wiedźmina«. Niespecjalnie dobrze radzę sobie z grami komputerowymi, natomiast powiedziano mi, że to doskonały przykład tego, jakie jest miejsce Polski w globalnej gospodarce. Jest to hołd dla talentu, umiejętności i etyki pracy Polaków, jak również właściwego przywództwa”.

Felietonista portalu Gram.pl Tomasz Pstrągowski pisał jakieś trzy miesiące po premierze: „Bo choć »Wiedźmin 3« nie jest grą pozbawioną wad, to jedno można o niej powiedzieć, nie wzbudzając większych kontrowersji – to jeden z najlepszych RPG-ów wszech czasów, gra wybitna, o której warto i trzeba rozmawiać. Do której długo jeszcze będziemy wracać, nie tylko po to, by porównywać ją do wszystkich kolejnych fantasy-RPG, ale i po to, by ją analizować, badać i odkrywać na nowo”.

Trzeba przyznać, że dziś, 10 lat po premierze tytułu studia CD Projekt, stwierdzenie Pstrągowskiego tylko się potwierdza. Przejście gry od początku do końca może zająć ponad 150 godzin łącznego grania. Chociaż są i tacy, którzy poświęcili na rozgrywkę 400 godzin.

Co jednak ciekawe, w dniu premiery produkt CDP nie był wcale majstersztykiem, bo zawierał sporo drobnych błędów technicznych. Twórcy konsekwentnie wprowadzali więc liczne poprawki, z determinacją niespotykaną nawet jak na rynek gier. Ale chodziło o to, aby „Wiedźmina 3” ulepszać i dopasować do pierwotnych założeń oraz do obietnicy, którą złożono graczom. Po pewnym czasie wszystko udało się zrealizować, aczkolwiek niektórzy fani tytułu nadal zwracają uwagę

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Pisać jak Sapkowski

„Rozdroże kruków”, nowa powieść o wiedźminie, udowadnia, ile jeszcze w tym uniwersum pozostaje do odkrycia

„Geralt miał wiele powodów, by na stacji zlekceważyć przyniesioną (…) wiadomość. Ba, powinna ta wiadomość być potraktowana jak ostrzeżenie. Jak alarm (…). Ale zwyciężyła najzwyczajniejsza w świecie ciekawość. Zamiast, jak należało, uciekać gdzie pieprz rośnie, Geralt pojechał we wskazanym kierunku. I po dwóch dniach jazdy dotarł do celu”. To z „Rozdroża kruków” (Wydawnictwo superNOWA), najnowszej powieści Andrzeja Sapkowskiego, o której fani marzyli przez ostatnich kilka lat. I wreszcie się jej doczekali.

Ów fragment zdaje się brzmieć jak literacki fałsz. Geralt, którego znamy z poprzednich powieści 76-letniego pisarza, raczej nie zdecydowałby się na takie ryzyko. Choćby dlatego, że nikt z jego bliskich nie był wówczas zagrożony. A sama wiadomość to prowokacja, która (o dziwo?) spełniła swój niecny cel. Jakim więc cudem dzielny wiedźmin dał się podejść w tak podręcznikowy sposób?

Odpowiedź na pozór banalna: to nie jest ten sam Geralt, do którego przyzwyczaił nas Sapkowski w poprzednich dziesięcioleciach. Tym razem obcujemy z wersją wiedźmina, której nie mieliśmy jeszcze okazji poznać. „Rozdroże kruków” opowiada o młodzieńczych latach Geralta z Rivii. To historia z czasów, kiedy bohater nie miał jeszcze przydzielonego przydomka. Był po prostu Geraltem.

Dziś pisanie o nowej powieści Sapkowskiego przypomina stąpanie po cienkim lodzie. Trudno nie oddzielać wygórowanych oczekiwań entuzjastów serii (do których zaliczają się recenzenci) od faktycznego poziomu książki. Dla wielu „Saga o wiedźminie” pozostaje istnym opus magnum gatunku (i nie będzie to nadużycie tego sztampowego określenia). Oznacza to, że mało które dzieło kultury – osadzone w tym uniwersum – ma szansę spełnić marzenia czytelników o kontynuacji idealnej. Być może boi się tego sam Sapkowski.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Wyrzućcie Anię z Zielonego Wzgórza!

Promocja życia w ciemnogrodzie „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery to lektura obowiązkowa z języka polskiego dla uczniów klasy szóstej. Na początku września rodzice 12-latków pytają znajomych i szperają w księgarniach. Stare wydania Naszej Księgarni, które pojawiały się od roku 1956 do 1980, są wyczerpane, ale najnowsze Świata Książki można kupić „już za 48,75 zł”. Inne oficyny wydawnicze też nie przespały okazji zaistnienia na rynku. Można nabyć „Anię” w kilku odsłonach, nawet ze streszczeniami, wersjami

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.