08/2007

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Notes dyplomatyczny

Śpiewająco przeszedł przez przesłuchanie w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Janusz Skolimowski, dyrektor Departamentu Konsularnego i Polonii. Będzie on ambasadorem na Litwie, na miejsce wracającego do Warszawy, na stanowisko szefa BBN, Jerzego Bahra. No cóż, to było pewne zaskoczenie, bo raczej spodziewano się, że Skolimowski pojedzie na Łotwę, skąd latem tego roku będzie wracał Tadeusz Fiszbach. To miało ręce i nogi, Ryga leży na uboczu, więc nikt Skolimowskiego by tam nie ścigał, poza tym, to spokojny kraj, z dobrym połączeniem z Polską, no i z odnowionym budynkiem ambasady. Tymczasem rzuciło go do Wilna, na placówkę znacznie trudniejszą i bardziej eksponowaną. I to też ma ręce i nogi – bo nowy ambasador zna się na sprawach Polaków mieszkających poza Polską, zna się na sprawach wschodnich, no i ma ten bezpośredni sposób bycia… Łatwość nawiązywania kontaktów pomagała mu przez lata, dziś Skolimowski należy do grona najbardziej wpływowych dyrektorów w MSZ. Wszystkich zna, ludzie chętnie przychodzą do niego na pogaduchy. Bądź co bądź pracuje w tym resorcie ponad 20 lat. Był dyrektorem Biura Łączności z Polonią, potem był ambasadorem w Irlandii (tam między innymi opiekował się ważnym VIP-em, który w Dublinie uczył się angielskiego…), a ostatnio, jako dyrektor Departamentu Konsularnego i Polonii, odniósł sukces, gdy bez większych perypetii,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wyzysk dla zysku

Kontrole potwierdzają rażące łamanie prawa pracy w hiper- i supermarketach Zmuszanie do pracy w godzinach nadliczbowych bez zapłaty, dźwigania towarów ponad siły, odmowa udzielania urlopów, wypłacanie mniejszych sum niż zapisane na listach płac – to chyba już klasyka zatrudnienia w polskich hipermarketach. Taki obraz wynika z raportu Państwowej Inspekcji Pracy przedstawionego 15 lutego w Sejmie. – Nie przesadzajmy z tymi hipermarketami, tam przynajmniej nie wieje. Gdzie indziej jest jeszcze gorzej. Ja przez 11 godzin stałam z warzywami na zimnie przed zieleniakiem. Dostawałam 600 zł miesięcznie, ale po trzech miesiącach właściciel mnie zwolnił, bo znalazł tańszą sprzedawczynię, a mnie zapłacił tylko za miesiąc – mówi 32-letnia Anna z Lublina, jedna z kilkunastu tysięcy osób poszkodowanych przez warunki pracy w polskim handlu. Szuka pomocy w biurze inspekcji pracy, zamierza też zwrócić się o radę do Bożeny Łopackiej, ale chce uniknąć ostateczności, czyli wytoczenia procesu. Wtedy sprawa stanie się głośna, a ona dostanie wilczy bilet i w żadnym sklepie, małym czy dużym, może już nie znaleźć pracy. Zresztą i sam przykład Bożeny Łopackiej nie zachęca do szukania zadośćuczynienia w sądzie, bo na razie nie otrzymała ona ani grosza z odszkodowania zasądzonego w pierwszej instancji. – Właśnie w środę wyłączyli mi telefon

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Ja, ten trzeci

Żałuję, że nie sfilmowałem „”Kartoteki”” mojego brata Stanisław Różewicz (ur. w 1924 r.) – reżyser filmów fabularnych, dokumentalnych oraz Teatru TV. Jako samodzielny reżyser zadebiutował w 1954 r. filmem „Trudna miłość”. W latach 1967-1968 i 1972-1980 był kierownikiem artystycznym Zespołu Filmowego „Tor” (pracowali z nim m.in. Zanussi, Kieślowski, Piwowski, Marczewski i Bajon). Wyreżyserował m.in. filmy: „Wolne miasto”, „Miejsce na ziemi”, „Głos z tamtego świata”, „Na melinę”, „Piekło i niebo”, „Westerplatte”, „Samotność we dwoje”, „Pasja”, „Pensja pani Latter”, „Kobieta w kapeluszu”, „Anioł w szafie”, „Nocny gość”, spektakle Teatru TV: „Mąż pod łóżkiem”, „Pułapka”, dokumenty: „Nasz starszy brat”, „Kinema”, „Wycieczka do Paryża”. Niebawem zobaczymy jego najnowszy spektakl w Teatrze TV, „Matka i dziecko”. – Co jest dla pana w filmie najważniejsze? Ciekawie opowiedziana historia, przekazanie pewnych wartości, idei czy może przyjemność, zabawa w robienie filmu? – Dla mnie robienie filmu to nie jest zabawa. Są reżyserzy, którzy mówią: „Przeżyłem przygodę w teatrze, to teraz przeżyję przygodę w filmie”. Natomiast ja nigdy nie traktowałem pracy nad filmem jako zabawy czy przygody. Nie wiem, czy w ogóle znam jakiegokolwiek dobrego reżysera, który traktuje to jako zabawę. – A Woody Allen? Mówi, że robiąc film, zawsze świetnie się bawi. – Woody

