Tag "BBN"
Mitoman bezpieczeństwa narodowego
Sławomir Cenckiewicz jako szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego rozpęta wojnę totalną z rządem
„Będzie to wojna, w której najdzielniej będą bili się królowie, ale ginąć będą zwykli ludzie. My wszyscy stracimy na tym konflikcie rządu z prezydentem, bo sparaliżowana zostanie machina państwowa. Po wyborach i jeszcze w trakcie kampanii moja hipoteza była taka, że Jarosław Kaczyński będzie chciał uczynić z Kancelarii Prezydenta i z urzędu głowy państwa bastion, z którego będzie wyprowadzany szturm na demokratyczną większość rządzącą. Nominacja Cenckiewicza jasno wskazuje, że nie można mieć co do tego już wątpliwości”, stwierdził w rozmowie z „Faktem” prof. Tomasz Nałęcz.
Trudno się nie zgodzić z profesorem. Nigdy dotąd w najnowszej historii Polski nie zdarzyło się, aby tak ważną dla bezpieczeństwa kraju funkcję pełniła osoba bez kompetencji, zacietrzewiona politycznie, gotowa dla własnych interesów Polskę podpalić. Człowiek, nad którym nikt nie będzie sprawował kontroli. Razem z chuliganem stadionowym szczycącym się stosowaniem przemocy stworzą niebezpieczny duet. Cenckiewicz jest z wykształcenia historykiem specjalizującym się w lustracji i w szczuciu na zasłużone osoby. Nigdy nie zajmował się obronnością, polityką międzynarodową ani szeroko pojętym bezpieczeństwem.
Likwidator WSI
W 2006 r. Antoni Macierewicz uderzył w polską armię, niszcząc wywiad i kontrwywiad wojskowy. A Cenckiewicza, wówczas 35-letniego pracownika gdańskiego oddziału IPN, ulokował na czele komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. W komisji kierowanej przez Cenckiewicza zasiadał m.in. Tomasz L., związany z PiS pracownik warszawskiego ratusza (pracę dostał za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego). W 2022 r. urzędnik został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod zarzutem współpracy z wywiadem rosyjskim. Będąc w komisji likwidacyjnej WSI, „ruski szpion” miał dostęp do najważniejszych tajemnic wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Cenckiewicz przydzielił Tomasza L. do zespołu, który miał się zajmować inwentaryzacją grup operacyjnych, czynnymi sprawami operacyjnymi, ewidencją operacyjną, rozkazami niejawnymi. Po zatrzymaniu Tomasza L. przez ABW bagatelizował jego rolę w komisji likwidacyjnej. Stwierdził, że jako przewodniczący komisji nie miał wpływu na dobór swoich współpracowników, nie znał Tomasza L., który był człowiekiem Radosława Sikorskiego, wówczas ministra obrony.
Cenckiewicz pracował w komisji likwidacyjnej WSI do jesieni 2007 r. W międzyczasie dostał fuchę w radzie nadzorczej państwowej spółki Operator Logistyczny Paliw Płynnych (OLPP), zajmującej się magazynowaniem paliw, a także ich przeładunkiem. Firma była nadzorowana przez ludzi Antoniego Macierewicza, a Cenckiewicz (bez doświadczenia w branży paliwowej i w nadzorze nad spółkami prawa handlowego) trafił do OLPP „jako przedstawiciel świata nauki”, co zabrzmiało iście komicznie.
Ofiara tuskowego reżimu
W latach 2016-2023 Cenckiewicz był dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego. Ulokował go tam Antoni Macierewicz jako szef MON. Zamiast dbać o dziedzictwo polskiego oręża, pisowski historyk zajęty był szczuciem na przeciwników politycznych, za co wkrótce stanie przed sądem. W maju br. usłyszał prokuratorskie zarzuty pomocnictwa w odtajnieniu przez szefa MON Mariusza Błaszczaka fragmentów planu obronnego Polski „Warta” i wykorzystaniu ich w propagandowym serialu „Reset”. Cenckiewicz nie tylko kłamliwie oskarżył rząd PO-PSL, że w razie rosyjskiej agresji chciał oddać Putinowi polskie terytorium na wschód od linii Wisły, ale też zdradził tajemnice polskiej armii, m.in. liczebność wojska, jego uzbrojenie, możliwości operacyjne. „Reset”, emitowany w upolitycznionej TVP przed wyborami parlamentarnymi, miał pomóc PiS utrzymać się przy władzy i zohydzić w oczach Polaków Donalda Tuska oraz innych polityków PO jako zdrajców będących na usługach Niemiec i Rosji.
