47/2019

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Felietony Jerzy Domański

Gęganie prezydenta

Wiecznie z siebie zadowolony i ciągle podkreślający wielkie zalety swojej służby Polsce prezydent Duda zaczął ostatnie półrocze. I oby faktycznie była to końcówka tego eksperymentu Kaczyńskiego. Wyciągnięty z szuflady prezesa Duda miał kandydować, ale tak, by wstydu PiS nie przynieść. Nikt z liczących się polityków prawicy nie chciał się zmierzyć z ówczesnym pewniakiem. Czyli prezydentem Komorowskim. Wystarczy sięgnąć do ówczesnej prasy i zobaczyć, co i jak w listopadzie 2014 r. pisano o szansach kandydatów do prezydentury. Życie boleśnie zweryfikowało ówczesne prognozy. Duda wygrał jednak nie dlatego, że widziano w nim jakąś szczególną wartość, ale dlatego, że sztab Komorowskiego pobił rekordy nieudolności i lenistwa. I dlatego, że macierzysta partia urzędującego prezydenta, z Tuskiem włącznie, tylko pozorowała w kampanii aktywność. Walory organizacyjne i zdolności koncepcyjne wielu sztabowców PO z tamtego okresu mogliśmy zobaczyć również w tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego i krajowego. I ta ekipa jest nadzieją Dudy na reelekcję. Jeśli jednak ci powszechnie znani nieudacznicy zostaną odesłani w stan spoczynku i wyeliminowani z wpływu na przebieg kampanii, Duda może przegrać wybory w II turze z każdym. Pisowski nominat upojony własnymi słowami i przemówieniami, których mu nikt nie przerywa, przekona się niebawem, że dostanie w kampanii wyborczej to, co sam sprokurował. Czekają go najgorsze miesiące w życiu. I to zasłużenie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Od państwowej do granatowej

W policji nie brakowało ludzi nikczemnych, ale byli też funkcjonariusze, którzy pokazali, czym jest godność człowieka Setna rocznica utworzenia Policji Państwowej skłania do przypomnienia dziejów tej formacji. Powołana do pilnowania porządku, w II Rzeczypospolitej wielokrotnie była wykorzystywana do brutalnego pacyfikowania strajków. A za tzw. granatową policją, działającą w latach II wojny światowej, do tej pory ciągnie się odium kolaboracji. Powojenny chaos „Organy bezpieczeństwa pozostawiają wiele do życzenia, bo biorą pieniądze i śpią po domach, zamiast pilnować, i wcale nie troszczą się o to, by swe obowiązki sumiennie spełnić”, skarżył się w połowie 1919 r. Józef Ostachowski, poseł Polskiego Zjednoczenia Ludowego. Rzeczywiście wyniszczone wojną ziemie II Rzeczypospolitej stały się terenem rabunków, morderstw i bandytyzmu na niespotykaną wcześniej skalę. – Główną przyczyną takiego stanu rzeczy – tłumaczy historyk dr Sławomir Franc – było ogromne zubożenie społeczeństwa po zakończonych działaniach wojennych oraz wręcz szabrowniczych zachowaniach żołnierzy zaborczych armii wycofujących się z dawnego Królestwa Polskiego. Chcąc zaradzić piętrzącym się problemom, ustawą z 24 lipca 1919 r. utworzono Policję Państwową. Wcześniej w poszczególnych częściach kraju funkcjonowały różnego rodzaju formacje policyjne i milicyjne, których zadaniem było pilnowanie porządku. Jeśli jednak wierzyć cytowanemu posłowi Ostachowskiemu,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kościół

