Tag "budownictwo"

Powrót na stronę główną
Promocja

O czym pamiętać budując hale stalowe?

Artykuł sponsorowany Budownictwo przemysłowe od lat rozwija się w kierunku rozwiązań, które łączą trwałość, funkcjonalność i ekonomiczność. Jednym z najczęściej wybieranych sposobów na szybkie i efektywne wznoszenie obiektów magazynowych, produkcyjnych czy rolniczych są hale stalowe. Dzięki swojej konstrukcji

Promocja

Styropian EPS i XPS – czym się różnią i który wybrać?

Artykuł sponsorowany Wybór odpowiednich materiałów izolacyjnych to kluczowy krok w procesie budowy domu lub remontu. Styropian, często stosowany ze względu na swoje właściwości termoizolacyjne, dostępny jest w dwóch głównych formach: EPS (polistyren ekspandowany) i XPS (polistyren

Kraj

Hołownia, czyli harakiri

Polska 2050 rozsypuje się na naszych oczach. A koalicja?

Wybory prezydenckie, ich wynik i cała otoczka polityczna – to wszystko zmieniło polską politykę. Przegrana Trzaskowskiego wepchnęła obóz rządzący w stan zapaści. Jego liderzy sprawiają wrażenie, jakby wciąż nie wyszli z szoku. A my na to patrzymy.

I oto zobaczyliśmy, jak marszałek Sejmu Szymon Hołownia właśnie popełnił polityczne harakiri. On i jego partia. Bo został złapany, jak zajeżdżał do domu europosła PiS Adama Bielana, by po nocy knuć z Jarosławem Kaczyńskim.

Widzimy też, jak Donald Tusk się szarpie i przekłada rekonstrukcję rządu. W zasadzie pozostaje tylko jedno pytanie: czy koalicja ma szansę wywinąć się z kłopotów, czy to już równia pochyła?

Zacznijmy od Hołowni. Sam się przyznał, że dwukrotnie spotykał się z Kaczyńskim w mieszkaniu Bielana późną nocą. O czym rozmawiali? To również wiemy – o rządzie technicznym, którego Hołownia mógłby być premierem, o przedłużeniu jego marszałkowania, o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego, które ma przyjąć prezydencką przysięgę Karola Nawrockiego. Plus polityczne ploteczki.

Tak naprawdę to, o czym Hołownia z Kaczyńskim rozmawiał, co ustalał, nie ma już wielkiego znaczenia – samo spotkanie zmieniło układ sił.

Hołownia, zanim wyszły na jaw nocne konszachty z PiS, już był politykiem mocno poobijanym. Jego wynik wyborczy – 4,99% poparcia w pierwszej rundzie – pokazał, że wpływy lidera Polski 2050 są gasnące. Wnioski z tego szybko wyciągnęło PSL, które przyjęło uchwałę o zakończeniu współpracy z partią Hołowni. Ta została więc sama na scenie politycznej, bez struktur i bez sojuszników. Także bez szans na samodzielne wejście do Sejmu, bo w sondażach nie przekracza 5%.

Nocne spotkanie z Kaczyńskim było dla tej resztki wyborców Hołowni potężnym ciosem. Szedł on bowiem do polityki jako człowiek czysty, prostolinijny. To się podobało, w wyborach w 2020 r. w pierwszej turze uzyskał 13,87% poparcia. Ten kapitał pozwolił mu przetrwać do 2023 r., zawrzeć koalicję z PSL i wprowadzić do Sejmu 31 posłów. Ale półtora roku marszałkowania i różnych zwrotów oraz nieudane tegoroczne wybory mocno nadszarpnęły jego pozycję. A knucie z Kaczyńskim, w tajemnicy nawet przed najbliższymi współpracownikami, ostatecznie ją zrujnowały.

Nie ma bowiem dziś powodu, by głosować na Hołownię i jego partię, gdyż nie wiadomo, co ją wyróżnia. Nie wiadomo, czego chce (poza stanowiskami), w oczach wyborców jest ugrupowaniem niepotrzebnym. A Hołownia z idealisty przeistoczył się w krętacza i intryganta. Gdy ujawnione zostały jego nocne kontakty z Kaczyńskim, pojawiła się teoria, że może to być wstęp do jakiegoś odwrócenia sojuszy, do wyjścia Polski 2050 z koalicji.

