Archiwum

Powrót na stronę główną
Aktualne Promocja

Usuwanie tatuażu – 5 pytań, które powinieneś zadać lekarzowi przed zabiegiem

Niezadowolenie z tatuażu często wiąże się z jakością jego wykonania, ale i tematyką, którą przedstawia. Niekiedy po pewnym czasie jego eksponowanie staje się dla niektórych osób wstydliwe i kłopotliwe. Są to okoliczności, w których podejmuje się decyzję o usunięciu tatuażu. Obecnie

Aktualne Promocja

Ze sportowych aren do Sejmu

W ostatnich wyborach do Sejmu wystartowało kilku byłych sportowców i osób związanych ze światem sportu. Komu z nich się poszczęściło? Kto przedłużył swoją kadencję, a kto zasiadł w ławach poselskich po raz pierwszy? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w niniejszym artykule. Przedstawiamy

Aktualne Promocja

Płytki do kuchni na ścianę od Grupy Tubądzin

Kuchnia to serce każdego domu – miejsce, w którym przygotowujesz posiłki i spędzasz czas z bliskimi przy wspólnym stole. Dlatego projektując to wnętrze, warto zadbać o każdy, nawet najmniejszy detal. Jednym z kluczowych elementów aranżacyjnych, o którym będziesz musiał zadecydować,

Kultura

Reżyser, czyli kto?

Mimo teatralnych rewolucji i kontrrewolucji, zmian estetyk i burzliwych rozstań z tradycją widzowie po staremu, przynajmniej w znakomitej większości, chodzą „na aktorów”. Potwierdzają to wszystkie badania widowni – pierwsze pytanie, jakie pada przed podjęciem decyzji o wyborze przedstawienia, na które warto się wybrać, pozostaje to samo: kto gra?

A jednak reżyser potrzebny jest jak powietrze. Kim tak naprawdę jest, bodaj najtrafniej opisał wybitny polski krytyk Edward Csató: „Potrzebny jest specjalista od utrudniania. Od stawiania pytań tam, gdzie się ich w pierwszej chwili nie podejrzewa, od tropienia niejasności tam, gdzie wszystko wydaje się przejrzyste”.

Brzmi to przekonująco, ale trudno się chwalić tym, że komuś utrudnia się pracę. Toteż reżyserzy zawsze czują niedosyt akceptacji. Recenzenci piszą prawie wyłącznie o nich, czasem w ogóle pomijając w ocenach nazwiska aktorów, jakby spektakle grały się same, ale niewiele to zmienia rzeczywistą sytuację reżyserów – pamięta się może o kilku, inni giną w mrokach zapomnienia.

Coś w tym jest – takie przynajmniej przekonanie wyjawił Grzegorz Mrówczyński podczas 66. Forum Humanum Mazurkas, wielkiej fety, którą na jego cześć wyprawili szefowie firmy MCC Mazurkas. Okazuje się, że bohater wieczoru, od ponad półwiecza reżyser, dyrektor teatrów w Płocku, Bydgoszczy, Poznaniu i Jeleniej Górze, pedagog, a także zawodowy aktor, który porzucił uprawianie tego zawodu właśnie dla reżyserii, miał wątpliwości, czy ludzi zainteresuje jubileusz kogoś takiego jak reżyser.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Afera klasy premium

Jedno w sprawie nowego skandalu wokół Daniela Obajtka jest pewne – dzięki niemu Polska weszła do globalnej ekstraklasy podejrzanych biznesów

Ta historia musiała zyskać filtr krajowej polityki, i to więcej niż jeden. Dla zwolenników rządu Zjednoczonej Prawicy były już prezes Orlenu był jednym z największych idoli, talentów młodego pokolenia, ale też symbolem awansu społecznego, odblokowania dróg rozwoju, zabetonowanych wcześniej przez liberalne elity postsolidarnościowe.

