Tarcza nas obroni?

Tarcza nas obroni?

W sprawie instalacji amerykańskich antyrakiet potrzebne jest referendum Wrzawa wokół budowy amerykańskiej „tarczy rakietowej” nie milknie. Już w chwili obecnej nie może być wątpliwości, że ten medialny szum jest podsycany sztucznie przez związane z rządem braci Kaczyńskich agendy. Chodzi bowiem o niebagatelną sprawę, a mianowicie przekonanie do tego projektu polskiej opinii publicznej, która jest nastawiona sceptycznie. Właśnie trwa pierwszy etap kampanii – oswajanie ze sprawą polskiego czytelnika, radiosłuchacza czy telewidza. Jeżeli media nasycą już społeczeństwo tematyką, ma nadejść faza druga – przekonywanie. No i trzecia – akceptacja… Kaczyńscy mają w swym zestawie „zabawek” zręcznych socjotechników. Zresztą która ekipa rządząca takich nie ma? Sedno problemu tkwi gdzie indziej. Polskie władze – czytaj rząd i prezydent – w poufnych negocjacjach dały już zgodę na budowę bazy antyrakietowej na terenie naszego kraju. Teraz pośpiesznie ustalane są szczegóły i konkretne warunki, bardziej operacyjne niż ekonomiczne. Do kompletu pasowałaby jeszcze zgoda Republiki Czeskiej, żeby część instalacji – konkretnie dopplerowskie radary – mogła się znaleźć na jej terytorium. To problem niebłahy. Zarówno od strony politycznej, jak i militarnej. Gdyby amerykańska instalacja została zbudowana tylko na terytorium polskim, nasz kraj

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 05/2007, 2007

Kategorie: Kraj