Tag "firmy"

Powrót na stronę główną
Kraj

Fintechowy sukces czy wielki przekręt?

O wzlotach i upadku pewnego cinkciarza

27 października 2025 r. Sąd Rejonowy w Zielonej Górze ogłosił upadłość spółki Cinkciarz.pl prowadzącej popularny internetowy kantor wymiany walut. Syndykiem została spółka Grenda-Restrukturyzacja, której zadaniem będzie spieniężenie majątku Cinkciarza i rozdzielenie środków między wierzycieli.

Wobec Marcina P., założyciela i właściciela upadłej spółki, w lipcu br. sąd, na wniosek Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, wydał nakaz aresztowania. Ponieważ Marcin P. przebywał za granicą, ostatnio wystawiono za nim list gończy i jest poszukiwany przez Interpol. Postawiono mu zarzuty dotyczące m.in. oszustwa oraz prania pieniędzy na dużą skalę, a poszkodowanych jest ponad 7 tys. klientów kantoru. Łączną wartość wyrządzonych szkód szacuje się na przeszło 125 mln zł.

Tak kończy się historia największego polskiego fintechu – spółki, która wdrażała innowacyjne technologie w sektorze finansowym, mające na celu cyfryzację transakcji wymiany walut.

A było tak dobrze. W 2022 r. obroty Cinkciarza osiągnęły 35 mld zł, a jego aplikacja mobilna została pobrana 2,5 mln razy. W kampaniach reklamowych spółki brali udział dwaj byli prezydenci – Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski. Cinkciarz sponsorował reprezentację Polski w piłce nożnej i znakomitą drużynę koszykówki Chicago Bulls. Jego zespół analityków rynku walut uchodził za jeden z najlepszych w kraju. Regularnie uczestniczył w rankingach prognostycznych agencji Bloomberg, rywalizując z zespołami największych światowych instytucji finansowych. I wygrywał, zwłaszcza w prognozowaniu kursu pary EUR/USD.

Marcin P. miał solidne wykształcenie, był inżynierem oprogramowania komputerowego oraz absolwentem studiów podyplomowych w Saïd Business School Uniwersytetu Oksfordzkiego. Uczestniczył w elitarnym programie TRIUM Global Executive MBA prowadzonym przez NYU Stern School of Business, London School of Economics and Political Science (LSE) oraz HEC Paris.

Swój pierwszy, jeszcze tradycyjny kantor wymiany walut otworzył w 2001 r. w supermarkecie Auchan w Zielonej Górze. Potem przyszedł czas na kolejne: w Lubinie, Pile i Poznaniu. W 2006 r. Marcin P. zarejestrował domenę internetową cinkciarz.pl i rozpoczął prace nad stworzeniem platformy umożliwiającej wymianę walut online. Cztery lata później ruszył kantor internetowy, którego przewaga konkurencyjna polegała na tym, że oferował znacznie korzystniejsze warunki wymiany walut niż tradycyjny sektor finansowy.

Marcin P. wiedział, że aby się rozwijać, nie może się ograniczyć do jednego produktu. Dlatego zaczął tworzyć kompleksowy ekosystem usług finansowych działających pod marką Conotoxia. Jego klienci mieli uzyskać dostęp do szerokiej ich gamy, w tym przekazów pieniężnych, płatności online, wielowalutowych kart płatniczych, a nawet narzędzi inwestycyjnych.

Spółka Cinkciarz.pl zyskała reputację innowacyjnej, a sam P. zaczął uchodzić za eksperta od rynku walut oraz wyjątkowo zdolnego biznesmena i wizjonera.

Na dno

Pierwsze sygnały, że Cinkciarz.pl może mieć kłopoty, pojawiły się na przełomie lipca i sierpnia 2024 r. Początkowo były to niewielkie problemy z realizacją transakcji. We wrześniu klienci zaczęli narzekać na znaczące opóźnienia w wypłatach środków i pisać skargi do Komisji Nadzoru Finansowego. Spółka tłumaczyła się przejściowymi problemami technicznymi, które miały zostać szybko rozwiązane. W tym czasie lawinowo rosła liczba skarg kierowanych do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Komisji Nadzoru Finansowego.

2 października 2024 r. KNF cofnęła spółce Conotoxia zezwolenie na świadczenie usług płatniczych z powodu niewypełniania ustawowego obowiązku ochrony środków pieniężnych klientów. Wyrokiem śmierci była decyzja z grudnia 2024 r., gdy Prokuratura Regionalna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Promocja

Rozwój pracowników jako inwestycja – jak szkolenia dla firm wpływają na efektywność zespołów?