Człowiek wielu talentów

Oto przecież wójt Pcimia, człowiek młody, wydawałoby się bez koneksji, dzięki swojemu menedżerskiemu kunsztowi zostaje szefem narodowego czempiona, najważniejszej spółki w portfolio skarbu państwa. Z kolei wyborcy obecnego obozu rządzącego widzą w nim uosobienie wszystkich patologii czasów PiS. Niedoświadczony, niespecjalnie inteligentny cwaniaczek ze smykałką do przekrętów został wypromowany za bezwzględną lojalność wobec prezesa Kaczyńskiego, psując w Orlenie właściwie wszystko, co się da. A przy okazji działał na szkodę nie tylko firmy, ale i bezpieczeństwa kraju. Wszak to spółka z zakresu infrastruktury krytycznej, a Obajtek odsprzedał jej część za bezcen i nie wiadomo po co Saudyjczykom z Saudi Aramco. 

Jakby tego było mało, PiS wsadziło go na czoło swojej podkarpackiej listy do europarlamentu, praktycznie zapewniając mu mandat, a co za tym idzie immunitet. Wprawdzie można będzie się starać o uchylenie immunitetu, ale znacznie skomplikuje to postawienie byłego prezesa Orlenu w stan oskarżenia. Jeśli oczywiście prokuratura będzie miała do tego podstawy, a przede wszystkim wolę.

Jest jeszcze inny punkt widzenia na ostatnie miesiące w życiu i działalności Daniela Obajtka, z polską polityką całkowicie niezwiązany, ale interesujący i ważny. Chodzi o to, jak działania Orlenu pod jego rządami wpisują się w sposoby funkcjonowania tego typu podmiotów na świecie i całego sektora handlu surowcami naturalnymi. Już transakcja z Saudi Aramco rzuciła trochę światła na to, jak Obajtek widział siebie i prowadzoną przez siebie spółkę na globalnej mapie interesów strategicznych. Uważał ją za pierwszoligowe mocarstwo, a siebie za tego, który zasiada z możnymi przy jednym stole. 

Niewiele jednak z tego wyszło. Zamiast realnych wpływów są zniknięcia ogromnych kwot, choć trzeba przyznać, że jedno Obajtkowi się udało: wygenerował bodaj pierwszą w historii demokratycznej Polski aferę, przez którą nasz kraj wpadł w sam środek dyskusji o podejrzanych transakcjach surowcowych, dziwnych jurysdykcjach i postaciach, które istnieją tylko po to, żeby umożliwiać przepływ gigantycznych sum. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Jerzy Domański

Zielony Ład zamiast czarnego luda

„Precz z zielonym wałem!”, krzyczał na wiecu w stolicy Piotr Duda, szef Solidarności. I to był jeden z najdelikatniejszych epitetów, którymi obrzucano Zielony Ład, rząd Tuska i Unię Europejską. Wśród potoku bredni i kłamstw wyróżnił się reprezentant rolniczej Solidarności, który ogłosił, że Polacy są jednym z najbardziej wykształconych narodów świata. Słuchając go, żałowałem, że tak niewielu z tej grupy przyjechało do Warszawy. Nie ma co udawać w imię poprawności politycznej, że głupota, jaką bez żenady popisywali się kolejni przemawiający na demonstracji, jest czymś innym niż pokazem wtórnego analfabetyzmu i prymitywizmu. Mamy z tą częścią narodu problem, bo to przecież kilka milionów ludzi. Trudno też napisać, że świadomie i z własnego wyboru należą do społeczeństwa. Bo nie uznają żadnych zasad, na których buduje się podstawowe więzi między ludźmi. Zmanipulowani przez polityków i Kościół traktują ludzi inaczej myślących jak osobistych wrogów. O Zielonym Ładzie nie są w stanie powiedzieć nawet kilku sensownych zdań. Kiedyś straszono czarnym ludem, teraz zastąpił go Zielony Ład. Nie znaczy to, że trzeba umierać za Zielony Ład w tym wydaniu, które akceptował rząd PiS, a reklamował Janusz Wojciechowski, pisowski komisarz rolny Unii. Brukselska biurokracja narobiła wiele głupot, które doprowadziły do masowych protestów w całej Unii. To trzeba zmienić. Nie wyrzucając jednak tej idei do kubła. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Pączki w maśle

Dzień w Lublinie, miasto zbliżyło się do stolicy dzięki trasie szybkiego ruchu. Obiad na rynku. Bolesny rachunek. Lublin to miasto niezniszczone przez wojnę, co stanowi architektoniczny atut. Jednym z nielicznych domów roztrzaskanych we wrześniu 1939 r. przez bombę był ten, gdzie poeta Józef Czechowicz poszedł do fryzjera. Stoi w tym miejscu pamiątkowy kamień.

