Ze „Stodoły” w świat

Ze „Stodoły” w świat

Legendarny klub studencki wychował wielu dzisiejszych polityków, biznesmenów i naukowców. Później ich drogi się rozeszły Na ekranie zrobionym z papieru i koców azbestowych leci długometrażowy film Jerzego Karpińskiego. Przesuwają się scenki z kabaretów, pierwszych zatłoczonych jam session, afisze na mieście, gazety z fotosami. W onirycznym skrócie przemykają młodziutkie twarze gwiazd. Za chwilę przybędzie im lat. Stop-klatka, mignięcie, zmiana scenografii. Na koniec unieruchomione nad klawiaturą ręce pianisty i spopielający wszystko ogień. Postaci zastygają niczym w chocholim tańcu. To historia młodości Stodoły, baraków, piosenek, osobowości. Od nakręcenia filmu upłynęło 25 lat. Mieszają się fakty, daty, tamte wydarzenia wydają się nierealne. – My nie zdawaliśmy sobie wtedy sprawy, że przeżywamy coś szczególnego. Po prostu tak żyliśmy – wspomina Elżbieta Jodłowska, najbardziej „temperamentna” kabareciara Stodoły, wyciągając z piwnicy wielkie tekturowe pudło pamiątek… Przez okno na parkiet Siedzę w klubie Tygmont z Markiem Karewiczem, naczelnym fotografikiem kilku jazzowych pokoleń i starą gwardią jazzu tradycyjnego w Stodole, Waldemarem Kurpińskim i Jerzym Bojanowskim. Oglądamy fotografie z baraku przy Emilii Plater, które Karewicz wywołał po raz pierwszy po 45 latach. – Ile osób rozszyfrujecie? – pyta kolegów, pokazując jeden

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2002, 21/2002

Kategorie: Reportaż
Tagi: Edyta Gietka