Szybko jednak się okazało, że to strachy na lachy. Politycy Polski 2050, postawieni wobec wyboru: lojalność wobec Hołowni czy stanowisko, zaczęli wybierać to drugie. Dziś zatem Hołownia nie ma ani twarzy, ani wyborców, ani partii, która jest zbiorem kilkudziesięciu ludzi grających na siebie.

Mogliśmy o tym się przekonać podczas środowego głosowania nad nowelizacją ustawy zwiększającej wydatki budżetowe na budownictwo społeczne. Ta ustawa to oczko w głowie Lewicy, pilotował ją zresztą jej przedstawiciel w Ministerstwie Rozwoju

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Deweloper roku

Straty? Prokuratura sądzi, że 3 mld zł. Liczba poszkodowanych – 10 tys. osób. Jaki będzie finał działalności Grupy HREIT?

Założona w roku 2018 spółka akcyjna HREIT przedstawiała się jako poważny deweloper prowadzący inwestycje w 10 miastach na terenie Polski (choć pojawiają się także informacje, że buduje 4,5 tys. mieszkań w 22 miastach).

Na stronie internetowej przekonuje: „Wysoko stawiamy poprzeczkę – interesuje nas wyłącznie perfekcja”. Ci, którzy uwierzyli talentom jej założycieli, panom Michałowi Sapocie i Michałowi Cebuli, mogą się czuć zawiedzeni. Spółka ma poważne kłopoty, bo nie wywiązuje się z terminów oddania mieszkań do użytku. Wściekli są też prywatni inwestorzy, którzy powierzyli firmom kontrolowanym przez obu panów znaczne kwoty. O nadużyciach Grupy HREIT mówi się jako o aferze większej niż Amber Gold.

Już w maju 2023 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie doprowadzenia inwestorów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie w błąd podczas zawierania umów inwestycyjnych. W tym miejscu należy się wyjaśnienie – w skład Grupy HREIT wchodzą spółki celowe zajmujące się inwestowaniem oraz takie, które zajmują się deweloperką.

W roku 2023 sprawy szły na tyle źle, że klienci zaczęli informować o nieprawidłowościach Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. 4 stycznia 2024 r. prezes UOKiK Tomasz Chróstny wydał decyzję dotyczącą grupy kapitałowej HRE Investments. W jej skład wchodziły m.in. spółki: HRE Investments Sp. z o.o. Sp. K., HREIT SA oraz Heritage Real Estate SA. Decyzje prezesa UOKiK odnoszą się do tych trzech spółek oraz dwóch osób zarządzających, na które zostały nałożone kary, łącznie 11 803 666 zł. Ukarani zostali też odpowiedzialni za zarządzanie: Michał Sapota miał zapłacić 950 tys. zł, a Michał Cebula – 450 tys. zł.

W uzasadnieniu decyzji prezes Chróstny napisał: „Osoby te umyślnie doprowadziły do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, m.in. były odpowiedzialne nie tylko za przygotowanie i wdrożenie przekazu ofertowego i marketingowego, który eksponował korzyści, a minimalizował ryzyka, ale również aktywnie promowały ten sposób inwestowania”.

Decyzja nie była prawomocna i spółki oraz panowie Sapota i Cebula odwołali się od niej do sądu.

Sytuację właścicieli Grupy HREIT pogarszał fakt, że rumieńców nabrało postępowanie prokuratury. Ostatecznie zostało ono przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Łodzi i to stamtąd pochodzą informacje, że łączne straty w tej sprawie mogą przekroczyć 3 mld zł, a liczba poszkodowanych może wynosić 10 tys. osób. Osobną grupę stanowią podwykonawcy, którzy nie otrzymali zapłaty za wykonane prace i zeszli z części budów. Rodzi się pytanie, jak do tego doszło.

