Tag "Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami"

Powrót na stronę główną
Kraj

Uwaga! Groźny właściciel psa

Amstaf wyprowadzany bez smyczy i kagańca wzbudza popłoch wśród sąsiadów. Właściciel gra na nosie urzędnikom, policji i straży miejskiej Centrum Łodzi. Troje ludzi usiłuje rozdzielić dwa psy. – Puść, puść! – krzyczy szczupły, szpakowaty mężczyzna w średnim wieku. Jego pies, półkrwi amstaf, trzyma jednak mocno buldoga angielskiego. – Niech go pan wreszcie na smyczy prowadzi! Co to ma być? Ja się z psem boję tu chodzić! – krzyczy właścicielka zaatakowanego buldoga. Nie może powstrzymać płaczu. Rozdzielać zwierzęta pomaga jeszcze kobieta, która wyszła na spacer z wilczurem. Chwyta amstafa za nogi, próbuje odciągać, ale pies nie reaguje. W końcu właściciel atakującego psa wykręca elektryczną obrożę i dociska zwierzę kolanem do ziemi. Pies się dławi. – Puść, weź te jaja, puść! O, puścił – krzyczy. – Gówno, a nie puścił! Skończą się te twoje występy. Wszystko się nagrywa, pójdzie do sądu – mówi wzburzony mężczyzna, który telefonem rejestruje całe zdarzenie. – Psa mi zagryzie, to już kolejny raz – szlocha właścicielka buldoga. Do zgromadzenia dołącza inna sąsiadka. – Psa trzeba trzymać na smyczy, do jasnej cholery! Dzieci się boją, ludzie się boją! – mówi podniesionym głosem. Właściciel chwyta

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.