Maciej Świrski w Radiu Wnet opowiada takie rzeczy: „Wynik wyborów jest wynikiem gigantycznej operacji manipulacyjnej opinią publiczną. No i teraz następuje spłata tych zobowiązań wobec mediów komercyjnych, które tę operację przeprowadziły”. I jeszcze: „To, co się dzieje w tej chwili, to wojna trzeciego pokolenia UB z trzecim pokoleniem Armii Krajowej”. Świrski stoi na czele Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i nakłada kary finansowe na TVN 24 i na TOK FM. I na razie nie ma jak wsadzić go w kaftan bezpieczeństwa i wywieźć z rady.

Mateusz Morawiecki w Budapeszcie, pod parasolem Orbána, brata się z europejskimi populistami i faszystami; większość z nich nie potępia Rosji za napaść na Ukrainę. A Orbán jest otwarcie proputinowski. Europejscy populiści z Morawieckim knują więc, jak niszczyć Unię Europejską, gdy trwa dramat Ukrainy, której tylko zjednoczona Europa może pomóc. Stany to niepewny sojusznik, bo grozi nam Trump, którego zresztą populiści, też ci nasi, popierają. Kiedy Tusk ostro krytykuje Morawieckiego, ten i inni politycy PiS oskarżają premiera, że wojnie winny jest on, bo spał, gdy Rosja się zbroiła. Tusk jest winny napaści Rosji na Ukrainę. Nie ma już takiego głupstwa, którego prezes i jego służący nie powiedzą. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Wrocławskie klimaty wyborcze

PO rękami innych chciała utopić prezydenta Sutryka

Wybory samorządowe we Wrocławiu mogłyby być materiałem na scenariusz opery mydlanej. W minionej kadencji Koalicja Obywatelska wprowadziła do rady miejskiej najwięcej radnych. Wśród nich, na zgubę PO, byli radni z Nowoczesnej. Ci od razu po wyborach założyli swój klub, choć ustalenia były inne. Wkrótce przeszli do opozycji i zaczęli zaciekle atakować popieranego przez PO prezydenta Jacka Sutryka. Nawet zawiązali nieformalny sojusz z radnymi PiS.

Pod koniec minionej kadencji wrocławska PO zaczęła dawać sygnały, że na przyszłość ma inne plany. Czyli już nie kocha prezydenta Sutryka, choć z jej list został wybrany. Można powiedzieć, że po wielokroć zaparła się swojej pięcioletniej dobrej współpracy z prezydentem. Dlaczego? Bo lider regionalnej Platformy poseł Michał Jaros doszedł do wniosku, że kilka kadencji w Sejmie nie przyniosło mu niczego satysfakcjonującego, więc może wykaże się kreatywnością na stołku prezydenta Wrocławia. Byli prezydenci miasta Bogdan Zdrojewski i Rafał Dutkiewicz, też z namaszczenia PO, uznali, że Sutryk, którego popierali, zawiódł ich oczekiwania, a miasto nie ma perspektyw rozwojowych. Tymczasem w żadnej wcześniejszej kadencji nie oddano w mieście tylu inwestycji dla mieszkańców, co za prezydentury Sutryka. PO „zakopała” więc Sutryka i postanowiła, że teraz Michał Jaros poprowadzi ją do zwycięstwa. Sutryk z kolei zawiązał koalicję z Lewicą. 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Zwierzęta

Czujny jak żuraw

Ostrożność żurawi przy gnieździe stała się legendarna, wierzono, że nigdy nie śpią

Słońce wzeszło już jakiś czas temu, ale poranna mgła nie odpuszczała. Słyszałem je od pewnego czasu, ale nie widziałem. W końcu mgła ustąpiła i zza wału przeciwpowodziowego nad Nerem ujrzałem je! On lekko wysunięty do przodu. Wyciągają szyje, unoszą dzioby i rozbrzmiewa klangor. Przeżycie sprzed niemal 30 lat wyryło mi się w pamięci każdym szczegółem.