Były pieniądze, ale nie było zaufania

Modus operandi Grupy HREIT polegał na tym, że środki pozyskiwane od indywidualnych inwestorów finansowały budowę nieruchomości, które sprzedawano na etapie wykonanych wykopów pod budynki, a nawet jeszcze przed startem inwestycji. Kredyty na zakup nieruchomości brali przyszli właściciele mieszkań. W latach 2019-2023 nie trzeba ich było zbytnio namawiać. Ceny budowanych i oddawanych do użytku nieruchomości ostro szły w górę, w mediach wszelkiej maści niezależni eksperci zapewniali, że w przyszłości lokale będą jeszcze droższe i jeśli chcemy zaoszczędzić, należy natychmiast podpisywać umowy z deweloperami.

Wzrost cen był też stymulowany uruchomionym 1 lipca 2023 r. rządowym programem dopłat do kredytów mieszkaniowych pod nazwą „Bezpieczny kredyt 2%”. Zapewniał on dopłaty do rat kredytu hipotecznego przez 10 lat, obniżając oprocentowanie do 2% dla osób kupujących pierwsze mieszkanie lub dom jednorodzinny, przy czym nie przewidywał limitu ceny za metr kwadratowy i był dostępny zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Deweloperzy nie potrzebowali lepszej zachęty do windowania cen. Marże na sprzedawanych mieszkaniach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Promocja

Rusztowanie składane – na co zwrócić uwagę przy jego wyborze?

Artykuł sponsorowany Wybór rusztowania to istotny element zapewniający bezpieczeństwo i efektywność prac na wysokości. Rusztowania jezdne aluminiowe, w tym modele składane, zyskały dużą popularność wśród profesjonalistów za sprawą szybkiego montażu oraz łatwego przechowywania. W artykule przyjrzymy się,

Promocja

Wypożyczalnia sprzętu budowlanego – na te cechy warto zwrócić uwagę wybierając dostawcę

Artykuł sponsorowany Jeśli prowadzisz firmę remontową lub po prostu planujesz rozpocząć prace na swojej posesji, prędzej czy później staniesz przed dylematem: kupić własny sprzęt czy skorzystać z usług wypożyczalni sprzętu budowlanego? Ta druga opcja zyskuje coraz większą

Promocja

Co można znaleźć w asortymencie marketu budowlanego?

Market budowlany to prawdziwe centrum zaopatrzenia dla każdego, kto planuje remont, budowę czy prace ogrodowe. Sklepy takie jak Bricomarché oferują wszystko, czego potrzeba, aby zrealizować różnorodne projekty – począwszy od materiałów budowlanych, przez narzędzia, aż po akcesoria ogrodowe. W tym artykule omawiamy, co można znaleźć w asortymencie marketu budowlanego.

Materiały budowlane

W asortymencie marketu budowlanego nie może zabraknąć materiałów budowlanych, które stanowią podstawę każdej budowy lub remontu. W sklepach takich jak Bricomarché klienci znajdą szeroką gamę różnorodnych materiałów, w tym cement, zaprawy, gips, wapno, piasek, cegły, pustaki, bloczki betonowe oraz inne elementy konstrukcyjne. To właśnie te materiały są niezbędne do budowy fundamentów, ścian, stropów czy innych części budynku. Oprócz tego dostępne są także materiały wykończeniowe, takie jak płyty gipsowo-kartonowe, systemy suchej zabudowy, tynki i kleje do płytek, dzięki którym pomieszczenia wyglądają estetycznie.

Materiały wykończeniowe

Market budowlany to doskonałe miejsce, aby zaopatrzyć się w materiały wykończeniowe – farby, tapety, panele, płytki czy podłogi. W Bricomarché nasi klienci znajdą szeroki wybór produktów, które umożliwiają realizację wykończenia. Dostępne są także akcesoria niezbędne do malowania czy tapetowania, w tym wałki, pędzle i taśmy malarskie.

Narzędzia i akcesoria

Elektronarzędzia

Odpowiednie narzędzia są niezbędne podczas realizacji jakiejkolwiek pracy budowlanej. Sklep budowlany to miejsce, gdzie można znaleźć szeroki wybór elektronarzędzi, takich jak wiertarki, szlifierki, pilarki, ale również narzędzia ręczne. Produkty te pochodzą od renomowanych marek, co zapewnia ich wysoką jakość i niezawodność.

