Tag "sport"

Powrót na stronę główną
Aktualne

O sporcie we Wrocławiu

Klub Dobrej Pamięci we Wrocławiu zaprasza na kolejne comiesięczne spotkanie. Gościem specjalnym będzie red. Andrzej Szumski, znany dziennikarz sportowy, który poszerzy wiedzę słuchaczy o sporcie w Polsce i na Dolnym Śląsku – historia, stan obecny i plany na przyszłość.

Sport

Szachiści krok od złota

Mogliśmy wygrać olimpiadę w Batumi Szli przez turniej jak burza. Grali w składzie podstawowym: Jan Krzysztof Duda, Radosław Wojtaszek, Kacper Piorun i Kamil Dragun. Najbardziej sensacyjna była wygrana polskiej reprezentacji z Amerykanami 2,5 do 1,5. Uznano to za historyczny sukces, bo reprezentacja USA była faworytem olimpiady szachowej w Batumi. Wcześniej Polacy pokonali innych faworytów – Rosjan, a także Ukraińców i Francuzów. Z Azerbejdżanem i Armenią zremisowali. Nie udało się tylko z Chińczykami, którzy zawsze wystawiają bardzo mocny zespół. To też światowa potęga. Nasza reprezentacyjna czwórka zmierzyła się z czterema arcymistrzami z Państwa Środka, z których każdy zajmował w rankingu Międzynarodowej Federacji Szachowej (FIDE) wyższe miejsce. Chińczycy mają aż sześciu przedstawicieli w pierwszej czterdziestce światowej. Olimpiada szachowa w kategorii open ma swoje ścisłe reguły. Liczy się punktacja uzyskiwana przez czteroosobowy zespół, ale każdy szachista gra indywidualnie. Na każdą partię ma półtorej godziny i dodatkowo otrzymuje jeszcze po 30 sekund za każdy ruch. Tutaj punktuje się nie szybkość, refleks, ale myślenie. Drużyna zasiada do czterech szachownic (w pogotowiu jest gracz rezerwowy), do pierwszej – najlepszy, do drugiej bardzo dobry, a do czwartej najsłabszy, choć wszyscy u nas są arcymistrzami szachowymi. Na pierwszej szachownicy grał Jan Krzysztof Duda, niezwykle

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Kobiety na korcie są ciekawsze

Najbardziej toksyczne relacje w świecie tenisa zdarzają się między młodymi dziewczynami a ich ojcami Łukasz Grzegorzek – reżyser filmowy „Córka trenera” to opowieść o młodych, aspirujących tenisistach, ale obaj wiemy, że to także twoja historia. Jak trafiłeś na kort? – Zaczynałem w dzieciństwie, jak wszyscy przyszli zawodowcy. A dokładnie w wieku pięciu lat. Jako ośmiolatek regularnie trenowałem na korcie, natomiast kilka lat później podporządkowałem całe życie tenisowi. Wtedy też zacząłem odnosić pierwsze sukcesy w kategoriach juniorskich, jeździłem nawet na turnieje międzynarodowe. Wydaje mi się, że byłem jakieś dwa oczka wyżej niż Wiktoria, tytułowa córka trenera, czyli w tzw. przedpokoju wielkiego tenisa. Ale pamiętam dokładnie te same sceny. Ciągłe podróże, kolejne mecze przy pustych trybunach, nocowanie w samochodzie lub przydrożnych motelach. No właśnie, to nie jest film o ekskluzywnym sporcie, wielkich pieniądzach i śmiesznie ubranych ludziach z białymi opaskami na głowach. Raczej o podróżach w rozklekotanym kamperze, razem z ojcem – trenerem. – Zgadza się. Ale tak się składa, że zamiast kamperem jeździliśmy polonezem caro. Tata śmiał się na trasie, że mieliśmy automatyczną skrzynię biegów, bo kiedy puszczał pedał gazu, bieg sam wskakiwał na luz. Cóż, tak to wyglądało na początku

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Zapiski pomundialowe

Szkoda, że biało-czerwoni na te mistrzostwa nie dojechali Już po futbolowym balu, czyli mundialu Russia 2018. Szef trójkolorowych Didier Deschamps jako trzeci w historii wywalczył mistrzostwo świata w piłce nożnej zarówno jako zawodnik (1998), jak i trener (2018). Wcześniej podobnej sztuki dokonali Brazylijczyk Mário Zagallo (1958 i 1962 jako zawodnik, 1970 jako trener) oraz Niemiec Franz Beckenbauer (1974 i 1990). Kilka chwil po zakończeniu niedzielnego finału słynną paryską Avenue des Champs-Élysées zaczęto nazywać Deschamps Élysées. Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza mundialu przyznano reprezentantowi Chorwacji Luce Modriciowi. W ekipie mistrzów świata jedyne indywidualne trofeum otrzymał Kylian Mbappé, uznany za najlepszego gracza młodego pokolenia (poniżej 21 lat). Królem strzelców z sześcioma zdobytymi bramkami został angielski snajper Harry Kane. Na skutek poważnej kontuzji nie wyjechałem do Rosji i wszystkie 64 mecze obejrzałem w domowym zaciszu. Otwarte dusze i serca Wśród tych, którzy pojechali, był Michał Kołodziejczyk z Wirtualnej Polski („Mundial 2018. Rosja oswojona”) i ujął to w zdaniu: „Rosja zorganizowała mundial na bogato, z pięknymi stadionami i na ciepło – z ludźmi, którzy otwierali swoje serca i dusze”. Kołodziejczyk pozostał wierny zasadzie: nie zmyślałem, opisałem jedynie to,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Piłkarskie ani mru-mru