Artykuł sponsorowany Inwestowanie w kompetencje pracowników to skuteczny sposób na zwiększenie konkurencyjności każdej firmy. Jeśli mogą oni stale się rozwijać, lepiej reagują na zmiany rynkowe i szybciej wdrażają nowe rozwiązania. Szkolenia w środowisku biznesowym stanowią więc element

Promocja

Czy Twoja firma jest gotowa na KSeF?

Artykuł sponsorowany Już wkrótce przedsiębiorcy zmierzą się z nowym obowiązkiem – od przyszłego roku większość firm będzie musiała wystawiać i przyjmować faktury ustrukturyzowane przy użyciu Krajowego Systemu e-Faktur. Dowiedz się, z jakimi wyzwaniami wiąże

Promocja

Dlaczego Nie Warto Robić CRM w Excel?

Artykuł sponsorowany Dowiedz się, dlaczego CRM w Excel ogranicza rozwój firmy. Sprawdź wady arkusza kalkulacyjnego i poznaj lepsze podejście do zarządzania. Kiedy zaczynasz gromadzić dane klientów w arkuszu kalkulacyjnym, wszystko wydaje się przejrzyste i łatwe

Promocja

Najczęstsze błędy firm przy wdrażaniu kart paliwowych

Artykuł sponsorowany Wprowadzenie kart paliwowych do firmy może przynieść wiele korzyści, takich jak uproszczenie procesu zarządzania kosztami paliwa oraz poprawa kontroli wydatków. Jednakże wiele firm napotyka trudności podczas wdrażania tego rozwiązania. Niewłaściwe

Aktualne Przebłyski

A klienci E.ON jęczą

Najbardziej zadowolony z usług E.ON Polska jest prezes tej firmy, dr Andrzej Modzelewski. Niemiecki właściciel też musi być zadowolony. Zwłaszcza z dochodów firmy.

Znacznie gorsze są nastroje konsumentów. E.ON jest przecież głównym dostawcą energii elektrycznej dla mieszkańców Warszawy, którzy pojękują, gdy otwierają rachunki. Jęczą spółdzielnie mieszkaniowe. Ale do gabinetów zarządu firmy te narzekania słabo docierają. Prezes Modzelewski żyje sobie godnie w błogim przeświadczeniu, że ceny energii dyktuje rynek. A wiadomo, że w kapitalizmie rynek jest nieomylną busolą. Ludzie jednak za tą mądrością nie nadążają. Skargami na ceny i usługi E.ON prezes mógłby sobie wytapetować gabinet. I to może nawet kilka razy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Promocja

Dlaczego lokalna strategia marketingowa wymaga innego podejścia niż ogólnopolska?

Artykuł sponsorowany W dzisiejszym zróżnicowanym krajobrazie marketingowym nie jest tajemnicą, że podejście do reklamy wymaga adaptacji. Problem polega na tym, że często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo lokalne strategie marketingowe różnią się od tych ogólnopolskich. W świecie marketingu,

Nauka Wywiady

Mózgi twórcze i ambitne

Na górnym piętrze, gdzie zasiadają prezesi wielkich firm z Doliny Krzemowej, zawsze jest jakiś Polak

Piotr Moncarz – polsko-amerykański inżynier, consulting professor na Uniwersytecie Stanforda. Specjalizuje się w inżynierii materiałowej i lądowej oraz wdrożeniach nowych technologii. Współzałożyciel i przewodniczący US-Polish Trade Council. Organizator Poland Day na Uniwersytecie Stanforda. Kieruje hubem Poland in Silicon Valley Center. W 2017 r. został członkiem amerykańskiej National Academy of Engineering (NAE).

