11 listopada w Europie poleje się młode wino

Św. Marcin – dzień prawdy dla winiarzy

11 listopada w Europie poleje się młode wino

O tej porze roku cała winiarska część naszego kontynentu szykuje się do wielkiego świętowania. Jeśli rok był dobry, znajdą się wina, które zyskają jeszcze na jakości w czasie dojrzewania. Nic jednak nie da się zrobić z tymi, które spróbowane około dnia św. Marcina nie udowodnią swojej klasy. Trudno się więc dziwić, że dzień ów ma tak duże znaczenie wśród winiarzy. W jednym z najciekawszych winiarskich zakątków Europy Centralnej, w austriackim Burgenlandzie, św. Marcin stał się nawet głównym patronem całej prowincji.

Patron pijaków i oberżystów

Legenda mówi, że św. Marcin z Tours, patron 11 listopada, był rzymskim legionistą żyjącym w drugiej połowie IV wieku n.e. Nawrócony Marcin został pustelnikiem, potem założył najstarszy w Galii klasztor, a w 371 r. został biskupem Tours. Mniej więcej w tym samym czasie dowódcy rzymskich legionów zaczęli zakładać winnice, dzięki czemu Francja stała się później winiarską potęgą. Św. Marcin oprócz tego, że stał się znany z powodu swego miłosierdzia, został również patronem oberżystów i pijaków.

Jedyny dzień w roku

Dzień św. Marcina jest ważną datą w rocznym cyklu. W Burgenlandzie i w całej Austrii do dziś przetrwała tradycja, wg której właśnie około św. Marcina miał spadać pierwszy śnieg. Tego też dnia winiarz po raz pierwszy schodził do swojej piwnicy, by sprawdzić, jakie wino udało mu się wyprodukować. Nadawał mu przy tym nazwę i dopiero wtedy można nim było wznosić toasty. Ale to był dopiero początek wielkiego świętowania. Tutaj znowu z pomocą przychodzi św. Marcin: \”Na św. Marcina gęś do komina!\”. Bardzo ważną częścią daniny składanej przez chłopów o tej porze roku były gęsi, podobno właśnie wtedy najtłustsze i najsmaczniejsze. Sam św. Marcin nie najlepiej wyszedł na spotkaniu z gęsią: jeden z tych hałaśliwych ptaków tak go zirytował, że kazał go zabić i przyrządzić na kolację. Niestety, następnego dnia święty odszedł z tego świata. Kto wie, czy nie dlatego, że zjadł tej gęsi za dużo. W każdym razie miłośnicy tradycji św. Marcina objadają się gęsiną i jak za dawnych czasów wróżą z wyglądu kości piersiowej zjadanej gęsi, jaka będzie nadchodząca zima.

Wielkie świętowanie

Jeszcze kilkanaście lat temu obchody św. Marcina znane były szerzej tylko niewielkiemu gronu koneserów, dzisiaj wie o nich coraz więcej turystów. Jeśli to chociaż raz się przeżyło, nietrudno zachować we wdzięcznej pamięci tak rewelacyjny pretekst do spotkania z przyjaciółmi jak pieczona gęś. Wyobraźmy sobie czterokilogramowego ptaka z farszem z ziemniaków, jabłek i cebuli, z dodatkiem natki pietruszki i majeranku, natartego solą i czarnym pieprzem, pieczonego przez 2,5 godziny z rutą, szałwią i liściem laurowym. Tę cudowną potrawę popijamy burgenlandzkim czerwonym winem Blauburgunder, St. Laurent lub Zweigeltem, porzucając nienawiść do smacznych kąsków, dobrego wina, kobiet i radości życia.
Roman Skrzypczak

www.schmankerlwirte.at
www.neusiedlersee.com
www.austriainfo.pl

Wydanie:

Kategorie: Bez kategorii

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy