Tag "podsumowanie 2023"

Powrót na stronę główną
Kultura

Jak nie zabiłem

Olśnienia teatralne 2023 To nie jest typowy ranking, lecz noty o tych spektaklach, które w minionym roku wywarły na mnie największe wrażenie. Listę otwiera musical „1989” z Teatru Słowackiego. Premierę miał pod koniec 2022 r., ale zobaczyłem go dopiero w tym roku. A to żelazna reguła – opisuję, co oglądałem. Jednak tytuł mój tekst o olśnieniach zawdzięcza spektaklowi Mateusza Pakuły „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”, koprodukcji Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru Żeromskiego w Kielcach. To przedstawienie, które nikogo nie pozostawia obojętnym; teatr, który boli, uwiera i poraża prawdą.   1989, scenariusz Marcin Napiórkowski, Katarzyna Szyngiera, Mirosław Wlekły, reżyseria Katarzyna Szyngiera, Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Gdański Teatr Szekspirowski, premiera gdańska 19 listopada 2022 Jakże rzadki w Polsce pokaz pozytywnego myślenia o naszej przeszłości. Zawsze znacznie większym wzięciem cieszyła się u nas martyrologia, tymczasem ten musical o zwycięstwie Solidarności i wygranych wyborach czerwcowych 1989 r. tchnie optymizmem. To jak powiew świeżego powietrza wpuszczony do zatęchłego wnętrza historii. 40-LATEK. WARSZAWSKI MUSICAL, reżyseria Joanna Drozda, dramaturgia Michał Wybieralski, Teatr Rampa na Targówku, premiera 15 września 2023 Udana sceniczna reanimacja bohatera serialu Jerzego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Promocja

Rok w retrospekcji: najważniejsze innowacje w surowcach kosmetycznych 2023

Kosmetyki naturalne to nie tylko wyciągi roślinne o długiej historii stosowania. Rynek surowców kosmetycznych wciąż się rozwija i co roku pojawiają się na nim nowości. Jakie innowacje w surowcach kosmetycznych wprowadzono w 2023 r.? Warto zauważyć, że wśród dostawców tych nowatorskich

Felietony Tomasz Jastrun

Prezes w rozpaczy

Rok 2023 odszedł. Co tam dramaty polityczne czy odległe zmiany klimatyczne – odchodzenie bliskich i znajomych to dramat najdotkliwszy. Wiele było tych odejść w minionym roku. Zwykle, gdy wpiszę w poczcie czy na Facebooku nazwisko już nieobecnego, wyskakują listy od martwego, przerażająco żywe. Wymieranie znajomych przyśpiesza, gdy kończy się 70 lat. Napisałem o tym wiersz. Taki będzie też tytuł mojego nowego tomiku. Epoka wymierania Najpierw wymarły Trylobity i amonity Potem dinozaury W końcu mamuty A teraz wymierają Moi znajomi Jeden za drugim Nie oglądając się za siebie Znikają w błękicie Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 2/2024, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Jeden z dziesięciu

Subiektywny ranking książek 2023 Drodzy Czytelnicy, nie wierzcie w te wszystkie rankingi, topki, pompatyczne zestawienia przygotowane przez portale i gazety, ani grama tam obiektywizmu, próżno szukać w nich uniwersalnej nici. Czytelnicze gusta są niezbadane, dlatego ja proponuję swój jawnie subiektywny ranking, nie udając, że to „ogólnie” najlepsze książki 2023 r. To po prostu poręczne zestawienie cudów, które mnie w mijającym roku spotkały. Co z tych spotkań się wykluło, jaki z nich pożytek, przedstawiam poniżej. 1. John Williams Stoner tłum. Maciej Stroiński Filtry Nudne życie na miarę literatury Odkrycie pierwszych miesięcy roku, które wciąż łapie za serce. „Stoner” to mała wielka książka z pokrętną historią. Wydano ją po raz pierwszy w 1965 r. i… przepadła bez echa. Dopiero w 2006 r. stała się hitem wydawniczym na amerykańskim rynku. W 2014 r. ukazało się polskie tłumaczenie, ale wówczas nad Wisłą nie podzielono entuzjazmu krytyków i czytelników zza Oceanu. Aż dotąd, bo drugie polskie wydanie, z lutego 2023 r., było już wydarzeniem literackim. Dlaczego dosyć tradycyjna powieść, gdzie Wielka Historia jest tylko tłem, zyskała taką popularność? Być może to klasyczna odtrutka na modną tzw. literaturę konfesyjną? Mamy dość tych bebechów emocji? Może tęskniliśmy za opowieściami w stylu „Podróży

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Wojciech Kuczok

Czarna dycha

Jako katastrofista nie witam nowego roku, bo tradycyjnie zakładam, że będzie to rok ostatni – mój czy całego globu, wszystko jedno, osobista zagłada wszak jest końcem świata. Od rytualnych przesileń i wynikających z nich lęków staram się uwalniać od lat, więc wizja samotnie i trzeźwo spędzanego sylwestra mnie nie przeraża (raczej kusi, ostatnio zwiałem grubo przed północą z imprezy, bo mnie hałaśliwe szampansy zmęczyły), a i w czas okołowigilijny samotnie łatwiej uniknąć naporu kolęd i udawanej życzliwości. Agnostyk i do tego mizantrop ma na przełomie grudnia i stycznia ciężko – kumulacja świąt do przetrwania, ludzkość się kłębi podniecona, uruchamia myślenie magiczne i ulega zbiorowej hipnozie, w której przez kilka dni twierdzi, że wszystko będzie dobrze, bo przecież w święta nie wypada, żeby było źle, do diabła, w święta nawet diabli nie biorą. Najchętniej używaną amunicją polityczną jest w tym czasie corocznie stosowane wobec oponentów oskarżenie o bluźnierstwo: „Nawet świąt nie uszanują!” (w domyśle – barbarzyńcy, Bóg to widzi i w końcu zagrzmi, a gdyby chwilowo oślepł, my w jego imieniu, a także w imieniu wspólnoty narodowej grzmimy awansem). Co się tyczy Boga, zakładam, że wcale nie umarł, tylko już dawno zwariował, ludzkość okazuje się bowiem wynikiem jakiegoś kosmicznie przewlekłego Kryzysu Stwórczego, jest bublem wszechświata, do którego wstyd

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.