Wszystkie chwyty dozwolone

Wszystkie chwyty dozwolone

Zwolenników Cimoszewicza Jarucka nie przekona. Przeciwników – owszem. A elektorat niezdecydowany? Sergiusz Trzeciak, konsultant polityczny i specjalista od marketingu politycznego* – Czy zaskoczył pana atak na Włodzimierza Cimoszewicza? – Nie, można się było tego spodziewać. Z kilku powodów: nagle wyrósł jako kandydat numer 1 w sondażach, będący realnym zagrożeniem dla pozostałych. W opinii przeciwników stał się szalupą ratunkową tonącego SLD i stąd skierował na siebie ostrze dodatkowych ataków, głównie ze strony PO i PiS, dla których uderzenie w Cimoszewicza stało się pośrednio uderzeniem w SLD. W pewnym sensie do tego ataku sprowokował kształtowany przez zaplecze Cimoszewicza wizerunek osoby uczciwej i stroniącej od nieczystej gry. Zmobilizowało to przeciwników do próby zmiany tego wizerunku. – Prowokacja wymierzona w Cimoszewicza okazała się skuteczna. Dlaczego część osób dała wiarę rewelacjom Jaruckiej? – W Polsce ludzie mają bardzo złe nastawienie do klasy politycznej. Niemal codziennie słyszy się w mediach o skandalach, korupcji i ukrywaniu majątku. Oskarżenia wobec Cimoszewicza wpisały się więc w pewien szerszy scenariusz: „wiadomo, wszyscy kradną i oszukują”. I niezależnie od tego, kogo takie oskarżenie by dotyczyło, efekt będzie ten sam. Nawet jeżeli Cimoszewicz do spodu wykaże, że wszystko było szyte

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 34/2005

Kategorie: Kraj
Tagi: Tomasz Sygut