Akcesoria do pracy

Oprócz narzędzi markety budowlane oferują również akcesoria, które sprawiają, że prace remontowe czy budowlane stają się łatwiejsze i bardziej precyzyjne. W sklepach można znaleźć taśmy miernicze, poziomice, młotki, wkrętaki oraz zestawy narzędzi, które zaspokoją potrzeby zarówno amatorów, jak i profesjonalistów.

Produkty do ogrodu

Maszyny ogrodnicze

Sklepy budowlane takie jak Bricomarché oferują również szeroki wybór maszyn ogrodniczych, które są niezbędne, aby zatroszczyć się o przestrzeń wokół domu. W ofercie można znaleźć kosiarki, pilarki, wertykulatory, glebogryzarki, odśnieżarki oraz akcesoria do nawadniania. Pomagają one utrzymać porządek w ogrodzie, a także przyspieszają realizację większych prac.

Meble ogrodowe i dekoracje

Oprócz narzędzi i sprzętu sklepy budowlane oferują również szeroką gamę mebli ogrodowych, parasoli, grillów, oraz dekoracji. W Bricomarché dostępne są także pawilony, pergole, donice oraz tekstylia ogrodowe, które umożliwią stworzenie przytulnej przestrzeni na świeżym powietrzu.

Ziemia ogrodowa i podłoża

Każdy, kto planuje prace ogrodowe, wie, jak ważne jest dobranie odpowiedniej ziemi. W sklepach budowlanych znajdziemy szeroką ofertę ziem ogrodowych, torfów, nawozów, a także specjalistycznych podłoży. Bricomarché oferuje różnorodne produkty do uprawy roślin, w tym podłoża, nawozy czy na przykład akcesoria do ochrony roślin.

Akcesoria do majsterkowania

Produkty do renowacji

Każdy, kto planuje przeprowadzenie drobnych napraw lub renowację starych mebli, w sklepie budowlanym znajdzie szeroką gamę przydatnych akcesoriów, takich jak kleje, farby, lakiery i impregnaty. Dzięki nim można łatwo odnowić meble, drewniane elementy wystroju czy podłogi i nadać im nowe życie.

Oświetlenie

Sklep budowlany to również doskonałe miejsce, aby zaopatrzyć się w oświetlenie. Klienci znajdą tu lampy sufitowe, stojące, a także lampy zewnętrzne i ogrodowe, które podnoszą komfort życia oraz podkreślają estetykę wnętrz. W sklepach oferowane jest zarówno oświetlenie w stylu klasycznym, jak i nowoczesne, z energooszczędnymi żarówkami LED.

Market budowlany to miejsce, które oferuje niezbędne produkty i akcesoria do realizacji wszelkich prac budowlanych, remontowych oraz ogrodowych.

Promocja

Prefabrykacja bez tajemnic: jak firma Danwood skraca czas budowy domu marzeń?

Artykuł sponsorowany Prefabrykacja rewolucjonizuje rynek budowlany, oferując szybsze i bardziej precyzyjne rozwiązania w procesie wznoszenia domów. Dzięki produkcji kluczowych elementów, takich jak ściany czy dachy, w kontrolowanych warunkach fabrycznych, czas budowy skraca się z miesięcy

Aktualne Promocja

Naturalne elewacje drewniane z wykorzystaniem desek z hurtowni Dombal

Dzięki zastosowaniu drewnianej elewacji budynek zyskuje niepowtarzalny charakter. W dodatku jest to trwały efekt, dzięki czemu będzie można cieszyć się naturalnym pięknem i ciepłem przez długi czas. W takim przypadku bardzo istotne jest jednak wybranie odpowiedniego materiału, który musi być doskonałej jakości. Dlatego też

Kultura Wywiady

Architektura narzędziem obrotu kapitału

Wznoszenie budynków tylko po to, by przyniosły zwrot z inwestycji, jest niedopuszczalne w dzisiejszych warunkach ekologicznych. A tak się dzieje nagminnie

Filip Springer – reporter, fotograf i autor książek poświęconych przestrzeni i architekturze, m.in. „Miedzianka. Historia znikania” (2011), „Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni” (2013), „13 pięter” (2015). Stypendysta Narodowego Centrum Kultury i Fundacji im. Ryszarda Kapuścińskiego – Herodot. Nominowany do najważniejszych nagród literackich w kraju. Jego książki tłumaczone są na angielski, niemiecki, rosyjski i węgierski. W najnowszej reportersko-eseistycznej książce „Szara godzina. Czas na nową architekturę” pisze, jak w obliczu katastrofy ekologicznej powinna zmienić się architektura.