Czy to prawda, że Polacy mają talent do informatyki i w Silicon Valley jest ich nadreprezentacja? To mit czy rzeczywistość?
– Trudno powiedzieć, czy to jest mit, czy nie. Trudno mi też stwierdzić, czy w innych narodach jest taki sam procent osób z talentem do informatyki, natomiast jedno jest pewne: pokolenie polskich 20-, 30-, 40-latków wpadło w informatykę jak w gorączkę złota. Faktem jest – bez względu na to, z jakiego powodu – że w Ameryce jest ich bardzo dużo. A od kiedy zaczęto o tym mówić, zaczęli się pokazywać jako grupa. Mieszkam w Dolinie Krzemowej od ponad 50 lat i oczy mi się szeroko otwierają, jak ogromną liczbę młodych, utalentowanych, odnoszących sukcesy informatyków z Polski tu mamy. Nie wiem, czy to odpowiada na pana pytanie – ale jest tu ich koncentracja! Może jest jakiś magnes, wokół którego wszystkie te genialne opiłki się skupiły? Człowiekowi może się zdawać, że świat jest pełen opiłków, a one się skupiły wokół jednego magnesu – Doliny Krzemowej… Nie wiem! Nie potrafię powiedzieć. Ale to jest bardzo obiecujące. I teraz pytanie, jak to wykorzystać.

Na początkowym etapie w liczącym 50 ludzi zespole OpenAI Sama Altmana było aż dziesięciu Polaków. Potem w dziesiątce najważniejszych osób było ich czterech.

Jakub Pachocki ma stanowisko głównego naukowca OpenAI.

„Nie wiem, co Polska robi, by osiągnąć taki poziom, ale ich wpływ jest naprawdę niesamowity”, mówił Altman podczas dyskusji na Uniwersytecie Warszawskim. Jak wytłumaczyć ten sukces? Czy polscy informatycy są bardziej kreatywni? Czy może tak wyszło?
– Żeby „tak wyszło”, potrzebne były pewne dodatkowe czynniki: wiedza, talent. Oni się tam nie znaleźli przez przypadek, nikt ich na ulicy nie złapał, mówiąc: jest fucha, przyjdźcie popracować. Oni znaleźli się tam dlatego, że są wybitni. I możemy puchnąć z dumy, że taki przypadek się zdarzył, że tych czterech znalazło się w takiej wiodącej grupie.

Myślę o tym, co Polska im dała. Znakomita szkoła średnia, która potrafi młodych zdolnych wyselekcjonować i rozwinąć. Olimpiady matematyczne, informatyczne, świetni nauczyciele – ten system działa znakomicie. Ale co dalej? Dlaczego wyjeżdżają, a nie są tu, w Polsce?
– To jest trochę tak jak z Kopernikiem: gdyby nie wyjechał na studia do Bolonii, nie pospotykał się z różnymi wybitnymi uczonymi tamtych czasów, nie brał udziału w debatach filozoficznych, to pewnie by był profesorem na Uniwersytecie Jagiellońskim – z całym szacunkiem dla profesorów UJ – i nic byśmy dzisiaj o nim nie wiedzieli. Wyjście w świat i znalezienie się w gremium twórczym ma wielkie znaczenie. Dlatego ci zdolni Polacy wyjeżdżają. Kolejna rzecz – to są niespokojne dusze. A niespokojne dusze w dzisiejszym świecie jeżdżą. W dzisiejszym świecie są też centra, w których bardzo dużo się dzieje. A oni chcą być blisko takiego centrum. Nie wyjeżdżają z Polski dlatego, że nie są patriotami, albo dlatego, że tam można zarobić. Nie! Oni chcą być tam, gdzie jest akcja. W centrum doskonałości.

Rozwijać się…
– Tak, pchają się do tego centrum doskonałości. Nasuwa się

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Promocja

Ile kosztuje prowadzenie własnej działalności? Praktyczny poradnik dla przyszłych JDG

Artykuł sponsorowany Zastanawiasz się nad założeniem jednoosobowej działalności gospodarczej, ale nie wiesz, ile to tak naprawdę kosztuje? Jeśli chcesz uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek i dobrze przygotować się do startu, ten krótki poradnik pomoże Ci zrozumieć, z jakimi wydatkami musisz się

Świat

Szwedzka Dolina Krzemowa

Ta oryginalna znajduje się w Dolinie Santa Clara. Ale w Europie rośnie jej konkurencja – w Szwecji

O amerykańskiej Silicon Valley (Dolinie Krzemowej) mówimy z nieukrywaną zazdrością. Od ponad pół wieku świat przygląda się fenomenowi, który zrodził się w kalifornijskiej dolinie o niezwykle sprzyjającym klimacie, zarówno pod względem meteorologicznym, jak i naukowo-biznesowym. Ta popularna, odnosząca się do krzemu nazwa, powstała w roku 1971, jej autorem jest amerykański dziennikarz Donald C. Hoefler. Korzystne warunki do rozwoju przedsiębiorczości, działalność znanego Uniwersytetu Stanforda, niskie w tamtych latach ceny nieruchomości to tylko część atutów, które przyczyniły się do rozwoju doliny.

