Rugby z nową nerką – rozmowa z prof. Andrzejem Chmurą

Unikanie sportu po przeszczepieniu zaprzecza idei transplantacji Prof. Andrzej Chmura – kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej w Instytucie Transplantologii w Warszawie, inicjator i współzałożyciel Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji. Rozmawia Agata Grabau Czy po transplantacji trzeba żyć pod kloszem? – Absolutnie nie. Oczywiście są pewne ograniczenia, w zależności od narządu, który został przeszczepiony – po przeszczepieniu wątroby nie można pić nawet najmniejszych ilości alkoholu, po przeszczepieniu nerki pacjent musi dbać, aby nie doszło do odwodnienia. Poza tym jednak można żyć normalnie. Warto być aktywnym, pracować. Człowiek, który zajmuje się pracą i ma konkretne zadania, nie skupia się na chorobie. Przyjmuje leki, ale choroba nie jest całym jego światem. Wiele zależy od charakteru osoby i ogólnego trendu w społeczeństwie. W krajach zachodnich niemal wszyscy, którzy mają np. niewydolność nerek czy wątroby, starają się pracować, dopóki mogą. U nas bardzo szybko chory staje się rencistą, wyłącza z życia zawodowego, a to izoluje i często prowadzi do depresji. Na Zachodzie 75% osób po przeszczepieniu wraca do pracy, u nas – tylko ok. 20%, pozostali egzystują jak przed przeszczepieniem, jak w czasie ciężkiej choroby. To się zmienia, ale bardzo powoli. Dlatego jednym z celów Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji jest pokazanie, że można żyć inaczej. Zaczęło się od imprezy dla najmłodszych pacjentów. – Kiedy praktykowałem w Anglii, poznałem chirurga Maurice’a Slapaka, który założył w 1968 r. światowe zrzeszenie sportowe osób po transplantacji – World Transplant Games Federation. Sam jestem od zawsze związany ze sportem, przez kilkadziesiąt lat grałem w tenisa, jeździłem na nartach, uprawiałem windsurfing. Dlatego kiedy w 2003 r. dr Slapak zapytał, czy nie zająłbym się przygotowaniem międzynarodowych mistrzostw dla dzieci, uznałem, że to ciekawy pomysł, tym bardziej że mogłem liczyć na pomoc trenerki narciarskiej z Iwonicza-Zdroju, której rok wcześniej przeszczepiłem nerkę. Wspólnie zorganizowaliśmy w Zakopanem w 2005 r. światowe igrzyska dla dzieci i młodzieży – Nicholas Cup. Impreza była bardzo udana, zwłaszcza że codziennie padał śnieg, w mieście trzeba było nawet chodzić korytarzami wyciętymi w zaspach. Dzieci były zachwycone, zyskaliśmy uznanie WTGF. Czy polskie dzieci chętnie brały udział w zawodach? – Większość w ogóle nie miała wcześniej do czynienia ze sportem. Kiedy zbieraliśmy polską reprezentację, okazało się, że dzieci po przeszczepieniu na ogół są chowane pod kloszem i nie uprawiają sportów, nie uczestniczą nawet w WF. Taka sytuacja jest zaprzeczeniem sensu transplantacji, chodzi przecież o to, żeby pacjenci wrócili do normalnej aktywności, do życia w pełnym zakresie. Mimo trudności udało się nam zebrać całkiem fajną ekipę, która zdobyła wiele medali i miała ogromną frajdę. Zawody pokazały, że dzieciaki mogą rywalizować tak jak ich zdrowi rówieśnicy. Lepiej niż olimpijczycy Poprzednio w Polsce właściwie nie mówiło się o uprawianiu sportu po transplantacji. – Staraniem prof. Wojciecha Rowińskiego, z pomocą Fundacji Zjednoczeni dla Transplantacji, udało się wysłać kilku sportowców z Polski do Francji i Słowenii, jednak było to działanie sporadyczne i przypadkowe. Dopiero powołanie Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji w 2005 r. po raz pierwszy w sposób planowy i profesjonalny pomogło zrzeszyć sportowców po przeszczepieniu. Najpierw skupiliśmy się na działalności informacyjnej, ale już od 2006 r. organizujemy regularnie letnie i zimowe mistrzostwa Polski, które pozwalają wybrać najlepszych sportowców, reprezentujących nas na igrzyskach europejskich i światowych. Nasi zawodnicy osiągają ogromne sukcesy – w tym roku na Europejskich Igrzyskach dla Osób po Transplantacji i Dializowanych w Zagrzebiu polska reprezentacja zdobyła 28 medali, w tym 12 złotych – więcej niż nasi olimpijczycy. Nie wszyscy po przeszczepieniu mogą uprawiać sport w pełnym wymiarze, ale w spotkaniach stowarzyszenia nie chodzi wyłącznie o bicie rekordów. To okazja do zamanifestowania, że sport dla osób po transplantacji jest tak samo istotny jak dla wszystkich innych – nie tylko pomaga poprawić i zachować kondycję fizyczną, lecz także pozwala zapobiegać otyłości i cukrzycy, wzmacnia kości. Członkowie organizacji pokazują, że można i należy żyć aktywnie. Osoby, które przed zachorowaniem uprawiały sport, chętnie do niego wracają, jednak nawet ci, którzy nigdy wcześniej nie byli aktywni fizycznie, zaczynają trenować po przeszczepieniu i odkrywają talent, osiągają sukcesy. Nie obawiają się kontuzji? – Na zawodach zawsze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2012, 50/2012

Kategorie: Zdrowie
Tagi: Agata Grabau