Komu służą dziś budynki?
– Budynki mają to do siebie, że służą wielu interesariuszom jednocześnie. Blok z mieszkaniami komunalnymi służy po trochę każdemu: z jednej strony, mieszkańcom, z drugiej – wszystkim innym, którzy biorą udział w rynku mieszkaniowym. Na przykład politykowi, który będzie się chwalił, że coś wybudował; no i dobrze, niech się chwali. Natomiast ja w „Szarej godzinie” staram się przekonać do tego, by pierwsza motywacja stawiania budynków nie była motywacją inwestycyjną.

Trudno sobie wyobrazić, że deweloper nagle powie: przestajemy budować!
– Nie uważam oczywiście, że nie powinno się zarabiać na budynkach. W obrębie systemu, w którym żyjemy (i pewnie jeszcze trochę w nim pożyjemy), będzie to nieodzowne. Problem w tym, że architektura stała się ogromnym narzędziem obrotu kapitału. Być może jednym z największych. Wznoszenie budynków tylko po to, by przyniosły zwrot z inwestycji, jest niedopuszczalne w dzisiejszych warunkach ekologicznych. A tak się dzieje nagminnie.

Jeśli słyszymy, że 50 tys. mieszkań w Krakowie stoi pustych – tylko dlatego, że opłaca się je trzymać puste, bo i tak nabierają wartości – to mamy do czynienia z czystą spekulacją za pomocą architektury. Podobnie jest ze wznoszeniem kolejnych biurowców w Warszawie. Powstają one po to, żeby zachować pewien margines pustych przestrzeni biurowych, który pozwala utrzymywać ceny na rynku wynajmu biur.

Dyskutując o budynkach, rzadko się mówi o ich wpływie na klimat, choć od danych może zakręcić się w głowie. Przemysł cementowy odpowiada dziś za 8% emisji dwutlenku węgla, który powoduje ocieplenie planety – to więcej niż emisja pochodząca z lotnictwa, szacowana na ok. 2,5%. Odpady budowlane są przyczyną 37% globalnej emisji.
– Te liczby są nawet większe. Od pewnego czasu mówi się o 11% emisji z cementu.

Jak to więc możliwe – idąc za tym, co piszesz – że tak dużo rozmawiamy o podróżach samolotem, sieciówkach z ciuchami i plastikowych słomkach, a tak mało o budynkach?
– Bo bardzo trudno zindywidualizować winę w przypadku budynku. Za jego powstaniem stoi mnóstwo graczy: od miasta, które zgadza się, by taki budynek powstał, przez architektów, którzy go projektują, oraz budowlańców, którzy leją beton, aż po inwestora. W tym wszystkim są użytkownicy, którzy czasami występują w roli ofiary, bo mają na głowie te nieszczęsne kredyty. Trochę trudno zagrać w taką prostą grę jak w przypadku słomek i segregacji śmieci. Łatwiej powiedzieć: „Jesteś złym człowiekiem, bo wracasz ze sklepu z foliówką”, niż: „Jesteś zły, bo mieszkasz w budynku z betonu”.

Jesteśmy w stanie żyć bez słomek, woreczków, nawet bez lotów na weekend do Lizbony. Niektórzy się oburzą, ale moglibyśmy łatwo zakończyć ten proceder – wystarczy wprowadzić drogie bilety lotnicze i zaprzestać subsydiowania paliw lotniczych. Nie jesteśmy jednak w stanie żyć bez budynków, w związku z czym dyskusja natychmiast wchodzi w sferę niuansów. Ale bez jakich budynków? Czyich budynków? Kto ma o tym decydować?

Sam zadajesz w książce to pytanie: „Zbędne budynki, czyli jakie?”. Ktoś może się złapać za głowę, kiedy czyta: „Im gęściej będą zaludnione miasta, tym lepiej”. Piszesz, że lepiej gnieździć się z innymi w pięciopiętrowym bloku, bo zużycie energii przy jego budowie jest mniejsze niż w przypadku wolnostojącego domu rodzinnego.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.