Kościół katolicki powoli wycofuje się z celibatu, ale oficjalnie twierdzi, że żadnego problemu z życiem seksualnym księży nie ma Abp Grzegorz Ryś zaczyna książkę o celibacie historią… średniowiecznego biskupa islandzkiego. Jón Arason, urodzony w 1484 r., był liderem kontrreformacji na wyspie. Biskup z miejscowości Skálholt, rówieśnik Marcina Lutra, nigdy nie pogodził się z ideą Kościoła państwowego i zwierzchności króla Danii nad wyspą. Popularna jest zresztą teza, że XVI-wieczny buntownik troszczył się równie mocno o islandzką autonomię i interesy wyspiarzy niechętnych kopenhaskiej metropolii, co o losy Kościoła. W wieku 64 lat Arason gorąco zagrzewał swoich zwolenników do walki ze stronnikami króla – aż podczas jednej z takich potyczek sam został pojmany i odprowadzony na pośpiesznie zwołany sąd. Skazano go na śmierć przez dekapitację. I tu, zwraca uwagę abp Ryś, dochodzimy do najbardziej szokującego obecnie faktu. Arasona skazano na śmierć wraz z dwoma jego synami, o czym do dziś wspomina każde – także katolickie – źródło. Inne dodają, że Arason miał z kochanką (żoną? konkubiną? partnerką?) dużo więcej dzieci, a zabójstwo katów biskupa zleciła jego córka. Innymi słowy, nawet w XVI-wiecznej Europie fakt posiadania rodziny przez katolickiego księdza, a nawet biskupa, nie dziwił, choć reguła celibatu została oficjalnie potwierdzona przez synody kilkaset lat wcześniej. Rzeczywistość i doktryna spektakularnie się rozmijały. Dlaczego jednak historia z XVI w. miałaby dzisiaj być aktualna? Dlatego, że Kościół właśnie najżywiej od przynajmniej pół wieku rozprawia o celibacie. I dochodzi do wniosku, że coś wydarzyć się musi. Kierunek amazoński Zakończony niedawno synod biskupi dla Amazonii uczynił celibat jednym z głównych tematów obrad – zresztą zgodnie z przewidywaniami watykanistów i publicystów katolickich po obu stronach oceanu. W Polsce Tomasz Terlikowski już w 2017 r. przestrzegał, że w Kościele znów mącą siły liberalne. Wprowadzenie celibatu do, jak to się teraz mówi, agendy obrad zapowiadały liczne wywiady hierarchów, przede wszystkim z Ameryki Łacińskiej, które ukazały się w miesiącach poprzedzających synod. Spekulacje dotyczyły głównie tego, czy pod przewodnictwem Franciszka biskupi zgodzą się na zniesienie celibatu (mało prawdopodobne), zostawią wszystko, jak jest, czy zainicjują reformę. Sprawdziło się to ostatnie przewidywanie. Biskupi opowiedzieli się za wyświęcaniem na księży żonatych mężczyzn. Ten punkt dokumentu końcowego synodu zdobył 128 głosów przeciwko 41 i właściwie przesądzone jest, że uzna go papież, a więc stanie się on oficjalną częścią reguły. To jednak nie koniec celibatu ani umożliwienie zawierania związków małżeńskich przez katolickich księży. Chodzi o to, by ustalić procedurę powoływania „sprawdzonych” bądź „wypróbowanych” wiernych na księży w sytuacji, gdy nie ma możliwości wysłania na parafię kapłana. Taka sytuacja jest dziś w Amazonii, gdzie wiele parafii, obejmujących zresztą ogromne obszary, obywa się bez księdza. Koncepcja viri probati znana jest chrześcijaństwu od wieków. W pewnych zatem aspektach wyświęcanie członków Kościoła katolickiego, którzy są „mężami jednej żony, prowadzą dom w sposób sensowny, są świetnymi mężami, ojcami i kimś w Kościele rozpoznawalnym” – tłumaczy arcybiskup – może być powrotem do tradycji. „Dokument końcowy synodu podejmuje też w końcu bolesny problem niektórych wspólnot tubylczych, które pozbawione są stałej obecności kapłana – informuje oficjalny komunikat Watykanu. – Biskupi w sposób jednoznaczny doceniają znaczenie celibatu i zalecają gorącą modlitwę o liczne powołania. Mając jednak na względzie potrzeby wspólnot pozbawionych posługi sakramentalnej, synod wnioskuje o ustalenie kryteriów i dyspozycji, na podstawie których można by udzielać święceń kapłańskich diakonom stałym, którzy posługiwaliby w najodleglejszych regionach Amazonii”. Takie ujęcie sprawy nie ukazuje jednak całej prawdy. Uchylona furtka Dlaczego Kościół w ogóle musiał się zająć celibatem? Pytam o to Jarosława Makowskiego, filozofa i autora książki „Pobudka, Kościele!”. – Ponieważ jest praktyczny. Brak księży doskwiera Kościołowi nie tylko w Amazonii, choć tam jest bardzo widoczny, ale i na ogromnych połaciach naszej planety. Wobec takiej sytuacji należało położyć na szali dwie wartości – celibat, obecny w tradycji od XI w., i Eucharystię, samą misję i serce Kościoła. Papież Franciszek uznaje, że ważniejszy jest dostęp do Eucharystii, możliwość uczestnictwa wiernych w mszy,