Afera Marka Cz.

Afera Marka Cz.

Czy Marek Czekalski, były prezydent Łodzi, brał łapówki od właścicieli zagranicznych marketów? – O śmierć ocierałem się kilka razy – mówi. – Kiedy w stanie wojennym wybuchł bunt w więzieniu, później lecąc uszkodzonym samolotem czy przebywając w ogarniętej wojną Jugosławii. Jednak gdy przyszła w piątkowe południe, akurat byłem w miejscu pracy. Ta śmierć miała na sobie ciemny garnitur i legitymację funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego Policji. To była śmierć polityczna. Przyszła po Marka Czekalskiego, wówczas wiceprzewodniczącego łódzkiej rady miejskiej, regionalnego szefa Unii Wolności i kandydata tej partii na posła, przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Wcześniej, w latach 1994-1998, Czekalski był prezydentem Łodzi. Kilkaset tysięcy łapówki. Właśnie ten okres jego życia wzięli pod lupę policjanci i prokurator. Od kilku dni, po prawie rocznym śledztwie, analizuje go także łódzki sąd. Oskarżyciel zarzuca byłemu prezydentowi udział w gigantycznej aferze korupcyjnej. Wraz z drugim oskarżonym, Pawłem Pawlakiem, który w zarządzie miasta odpowiadał za inwestycje, mieli przyjąć łącznie kilkaset tysięcy łapówki. Pieniądze pochodziły od firm zagranicznych zainteresowanych wybudowaniem w Łodzi hipermarketów. To był okres bumu tych placówek. Kolejne wielkie sieci handlowe swoimi mackami oplatały Łódź, poszukiwały atrakcyjnych lokalizacji. „W tej strefie nie musimy tworzyć specjalnych zachęt dla kapitału. Należy jedynie zapewnić czytelność reguł i być wiarygodnym partnerem”, zapewniał Marek Czekalski w autorskiej „Strategii dla miasta” na początku swojej kadencji. Tymczasem „czytelność reguł”, wyrażana choćby planem przestrzennego zagospodarowania, zderzała się z interesami inwestorów. Tereny na markety wybierali bez oglądania się na ich przeznaczenie; później występowali o zmiany w planie. Opory urzędników i radnych kruszyli intratnymi zleceniami oraz obietnicami zatrudnienia. Do dzisiaj na eksponowanych stanowiskach w marketowych spółkach można spotkać wielu byłych łódzkich urzędników, radnych oraz ich najbliższych. Ówczesny architekt miasta, obecnie przedstawiający siebie jako Rejtan protestujący przeciwko inwazji wielkich sklepów, przemilcza, że równocześnie na zlecenie projektował architekturę dla nowych hipermarketów. Lobbowanie na rzecz placówek i brnięcie przez urzędniczy labirynt przejmowały specjalnie tworzone spółki. Jedną z takich firm była, według prokuratora, spółka Integro, zawiązana na przełomie 1997 i 1998 r. z inspiracji Pawła Pawlaka. Później Pawlak miał sugerować inwestorom, że cieszy się ona zaufaniem władz miasta, a do tego potrafi skutecznie działać. Świadek oskarżenia Integro utworzyli Maciej Sz., lekarz prowadzący firmę handlującą markową odzieżą, młody, zdolny adwokat Adam M. pracujący w kancelarii prawnej żony znanego łódzkiego polityka oraz Henryk O., pełnomocnik prezydenta ds. inwestycji zagranicznych. Pierwszy sfinansował założenie spółki, drugi odpowiadał za obsługę prawną, zaś Henryk O. zapewniał jej „polityczny parasol ochronny”. Wszyscy trzej zasiadają teraz na ławie oskarżonych, a lekarz przedsiębiorca dodatkowo występuje jako główny świadek oskarżenia. To on bowiem ujawnił przed prokuratorem kulisy powstania i funkcjonowania Integro. Założyciele wpisali w dokumentach rejestrowych, że spółka zajmuje się wynajmowaniem kupcom pomieszczeń handlowych w hipermarketach. Według prokuratury, takiej działalności nawet nie podjęli, za to pośredniczyli w przekazywaniu łapówek od zagranicznych inwestorów. 600 tys. zł miała dać spółka córka niemieckiego koncernu Metro AG za zmianę planu zagospodarowania przestrzennego działek na północno-wschodnich krańcach Łodzi. Planowano tam budownictwo mieszkaniowe, ale po wieloletnich bojach radni przystali na zmianę i centrum powstało. Z przekazanych przez Niemców pieniędzy 150 tys. zł. wziął dla siebie Maciej Sz., zaś pozostałe, według prokuratora, trafiły do Czekalskiego. 50 tys. dostał w gabinecie, a 400 tys. zainkasował w barze McDonalds’a. Zgodnie z zeznaniami Macieja Sz., prezydent po pieniądze przyszedł w towarzystwie innego, bardzo ważnego urzędnika miejskiego, ale prokuratura nie dała temu wiary. Z kolei przedstawiciele francuskiego Carrefoura zainteresowani byli działką w północnej dzielnicy Łodzi. Zlecili zatem Integro wykonanie „analizy stanu prawnego nieruchomości w Olsztynie” i… wygrali przetarg na upatrzoną działkę w Łodzi. Wprawdzie hipermarket do dziś tam nie powstał, ale – jak utrzymuje prokuratura – właściciele spółki podzielili się z Czekalskim i Pawlakiem 200 tys. zł (plus VAT) za sporządzenie rzekomej analizy. Między Francuzami a Pawlakiem pośredniczył współpracujący z Carrefourem warszawski biznesmen

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 43/2002

Kategorie: Kraj
Tagi: Jan Skąpski