Zostaw książkę w pociągu

Zostaw książkę w pociągu

Moda na uwalnianie książek podbija Polskę Powieść o Antarktydzie znaleziona w dziale mrożonek w supermarkecie, „Pożegnanie z Afryką” podrzucone w biurze podróży, a „Portret Doriana Graya” w sklepie z przyborami malarskimi? Jeśli wszystkie te książki mają nalepkę „Podaj dalej”, to możemy być pewni, że właśnie natknęliśmy się na „uwolnioną”, a nie zgubioną książkę. Po Polsce krąży ich już kilka tysięcy – głównie po Wrocławiu, Łodzi i Warszawie. „Uwalnianie” książek (bookcrossing) to nowa, snobistyczna moda miłośników literatury, która ogarnęła niemal cały świat. Jej ideą jest stworzenie wędrującej biblioteki, ożywienie czytelnictwa i wywoływanie dyskusji na temat literatury. Bookcrossing to także znakomity sposób na nawiązywanie nowych znajomości. Wolne książki Szaleństwo zaczęło się w USA w kwietniu 2001 r., kiedy informatyk Ron Hornbaker doszedł do wniosku, że właściwym miejscem książki nie są półki, ale ręce czytelnika. Postanowił namówić ludzi na dzielenie się z innymi książkami, które zrobiły na nich wrażenie. Akcję nazwał bookcrossing, a o jej zasadach poinformował na założonej przez siebie stronie internetowej. Reguły rządzące zabawą są proste. Książkę, do której przeczytania chcemy zachęcić innych, opatrujemy specjalną metryczką. Przede wszystkim musi się na niej znaleźć informacja, że to książka uwolniona (aby nie było wątpliwości, czy ktoś jej nie zgubił) oraz dane dotyczące

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 42/2003

Kategorie: Kultura