31/2012

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kultura

Teatr mój widzę powszechny – rozmowa z Robertem Glińskim

Zespół chciał dyrektora, a nie awanturnika, demagoga czy terrorystę teatralnego Robert Gliński, dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie – (ur. w 1952 r. w Warszawie) reżyser filmowy i teatralny. Ukończył architekturę na Politechnice Warszawskiej i Wydział Reżyserii PWSFTViT w Łodzi, gdzie później był rektorem. Jego największymi sukcesami były filmy „Cześć, Tereska” (2001, nagrodzony na festiwalu w Gdyni) i „Wróżby kumaka”, zrealizowany na podstawie książki Güntera Grassa. Jest mężem aktorki Joanny Żółkowskiej. Rozmawia Bronisław Tumiłowicz Mówi się, że w Warszawie liczą się trzy nazwiska: Słobodzianek (trzy teatry), Englertowie (dwa teatry) i Glińscy (dwa teatry). Czy Agnieszka Glińska, której powierzono kierowanie stołecznym Teatrem Studio, to rodzina? – Niestety, nie. Żałuję, bo to fantastyczny reżyser. Chciałem ją zaprosić do wyreżyserowania czegoś u nas, ale podejrzewam, że teraz nie będzie miała czasu. A znakomity aktor Wieńczysław Gliński? – Nie byłem z nim spokrewniony, chociaż mieszkaliśmy niedaleko siebie, a z córką Wieńczysława chodziłem do szkoły. Załatwiała nam bilety do Teatru Polskiego, gdzie grał jej tata. Zostałem tu zaproszony Do Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera też miał pan niedaleko z mieszkania na Saskiej Kępie. Niektórzy się zdziwili, że otrzymał pan stanowisko bez przeprowadzania konkursu. – Propozycja objęcia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Bóg mediom zesłał Serafina – rozmowa z prof. Jackiem Wasilewskim

Kolesiostwo jest wszędzie, bo mają być nasi z PO, nasi z PSL, nasi z PiS, nasi z SLD… Prof. Jacek Wasilewski – socjolog, politolog, dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Rozmawia Krzysztof Pilawski Panie profesorze, czy z nagrań Władysława Serafina wyszła chłopska natura PSL?– Chłopska natura PSL jest definicyjna, ponieważ to partia tworzona przez rolników i dla rolników. Ale rozumiem, że nawiązuje pan do moich tekstów sprzed kilku tygodni. Mógłbym odczuwać satysfakcję, że opinie oparte na wieloletnich obserwacjach znalazły szybko potwierdzenie w tak spektakularnej formie jak „taśmy Serafina”. Jednak moja satysfakcja to satysfakcja gorzka. GRUNT TO RODZINA Bo sprawa jest, podobnie jak konferencja prasowa Władysława Serafina, żenująca. Dlaczego doszukuje się pan źródeł nepotyzmu, kolesiostwa w chłopskiej mentalności?– Przez wieki naturę chłopów kształtowała zależność od sił przyrody, na które nie mieli żadnego wpływu. Próbowali więc zabezpieczyć się na wypadek suszy, powodzi, zarazy, chorób, nieurodzaju. Wypracowana strategia przetrwania została przeniesiona także do nowego otoczenia, nowych środowisk miejskich, w których chłopi się znaleźli. Chcąc zapewnić sobie w nich bezpieczeństwo i możliwe dobre warunki funkcjonowania, postawili na tradycyjny familiaryzm, czyli popieranie się w ramach rodziny i kręgu najbliższych osób.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Sąd nad dowódcami powstania

Mowa oskarżycielska w procesie odpowiedzialnych za powstanie warszawskie i członków obozu londyńskiego Ława oskarżonych: Tadeusz Bór-Komorowski, komendant główny Armii Krajowej Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, I zastępca szefa sztabu Komendy Głównej AK Antoni Chruściel „Monter”, komendant Okręgu Warszawa AK, faktyczny dowódca powstania Tadeusz Pełczyński, szef sztabu KG AK Władysław Raczkiewicz, prezydent Jan Stanisław Jankowski, delegat rządu na kraj w randze wicepremiera Stanisław Mikołajczyk, premier Kazimierz Sosnkowski, wódz naczelny   „Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność”, pisał gen. Władysław Anders, ówczesny dowódca 2. Korpusu Polskiego, do gen. Mariana Kukiela, ministra obrony narodowej. Zdaniem gen. Andersa, jedyną szansę wskazania winnych dawał proces przed niezależnym sądem. Na ten krok nikt jednak się nie zdecydował. Ewentualna rozprawa mogłaby bowiem obnażyć błędy wielu osób, które jeszcze za życia zostały wpisane do panteonu bohaterów narodowych. Przyjmijmy jednak, że realizujemy zapowiedź gen. Andersa – twórcy powstania stają przed sądem. Jak w każdym procesie należy rozpocząć od przedstawienia stron. Lista oskarżonych jest długa i są na niej znane nazwiska ze świata wojska i polityki. W pierwszym rzędzie siedzą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.