Piłkarze, nasze turboorły, przeszli do historii. Kabaretu. Z wielkiego bum, które zapowiadali Jan Tomaszewski („Jesteśmy faworytami grupy, a nawet mistrzostw”) oraz Cezary Kowalski („Jak wyjdziemy z grupy, polecimy wysoko”), sprawdziła się tylko prognoza Sławomira Peszki: „Nie jadę się wypromować”. A puenta? Sięgnijcie do występu kabaretu Ani Mru-Mru w Arłamowie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Pyton zamiast piłkarzy

Skończyło się fatalnie. Ale przecież zaczęło się też marnie. Zamiast przygotowaniami do mundialu piłkarze zajmowali się gośćmi. Na Helu strojącym komiczne miny Dudą. A jak się trochę pozbierali, to na selfie do Arłamowa przyleciał Morawiecki. Szukaliśmy tych zdjęć, ale jakoś wyparowały. Mamy dla „dobrej zmiany” nowy pomysł. Duda złapie pytona nad Wisłą. A Morawiecki będzie trzymał go za pysk. Pytona znaczy się.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Baju, baj Bońka

Wiek robi swoje. Nawet Bońkowi nie odpuszcza. Na łamach „Rzeczpospolitej” prezes Boniek opowiedział bajkę. Jego zdaniem na mistrzostwach świata w Meksyku było tak: „Kompletnie nieprzygotowany wyjazd. Logistyka przerosła wszystko. Zabrakło jakiegokolwiek rozeznania. Stołówki nawet nie było w ośrodku. Smog, ruch straszny”. Bońkowi musiały się pomylić imprezy. Bo nasza reprezentacja mieszkała w luksusowym ośrodku, daleko za Monterrey i smogu tam nie mogło być. A tym bardziej strasznego ruchu. Było pusto i spokojnie. A jedzenie piłkarzom robił polski kucharz, często z polskich produktów, o które zadbał prezes PZPN, a jednocześnie wiceminister rolnictwa, szef Igloopolu Edward Brzostowski. Piłkarze jedli, co chcieli. Może nawet za dużo? Co nie przeszkodziło im awansować z grupy. Po raz ostatni. Bo w Rosji – wiadomo. A o hotelu w Soczi lepiej nie mówić. Podobnie jak o tamtejszym klimacie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne

Europejskie święto Taiji

W dniach 16-17.06.2018 r. w Grodkowie i Sulisławiu na Opolszczyźnie, z udziałem zawodników z Francji, Bułgarii, Niemiec, Danii, USA, Polski i Tajwanu (ponad 200 osób), odbył się I Europejski Festiwal Klasycznych Sztuk Walki Yang Taiji. Wśród znakomitych gości festiwalu

Aktualne Przebłyski

Senegalska lekcja (kultury)

Filmik na Facebooku o tym, co się działo na trybunach moskiewskiego stadionu po meczu Polski z Senegalem. Jak skomentował Robert Maślak, który film zamieścił: „Odnotowano niepatriotyczne zachowania kibiców z Senegalu. Po zwycięstwie z polską drużyną zamiast palić race, drzeć gęby i chlać, sprzątają swój sektor po meczu. Także w czasie meczu zachowywali się niepatriotycznie – nie gwizdali i nie wyrywali krzesełek”. Coś nam jednak podpowiada, że ta senegalska lekcja kultury kibicowania, patriotyzmu i porządku nie znajdzie naśladowców wśród naszych „kibiców”.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Wojna światowa

Wracam jeszcze do manifestacyjnego nieobchodzenia przez PiS rocznicy 4 czerwca, bo to jednak niebywałe. Należałem do tych, którzy wtedy, w 1989 r., uważali, że kompromis powyborczy jest wielkim błędem. I jest niemoralny. Nie miałem racji. Może nawet byłem głupi. I szybko to dostrzegłem. Rozumiem więc, że tak można było myśleć wtedy, nie rozumiem natomiast, jak można tak myśleć teraz. Oczywiście jest w tym jakaś prawicowa logika. Władzę przejęły wtedy opozycyjne elity liberalne, a prawicowe zostały na boku (te prawicowe były bardzo mikre). I tu jest pies pogrzebany. Teraz sugerują, że to było kolejne przegrane polskie powstanie, więc żyjemy w czasach tragicznych, a PiS obecnie wydobywa naród z tej tragedii. Nic nie szkodzi, że sam Jarosław Kaczyński i jego brat brali udział w negocjacjach Okrągłego Stołu. Tam, gdzie uruchamia się emocje, logika schodzi na daleki plan. Prezes wie, że uznanie wyborów 4 czerwca jako przełomu będzie niebezpieczne dla radykalnej mitologii i tego, co robią w polityce. Mówi Aleksander Smolar: „Oni budują swój przekaz na potępieniu III RP i postkomunizmu. W istocie walczą z tym wszystkim, co działo się w Polsce po 1989 r. Walczą z symbolami władzy, która została ukonstytuowana w sposób pokojowy, nie odwołując się do strachu, niepewności i upokarzania ludzi”. A teraz celem PiS

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.