Trębacz

Pierwszy raz, jeszcze przed podjęciem studiów, pojechałem wówczas w teren z zawodowymi przyrodnikami. Kolega z Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła” powiedział, że jeśli interesuję się ptakami, to ornitolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego zabierają ze sobą chętnych. Tak poznałem przyszłych nauczycieli i łódzkich ptasiarzy. Tomek, mój późniejszy nauczyciel, zauważył, że ma do czynienia z żółtodziobem, więc zaczął opowiadać o tym, co widzę. 

A one? To była wczesna wiosna, żurawie przybyły na lęgi do Pradoliny Warszawsko-Berlińskiej (tą doliną ongiś płynęła Wisła do Morza Północnego, a gdy lodowiec ustąpił, znalazła krótszą drogę na północ; by zaś dolina się nie zmarnowała, wykorzystały ją Bzura i Ner). W tamtym czasie było ich nie więcej niż 5 tys. par i chociaż liczba ich wyraźnie wzrosła – na początku lat 90. było o połowę mniej – jest niczym wobec dzisiejszej, gdy mamy może nawet 30 tys. par. Żurawie z Polski rekolonizują Europę Zachodnią, w której wyginęły wieki temu. Te moje klangorem w duecie zawiadamiały konkurentów, że teren już zajęty. Głos niesie się nawet na kilka kilometrów, co czyni żurawia jednym z najbardziej donośnych ptaków. Moc głosu bierze się z tchawicy, która w klatce piersiowej tworzy pętlę i zagłębia się w mostek – tak powstaje znakomity rezonator. Zupełnie jak trąba w orkiestrze dętej. Klangor odbija się echem od ścian olsów, w których ptaki najczęściej gniazdują, niosąc się jeszcze dalej. Do niedawna był to sygnał dla gospodarzy, że czas na wiosenny siew.

Żurawie zakładają gniazda w miejscach niedostępnych, w zatopionych olsach, na bagnach, brzegach jezior i starorzeczy. Zwykle na obrzeżach trzcinowisk lub zakrzaczeń, by w razie niebezpieczeństwa szybko zejść do wody i oddalić się niepostrzeżenie. Zawsze gdy jeden z ptaków wysiaduje, drugi posila się w pobliżu, alarmując partnera o niebezpieczeństwie, to daje czas, by się oddalić. Gdy mój promotor chciał sfotografować żurawie na gnieździe, zastosowaliśmy sztuczkę. Do przygotowanego wcześniej szałasu podeszliśmy we dwóch. Żurawie oczywiście ulotniły się, po chwili odszedłem, starając się przy tym nieco pohałasować, by ptaki usłyszały, że się oddalam. Mariusz został na miejscu, później przyszedł po niego kolega i oddalili się obaj, ponownie zawiadamiając gospodarzy o odejściu. 

Kto by pomyślał, że po latach spotkam gniazdującego żurawia tuż przy wiejskiej szosie, niespełna 100 m od zabudowań! Ze wzrostem liczebności żurawi u części osłabł lęk przed ludźmi. W pierwszej chwili nie wierzyłem w to, co widzę. Ptak, w niewielkiej wiejskiej sadzawce, zachowywał się tak jak te znane mi: dyskretnie zszedł z gniazda i oddalił się chyłkiem, choć wszystko widziałem z wysokości drogi! Zdziwiony skonsultowałem się ze znajomymi po fachu i okazało się, że moja obserwacja nie jest odosobniona, choć większość podobnych doniesień pochodziła z terenów na zachód od Wisły. Teraz zapewne i po mojej stronie rzeki jest to częstsze.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Przebłyski

Kogo chce zastąpić Morawiecki?

Bezsporne jest, że Mateusz Morawiecki to człowiek sprytnie gromadzący gigantyczny majątek osobisty. I tak ambitny, że dla kariery zjada kolejne żaby serwowane przez prezesa Kaczyńskiego. Kłamał przy tym tak często, że dorobił się przydomka Pinokio. Tyle o „plusach ujemnych” Morawieckiego. Ale jest jeszcze coś. Skromna inteligencja w ocenianiu świata realnej polityki. Tu Morawiecki jest raptusem strzelającym samobójcze gafy. Zaczął od zgłoszenia siebie na fotel po prezesie PiS. A to się Kaczyński uśmiał! A jeszcze bardziej rozbawiła go zapowiedź, że Pinokio chętnie wystartuje w wyborach prezydenckich. I wygra z Tuskiem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.