Tag "Bojko Borisow"

Powrót na stronę główną
Świat

Bułgaria i jej gabinet słońce

Po trzech elekcjach w ubiegłym roku Bułgarzy w końcu mają rząd. Czy to już koniec kryzysu politycznego w tym kraju? Po ostatnich wyborach, przeprowadzonych jeszcze w listopadzie, bułgarski parlament zdołał sformować wyraźnie zarysowaną większość koalicyjną złożoną z czterech partii: Kontynuujemy Zmiany (PP), Jest Taki Naród (ITN), Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) i Demokratycznej Bułgarii (DB). Żadne ze stronnictw, jakkolwiek są one od siebie programowo oddalone, nie zgłasza pretensji do kompozycji rady ministrów. Mało tego, liderzy wszystkich ugrupowań sprawiają wrażenie, jakby odetchnęli z ulgą, że ktoś ich w końcu pogodził. Radew – pogromca Borisowa Tym kimś jest prezydent Bułgarii Rumen Radew, wybrany niedawno na drugą kadencję. Faktycznie Radew doprowadził do przełomu nie tylko podczas ubiegłorocznego kryzysu. Przez ostatnie pięć lat to właśnie biuro prezydenta było jedynym ośrodkiem politycznym w Bułgarii, które nie tylko „wypowiedziało wojnę korupcji” (popularny slogan wyborczy), ale podjęło też realną walkę z reżimem Bojka Borisowa i ostatecznie go pogrzebało. To pod auspicjami Radewa powstał rząd tymczasowy po nierozstrzygniętych w kwietniu 2021 r. wyborach parlamentarnych i dzięki współpracy z prezydentem udało się na podstawie składu tego technicznego gabinetu stworzyć zupełnie nowe stronnictwo i wynieść je do władzy. Dziś premierem Bułgarii jest Kirił

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Bułgarski festiwal antydemokracji

1,7 mln osób, które wzięły udział w wyborach, to mniej niż jedna trzecia uprawnionych do głosowania Rządzący w Bułgarii od niemal 15 lat oligarchiczny syndykat premiera Borisowa, prawicowa partia GERB, uzyskał drugie miejsce w wyborach, a zwycięzcą okazało się populistyczne ugrupowanie showmana Sławiego Trifonowa. Mało tego, reprezentację parlamentarną ponownie zyskały małe organizacje, które wyłonił ubiegłoroczny wielomiesięczny protest obywatelski. Niby więc nic się nie stało. To jednak bardzo powierzchowne spojrzenie. Społeczeństwo odpuściło sobie politykę na dobre. Podchodzi do spraw publicznych apatycznie i niechętnie, o ile w ogóle wyraża nimi jakiekolwiek zainteresowanie. Wizja kolejnych wyborów już w październiku niemal wszystkim jawi się jako tyleż bezsensowna, co nużąca konieczność. – Trudno się temu dziwić, wszak nie będzie ona spowodowana żadnymi różnicami politycznymi, rozłamowymi nastrojami, polaryzacją w społeczeństwie, które miałyby jakiekolwiek ideologiczne zakorzenienie. Jedyną przyczyną będzie nieporadność elit, które w obliczu rozgrabienia już praktycznie wszystkiego, co wytworzyła Republika Ludowa, oraz globalnej geopolitycznej niestabilności nie są w stanie się porozumieć. Zwycięstwo partii Trifonowa jest tego symptomem. To kolejny w ciągu ostatnich trzech dekad mesjanistyczny eksces, swoisty wentyl systemu, który zapowiada wielkie zmiany, ale zawsze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Wybory, których nikt nie wygrał

Bułgarzy nie chcą już ryzykować żadnych reform, gdyż te, które zostały wdrożone, zabrały im wszystko Wybory do bułgarskiego Zgromadzenia Narodowego zaowocowały serią zarówno przewidywalnych, jak i cokolwiek zaskakujących zjawisk. Wszystkie one mają wymiar bardziej kabaretowy niż polityczny. Bułgarki i Bułgarzy poszli do urn 4 kwietnia. Do tej pory żaden lider żadnego ze stronnictw nie ma pomysłu na to, jak w nowej konfiguracji stworzyć choćby techniczny rząd. W tych wyborach nie udało się wyłonić zwycięzcy – wszyscy przegrali. Arytmetyka powyborcza Rządząca obecnie partia GERB otrzymała 26,18%. To jednoznacznie prawicowe ugrupowanie, które z pewnością ma dużo więcej wspólnego z oligarchicznym klubem lub korporacją niż ze stronnictwem politycznym. Jego szefem i dyktatorem bułgarskiego procesu wewnątrzpolitycznego jest premier Bojko Borisow, były ochroniarz Todora Żiwkowa. Odpowiednik Jarosława Kaczyńskiego, tylko skuteczniejszy, bo trzymający pod ścisłą osobistą kontrolą niemal cały aparat instytucjonalny i gospodarczy państwa. Dość poważnym zaskoczeniem był wynik partii o cokolwiek groteskowej nazwie Jest Taki Naród (ITN), która uplasowała się jako druga. Jasne było, że uzyska spore poparcie, ale nie spodziewano się, że zostanie najważniejszym ośrodkiem opozycyjnym. Przewodzi jej Sławi Trifonow, z trudem udający poważnego człowieka śpiewak i telewizyjny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Bułgarzy wyszli na ulice

Ponad 30% europejskich funduszy, które trafiają do Sofii, jest rozkradanych Już miesiąc Bułgarzy protestują na ulicach. Chcą, by premier Bojko Borisow podał się do dymisji, i żądają przedterminowych wyborów. Oskarżają rząd o kontakty z mafią, zarzucają mu, że nie walczy z korupcją i traktuje państwo jak własny folwark. W manifestacjach w całym kraju bierze udział nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Jednak Unia Europejska zajęta jest swoimi problemami i niewiele robi z tym, że ponad 30% europejskich funduszy, które trafiają do Sofii, zostaje rozkradzionych. Dwa lata minęły od zabójstwa słowackiego dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej, archeolożki Martiny Kušnírovej, co stało się impulsem do zmian politycznych na Słowacji. Ludzie wyszli na ulice w największych protestach od czasów aksamitnej rewolucji. Kiedy niedługo po śmierci Kuciaka zamordowano w Bułgarii dziennikarkę Wiktorię Marinową, która w jednym z ostatnich programów zajmowała się kwestią korupcji, nikt nie protestował. Bułgaria jest najbiedniejszym i najbardziej skorumpowanym krajem Unii – z opublikowanego w 2019 r. raportu Ośrodka Badań nad Demokracją w Sofii wynika, że w przypadku przynajmniej 35% zamówień publicznych dochodzi do praktyk łapówkarskich. Mimo to Bułgarzy szybko uwierzyli, że Marinowa padła ofiarą przestępcy seksualnego. Na swoją iskrę Bułgaria czekała jeszcze dwa lata.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.