Gdy Cenckiewicz wchodził na przesłuchanie do prokuratury, czekała na niego grupa zwolenników, wśród których byli Mariusz Błaszczak i Karol Nawrocki. „To zemsta za film »Reset«, za książkę »Zgoda«, ale w dłuższej perspektywie to jest pewnie zemsta za wszystko, co ja w swoim życiu zrobiłem. Prawie 30 lat siedzę w archiwach, napisałem ponad 30 książek, ale oni pamiętają te najważniejsze. Pamiętają książki o Wałęsie – za to mnie nienawidzą, pamiętają likwidację WSI i książkę »Długie ramię Moskwy« i pamiętają »Reset« i »Zgodę«, czyli dekonspirację i obnażenie ich prorosyjskiej polityki, współpracy z FSB. To są rzeczy, których mi nigdy nie zapomną i będą mnie zawsze za to ścigać. Represje nie są pierwsze, ale po raz pierwszy będę miał postawione zarzuty karne”, biadolił pisowski historyk.
Ponieważ zarzuty usłyszał 8 maja, tego dnia zaś w polskim Kościele katolickim wspomina się św. Stanisława, biskupa i męczennika, Cenckiewicz zaczął bredzić, że „on jest symbolem stanięcia naprzeciwko tyranii władzy”, a „dziedzicem złego
Zaczął z przytupem. I tak samo skończył
Lepiej, żeby były szef BBN Jacek Siewiera leczył ludzi albo studiował na Oksfordzie, niż dbał o bezpieczeństwo Polski
Odejście Jacka Siewiery ze stołka szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) wywołało liczne spekulacje. Oficjalna wersja jest taka, że pan minister nad służbę ojczyźnie przedłożył studia na Oksfordzie. Według innego tłumaczenia współpracownik Andrzeja Dudy miałby reprezentować rząd koalicji 13 grudnia (jak PiS złośliwie nazywa gabinet Donalda Tuska) w międzynarodowej radzie państw basenu Morza Bałtyckiego, mającej koordynować działania rządów w związku z napiętą sytuacją geopolityczną. Problem w tym, że wspomniana rada istnieje tylko w wyobraźni polskich polityków i nie wiadomo, czy kiedykolwiek powstanie. Tak czy owak, powody rezygnacji jednej z najważniejszych osób w otoczeniu prezydenta są kompromitujące, a Siewiera jako szef BBN chluby państwu polskiemu raczej nie przynosił.
Jacek Siewiera szefem BBN został w październiku 2022 r. Miał wtedy 38 lat i za sobą cztery miesiące pracy jako minister w Kancelarii Prezydenta RP, gdzie zajmował się m.in. kwestiami zarządzania kryzysowego oraz ochrony ludności cywilnej. Siewiera jest lekarzem wojskowym, doktorem habilitowanym nauk medycznych, specjalistą w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii. Do czerwca 2022 r. pracował w Wojskowym Instytucie Medycznym. Stał na czele polskich misji szkoleniowo-medycznych w czasie pandemii COVID-19 w Lombardii i w USA. Z całą pewnością dr Siewiera jest specjalistą w dziedzinie medycyny i ratownictwa medycznego, ale czy zna się na szeroko pojętym bezpieczeństwie narodowym i geopolityce, w tym planowaniu strategii obronnej, to już jest dyskusyjne. Trudno bowiem wskazać jakiekolwiek sukcesy szefa BBN. Zostanie za to zapamiętany jako usłużny giermek Andrzeja Dudy i klon niezbyt rozgarniętego Marcina Mastalerka, wypowiadający się na różne tematy niekoniecznie w sposób mądry i odpowiedzialny.
Siewiera urzędowanie rozpoczął z przytupem. Zaprosił na rozmowę wszystkich byłych szefów BBN od czasów prezydentury Lecha Wałęsy. Było to wydarzenie zaiste wyjątkowe, aż skłoniło red. Pawła Wrońskiego z „Gazety Wyborczej” do refleksji, że „po siedmiu latach rządów PiS odczuwamy dziwny niepokój, poczucie niepewności, a nawet zdumienie, gdy coś odbywa się normalnie”. Wszystko jednak szybko wróciło na dawne tory, a nietypowy gest można uznać za wypadek przy pracy.
Polacy, nic się nie stało
Gdy jesienią 2023 r. najwyżsi dowódcy wojskowi, generałowie Rajmund Andrzejczak i Tomasz Piotrowski, podali się do dymisji, Siewiera bagatelizował sprawę, sugerując, że nic się nie stało i „jeżeli panowie generałowie postanowili zrzucić mundur, to taka decyzja zostanie przez zwierzchnika Sił Zbrojnych przyjęta”. Było to perfidne zagranie
Wojsko w czasach zemsty i chaosu
Antoni Macierewicz uważa, że sam powinien decydować o wszystkim, co się dzieje w wojsku. A prezydentowi od tego wara Janusz Zemke – poseł do Parlamentu Europejskiego, wiceminister obrony narodowej w latach 2001-2005 Święto Wojska Polskiego w tym roku będzie obchodzone w dziwnej atmosferze. – Tego jeszcze w historii III RP nie było. Żeby minister zgłosił do awansu tak wielką grupę kandydatów, 46. I żeby prezydent odmówił, przeniósł nominacje na czas późniejszy. To kolejna odsłona wojny między szefem MON a prezydentem.