Wielu autorów tego sukcesu do dziś mieszka w Kalifornii. Domy ma tam 56 miliarderów i 145 tys. milionerów. Są wśród nich tak znane dziś nazwiska jak: dyrektor generalny Meta Mark Zuckerberg, współzałożyciele Google’a Larry Page i Sergey Brin oraz Jen-Hsun Huang, dyrektor generalny Nvidii, firmy, której jednym ze współzałożycieli jest inżynier o polskich korzeniach Chris Malachowsky.

Jednak tak naprawdę za symboliczny początek Doliny Krzemowej uważa się założenie w 1939 r. w garażu wynajętym przez Billa Hewletta i Davida Packarda spółki Hewlett-Packard, odnoszącej sukcesy do dzisiaj.

Od lat wiele państw, regionów i miast usiłuje powtórzyć sukces Hewletta i Packarda i nieco później ukształtowanej gospodarczo Doliny Krzemowej. Jednak mimo że podobne pomysły niemal w całości kopiują rozwiązania amerykańskie, kalifornijski sukces, mówiąc najdelikatniej, powtarzany jest z ograniczonym skutkiem. Dlaczego tak się dzieje? Według Barry’ego Jaruzelskiego, od lat śledzącego fenomen doliny, o sukcesie Silicon Valley decydowało i decyduje amerykańskie nastawienie na praktyczny wymiar badań. „Firmy z Doliny Krzemowej mają strategie innowacyjne w znacznie większym stopniu zorientowane na potrzeby użytkowników. Z kolei decyzje o strategii innowacyjnej są podejmowane na najwyższym szczeblu przedsiębiorstwa i są one bardziej zintegrowane z ogólną strategią biznesową. Najczęściej takich działań nie zauważymy nie tylko w Europie, ale także w wielu firmach amerykańskich”, uważa Barry Jaruzelski, autor i współautor wielu książek i publikacji na temat strategii i rozwoju biznesu.

I trudno się z nim nie zgodzić. W Dolinie Krzemowej zawsze trzymają rękę na biznesowym pulsie. Świadczy o tym choćby fakt, że mimo iż półprzewodniki nadal stanowią ważną część gospodarki regionu, w ostatnich latach kładzie się tam nacisk na innowacje w dziedzinie oprogramowania i usług internetowych.

Innowacyjna Szwecja i proste recepty 

Ikea, Spotify, Ericsson, Skype – co łączy te znane na całym świecie firmy? Odpowiedź jest oczywista – Szwecja. A konkretniej – jej stolica Sztokholm oraz region stołeczny. Choć z geograficznego punktu widzenia trudno o mieście położonym na bałtyckiej równinie mówić, że jest zlokalizowane w dolinie, z biznesowo-naukowej perspektywy można stwierdzić, że Sztokholm i okolice to dziś europejska Dolina Krzemowa. I podobnie jak w amerykańskiej, Szwedzi osiągnęli sukces przede wszystkim dzięki nieskrępowanemu niczym kapitalizmowi i wykorzystaniu potencjału najtęższych umysłów.

Ten mariaż owocuje nieprzerwanym ciągiem komercyjnych sukcesów na skalę światową. Tyle że korzenie szwedzkiego czy sztokholmskiego triumfu nie sięgają garażu i lat 30. XX w., lecz czasów znacznie nam bliższych – roku 2004. Wtedy to Ministerstwo Przemysłu, Pracy i Komunikacji razem z Ministerstwem Edukacji i Nauki (co miało niebagatelne znaczenie) opublikowało wspólną strategię „Innowacyjna Szwecja”. Hasło pisane w cudzysłowie szybko zaczęto pisać bez tych gramatycznych zasad, bo Szwecja błyskawicznie stawała się mistrzem innowacji.

W osiągnięciu tego celu bez wątpienia pomogła koncentracja na sześciu głównych elementach: zasobach ludzkich, badaniach naukowych i szkolnictwie wyższym, infrastrukturze i warunkach ramowych, środowisku biznesowym, sektorze publicznym i rozwoju regionalnym. Te główne elementy doskonale współgrały z trzema kolejnymi: zmniejszeniem regulacji i obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorstw, rozwojem konkurencji oraz decentralizacją kształcenia wyższego.

Powszechnie wiadomo, że Szwecja od lat

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.