Tag "Bojko Borisow"
Bułgaria i jej gabinet słońce
Po trzech elekcjach w ubiegłym roku Bułgarzy w końcu mają rząd. Czy to już koniec kryzysu politycznego w tym kraju? Po ostatnich wyborach, przeprowadzonych jeszcze w listopadzie, bułgarski parlament zdołał sformować wyraźnie zarysowaną większość koalicyjną złożoną z czterech partii: Kontynuujemy Zmiany (PP), Jest Taki Naród (ITN), Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) i Demokratycznej Bułgarii (DB). Żadne ze stronnictw, jakkolwiek są one od siebie programowo oddalone, nie zgłasza pretensji do kompozycji rady ministrów. Mało tego, liderzy wszystkich ugrupowań sprawiają wrażenie, jakby odetchnęli z ulgą, że ktoś ich w końcu pogodził. Radew – pogromca Borisowa Tym kimś jest prezydent Bułgarii Rumen Radew, wybrany niedawno na drugą kadencję. Faktycznie Radew doprowadził do przełomu nie tylko podczas ubiegłorocznego kryzysu. Przez ostatnie pięć lat to właśnie biuro prezydenta było jedynym ośrodkiem politycznym w Bułgarii, które nie tylko „wypowiedziało wojnę korupcji” (popularny slogan wyborczy), ale podjęło też realną walkę z reżimem Bojka Borisowa i ostatecznie go pogrzebało. To pod auspicjami Radewa powstał rząd tymczasowy po nierozstrzygniętych w kwietniu 2021 r. wyborach parlamentarnych i dzięki współpracy z prezydentem udało się na podstawie składu tego technicznego gabinetu stworzyć zupełnie nowe stronnictwo i wynieść je do władzy. Dziś premierem Bułgarii jest Kirił
Wybory, których nikt nie wygrał
Bułgarzy nie chcą już ryzykować żadnych reform, gdyż te, które zostały wdrożone, zabrały im wszystko Wybory do bułgarskiego Zgromadzenia Narodowego zaowocowały serią zarówno przewidywalnych, jak i cokolwiek zaskakujących zjawisk. Wszystkie one mają wymiar bardziej kabaretowy niż polityczny. Bułgarki i Bułgarzy poszli do urn 4 kwietnia. Do tej pory żaden lider żadnego ze stronnictw nie ma pomysłu na to, jak w nowej konfiguracji stworzyć choćby techniczny rząd. W tych wyborach nie udało się wyłonić zwycięzcy – wszyscy przegrali. Arytmetyka powyborcza Rządząca obecnie partia GERB otrzymała 26,18%. To jednoznacznie prawicowe ugrupowanie, które z pewnością ma dużo więcej wspólnego z oligarchicznym klubem lub korporacją niż ze stronnictwem politycznym. Jego szefem i dyktatorem bułgarskiego procesu wewnątrzpolitycznego jest premier Bojko Borisow, były ochroniarz Todora Żiwkowa. Odpowiednik Jarosława Kaczyńskiego, tylko skuteczniejszy, bo trzymający pod ścisłą osobistą kontrolą niemal cały aparat instytucjonalny i gospodarczy państwa. Dość poważnym zaskoczeniem był wynik partii o cokolwiek groteskowej nazwie Jest Taki Naród (ITN), która uplasowała się jako druga. Jasne było, że uzyska spore poparcie, ale nie spodziewano się, że zostanie najważniejszym ośrodkiem opozycyjnym. Przewodzi jej Sławi Trifonow, z trudem udający poważnego człowieka śpiewak i telewizyjny
Bułgarzy wyszli na ulice
Ponad 30% europejskich funduszy, które trafiają do Sofii, jest rozkradanych Już miesiąc Bułgarzy protestują na ulicach. Chcą, by premier Bojko Borisow podał się do dymisji, i żądają przedterminowych wyborów. Oskarżają rząd o kontakty z mafią, zarzucają mu, że nie walczy z korupcją i traktuje państwo jak własny folwark. W manifestacjach w całym kraju bierze udział nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Jednak Unia Europejska zajęta jest swoimi problemami i niewiele robi z tym, że ponad 30% europejskich funduszy, które trafiają do Sofii, zostaje rozkradzionych. Dwa lata minęły od zabójstwa słowackiego dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej, archeolożki Martiny Kušnírovej, co stało się impulsem do zmian politycznych na Słowacji. Ludzie wyszli na ulice w największych protestach od czasów aksamitnej rewolucji. Kiedy niedługo po śmierci Kuciaka zamordowano w Bułgarii dziennikarkę Wiktorię Marinową, która w jednym z ostatnich programów zajmowała się kwestią korupcji, nikt nie protestował. Bułgaria jest najbiedniejszym i najbardziej skorumpowanym krajem Unii – z opublikowanego w 2019 r. raportu Ośrodka Badań nad Demokracją w Sofii wynika, że w przypadku przynajmniej 35% zamówień publicznych dochodzi do praktyk łapówkarskich. Mimo to Bułgarzy szybko uwierzyli, że Marinowa padła ofiarą przestępcy seksualnego. Na swoją iskrę Bułgaria czekała jeszcze dwa lata.