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Terminator w tarapatach

Przeciwko gubernatorowi Schwarzeneggerowi zwrócili się nauczyciele, pielęgniarki, związkowcy oraz kalifornijscy Demokraci Gubernator Arnold Schwarzenegger traci popularność. Gwiazdor Hollywood ugrzązł w politycznych problemach Kalifornii. Przeciwko Arniemu zwrócili się nauczyciele, pielęgniarki, związkowcy oraz Demokraci dominujący w parlamencie w Sacramento. Schwarzenegger pogardliwie nazywał swych przeciwników przegranymi i zniewieściałymi mężczyznami. Teraz czytelnicy piszą do dziennika „Los Angeles Times”, że Governator (jak chętnie mówią o byłym kulturyście i aktorze filmów akcji Kalifornijczycy, nawiązując do roli Terminatora) sam zasługuje na te miana. Schwarzenegger, czy pojawi się w supermarkecie, czy w palarni parlamentu stanowego, wciąż przyciąga tłumy. Nadal otrzymuje tysiące listów od zakochanych w nim kobiet w różnym wieku. Rzesze turystów, także zagranicznych, przybywają do Sacramento, aby, po poddaniu się kontroli wykrywaczem metali, zwiedzić pałac gubernatora na miejscowym Kapitolu. Schwarzenegger zdaje sobie sprawę, że jest atrakcją, dlatego często chodzi po korytarzach, aby turyści mogli go zobaczyć. Byłego gwiazdora odwiedzają dawni koledzy z Hollywood: Clint Eastwood, Tom Arnold, Danny DeVito, Anthony Hopkins i Jamie Lee Curtis. Ich zdjęcia zdobią gabinet rzecznika gubernatora. Arnie wprowadził trochę kinowy, dynamiczny styl rządzenia. Motywuje podwładnych, powtarzając jak na planie filmu: „Akcja!

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Nuklearnego pokera ciąg dalszy

Czy mimo oświadczenia Korei Północnej o posiadaniu broni jądrowej George Bush spotka się na jesieni z Kim Dzong Ilem? KRL-D wyprodukowała już broń nuklearną przeznaczoną do samoobrony – to oświadczenie rzecznika północnokoreańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, opublikowane 10 lutego br., ponownie skierowało zainteresowanie światowej opinii na ten kraj. Rzecznik koreańskiego MSZ ogłosił, że KRL-D bezterminowo zawiesza udział w rozmowach sześciostronnych, których celem jest rozwiązanie problemu nuklearnego na Półwyspie Koreańskim. Do czerwca ub.r. Chiny, Korea Północna, USA, Korea Południowa, Rosja i Japonia odbyły trzy rundy rokowań. Natomiast do dziś nie została jeszcze przeprowadzona czwarta runda rozmów, planowana na wrzesień ub.r. Władze KRL-D zwłokę w rokowaniach tłumaczyły wrogą polityką administracji Busha wobec Korei północnej. Próby wznowienia rozmów podejmowane przez Amerykanów nazwano obłudą gangsterów dążących tak naprawdę do unicestwienia KRL-D. Oświadczenie z 10 lutego 2005 r. kończy się dwiema konkluzjami. Po pierwsze, KRL-D zawiesza rozmowy na czas nieokreślony z powodu wrogiej polityki USA, która nie gwarantuje ich powodzenia. „Nie można prowadzić rozmów z państwem, które uznało nas za przyczółek tyranii i całkowicie nas neguje”, napisano w oświadczeniu. Po drugie, rzecznik MSZ KRL-D zarzuca USA intensyfikację

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.