Celibat się żeni

Kościół katolicki powoli wycofuje się z celibatu, ale oficjalnie twierdzi, że żadnego problemu z życiem seksualnym księży nie ma Abp Grzegorz Ryś zaczyna książkę o celibacie historią… średniowiecznego biskupa islandzkiego. Jón Arason, urodzony w 1484 r., był liderem kontrreformacji na wyspie. Biskup z miejscowości Skálholt, rówieśnik Marcina Lutra, nigdy nie pogodził się z ideą Kościoła państwowego i zwierzchności króla Danii nad wyspą. Popularna jest zresztą teza, że XVI-wieczny buntownik troszczył się równie mocno o islandzką autonomię i interesy wyspiarzy niechętnych kopenhaskiej metropolii, co o losy Kościoła. W wieku 64 lat Arason gorąco zagrzewał swoich zwolenników do walki ze stronnikami króla – aż podczas jednej z takich potyczek sam został pojmany i odprowadzony na pośpiesznie zwołany sąd. Skazano go na śmierć przez dekapitację. I tu, zwraca uwagę abp Ryś, dochodzimy do najbardziej szokującego obecnie faktu. Arasona skazano na śmierć wraz z dwoma jego synami, o czym do dziś wspomina każde – także katolickie – źródło. Inne dodają, że Arason miał z kochanką (żoną? konkubiną? partnerką?) dużo więcej dzieci, a zabójstwo katów biskupa zleciła jego córka. Innymi słowy, nawet w XVI-wiecznej Europie fakt posiadania rodziny przez katolickiego księdza, a nawet biskupa, nie dziwił, choć

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Jakie cechy musi mieć kontrkandydat Dudy?

Jakie cechy musi mieć kontrkandydat Dudy? Dr Paweł Sękowski, Stowarzyszenie „Kuźnica” Ta osoba powinna przede wszystkim być koncyliacyjna, gdyż wymaga tego charakter urzędu Prezydenta RP. Nie powinna być kojarzona z przewodzeniem konkretnej partii, aczkolwiek nie ma przeciwwskazań, by była związana z jakąś formacją polityczną. Powinien to być ktoś, kto będzie w stanie przekonać swoją ofertą programową przynajmniej część elektoratu obecnej partii rządzącej. Wydaje mi się, że z tego punktu widzenia otwierają się spore możliwości dla kandydata lewicy, akcentującego poparcie dla socjalnego kierunku w kształtowaniu spraw państwowych. Zarazem konieczne jest, by był to kandydat mocno osadzony w elektoracie dzisiejszej opozycji, kładący nacisk na kwestie związane z praworządnością i przestrzeganiem konstytucji, której prezydent powinien być strażnikiem. Stefan Zgliczyński, „Le Monde diplomatique – edycja polska” To trudne pytanie. No bo skoro ktoś taki jak Duda może być prezydentem dużego europejskiego kraju, cieszyć się popularnością i mieć szansę na reelekcję, to równie dobrze może nim zostać każdy. Serce podpowiada mi dwie kandydatury – Adama Bodnara i Roberta Biedronia. Rozum jednak mówi, że największe szanse na pokonanie Dudy ma Małgorzata Kidawa-Błońska – osoba mająca chyba najmniejszy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Cicho sza, to nasz, polski terrorysta

W przeddzień 11 Listopada przez niemal wszystkie polskie media, duże i małe, publiczne i prywatne, ogólnopolskie i lokalne, przetoczyła się fala niejasnych doniesień z podwarszawskich Włoch (taka dzielnica), gdzie na ulicy Paganiniego pojawiły się spore zastępy policji, antyterrorystów, pirotechnicy i karetki. Ulicę wyłączono na wiele godzin z użytkowania. Była to tzw. powtórka z rozrywki, bo przed kilku laty dokładnie w tym samym budynku dokonano podobnego przeszukania i zatrzymania jednego ze współpracowników Brunona Kwietnia, doktora nauk chemicznych skazanego później za przygotowywanie materiałów wybuchowych i zamachu. Pojawiały się informacje o polskim Sejmie jako ewentualnym celu. Skazany na dziewięć lat więzienia Kwiecień w sierpniu tego roku został znaleziony martwy w swojej celi we wrocławskim więzieniu. Nic nie wiadomo o jego wcześniejszych kłopotach ze zdrowiem. Podczas ostatniej listopadowej akcji zatrzymano kilka osób, w tym także współpracującą czy współpracujące wcześniej z Kwietniem. Ich celem nie miał być polski Sejm, tylko polscy muzułmanie. Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, poinformował, że „poza szykanami i prześladowaniami (muzułmanów) grupa planowała również bardziej radykalne działania z wykorzystaniem broni palnej i materiałów wybuchowych”. Dodał, że grupa wzorowała się na zamachach terrorystycznych dokonanych m.in. przez Andersa Breivika w 2011 r. w Norwegii, Brentona

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.