Prezydent wie, że łamie konstytucję

Prezydent wie, że łamie konstytucję

Nie widzę okoliczności łagodzących dla Andrzeja Dudy


Prof. dr hab. Jacek Barcik – pracownik Instytutu Nauk Prawnych Uniwersytetu Śląskiego, adwokat, wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Prawnych PAN w kadencji 2020-2023.


Minęły trzy miesiące od chwili, gdy oświadczył pan, że nie zjawi się na uroczystości nadania tytułu profesora, bo nie chce ściskać ręki prezydenta, przestępcy konstytucyjnego, który zdemolował państwo, podpisując sprzeczne z konstytucją ustawy. Czy przez ten czas zdarzyło się coś, co złagodziło pański osąd?
– Nic takiego nie nastąpiło, co najwyżej pojawiło się wewnętrzne uczucie ulgi, że wtedy podjąłem słuszną decyzję. Obserwując aktywność głowy państwa z ostatnich kilku miesięcy, muszę niestety zauważyć, że nie tylko litera, ale też duch polskiej konstytucji jest zupełnie obcy panu prezydentowi. Po wyborach z 15 października rozpoczął się proces wyłaniania Rady Ministrów. Duch konstytucji jest oczywisty: w państwie powinien istnieć stabilny ośrodek rządowy, oparty na większości parlamentarnej. Już kilka dni po wyborach podpisana została deklaracja, zapewniająca przyszłemu rządowi solidną większość, a po stronie „zjednoczonej prawicy” mieliśmy tylko zapowiedź szukania większości. Decyzja była więc oczywista. Tymczasem prezydent, mający stać na straży konstytucji, z przyczyn wyłącznie politycznych zabawiał się ze społeczeństwem – i odkładał jak mógł, ze szkodą dla Polski, powierzenie misji stworzenia rządu przedstawicielowi tej stabilnej większości. To był chocholi taniec człowieka, który miał złoty róg, a wkrótce zostanie z samym sznurem. W pełni podtrzymuję więc swoje słowa z listopada tamtego roku.

Jakie „przestępstwa konstytucyjne” popełnił prezydent Duda?
– Przede wszystkim podpisał ustawę umożliwiającą wybór dublerów do Trybunału Konstytucyjnego na miejsca obsadzone przez sędziów prawidłowo wybranych na dziewięcioletnią, konstytucyjną kadencję. Zaprzysiągł następnie trójkę dublerów, którzy zastąpili legalnych sędziów TK. Andrzej Duda wiedział, że łamie konstytucję, dlatego dublerów zaprzysiągł w pośpiechu, w nocy, zaraz po tym, jak wybrała ich pisowska większość sejmowa. Trybunał Konstytucyjny (jeszcze ten prawidłowo wyłoniony) orzekł, że ustawa, w wyniku której wybrano dublerów, była sprzeczna z ustawą zasadniczą. Prezydent ma czuwać nad przestrzeganiem konstytucji. Andrzej Duda uchybił temu obowiązkowi i świadomie wprowadził chaos do naszego systemu prawnego, bo rozstrzygnięcia TK przyjęte z dublerami w składzie nie są prawidłowo wydanymi wyrokami. Potwierdzają to orzeczenia polskie i unijne. Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie spółki Xero Flor przeciw Polsce orzekł, że rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego z udziałem dublera naruszyło prawo spółki do sądu ustanowionego ustawą, a TK z dublerami w składzie nie spełnia wynikających z art. 6 Europejskiej konwencji praw człowieka wymogów „sądu ustanowionego ustawą”. Gdy więc w Trybunale Konstytucyjnym orzeka osoba powołana na stanowisko sędziowskie z oczywistym naruszeniem prawa, przekreśla to prawo jednostki do sądu i rzetelnego procesu sądowego. Dotychczas TK wydał prawie 80 takich nieorzeczeń z udziałem dublerów. Rzecznik praw obywatelskich zasadnie stwierdził, że każde orzeczenie trybunału z udziałem dublera będzie prawnie wadliwe i może narazić Polskę na wypłatę odszkodowań.

Wybór dublerów do trybunału to nie wszystko…
– Andrzej Duda naruszył też art. 187 konstytucji mówiący, że kadencja członków Krajowej Rady Sądownictwa trwa cztery lata, a Sejm wybiera czterech z nich. Prezydent podpisał ustawę, która umożliwiła pisowskiej większości sejmowej wybranie nie czterech, ale aż 15 członków neo-KRS, a także skróciła poniżej czterech lat kadencję tych członków rady, których wcześniej Sejm wybrał prawidłowo. Naruszenie konstytucji zostało tu potwierdzone orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Czy TSUE orzekł, że funkcjonowanie neo-KRS, powołanej wbrew konstytucji, jest sprzeczne z prawem unijnym?
– Formalnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie może wprost kontrolować, czy instytucje krajowe są utworzone zgodnie z prawem UE – tak jak polski Trybunał Konstytucyjny nie ma prawa badania zgodności regulaminu TSUE z naszą konstytucją (choć niedawno to zrobił, uznając oczywiście, że zgodności nie ma, więc TSUE nie może nakładać kar na Polskę). Rząd PiS ciągle zatem podkreślał, że to, jak zorganizowane są sądy, stanowi wewnętrzną sprawę każdego państwa, a Unii nic do tego. Istotnie, zgodnie z Traktatem o funkcjonowaniu unii europejskiej organizacja wymiaru sprawiedliwości leży w gestii krajów członkowskich i bywa zróżnicowana, zależnie od kultury politycznej i prawnej danego państwa. Prawo Unii mówi jednak: organizujcie sobie wymiar sprawiedliwości, jak chcecie, to wasza kompetencja krajowa, ale pod warunkiem, żeby był bezstronny, niezależny i zapewniał skuteczne środki odwoławcze. Art. 47 Karty praw podstawowych UE, przyjętej przez wszystkie państwa członkowskie, stanowi bowiem, że każdy ma prawo dostępu do niezawisłego i bezstronnego sądu, zaś art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej zobowiązuje państwa członkowskie do ustanowienia środków zaskarżenia niezbędnych do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem Unii. Skuteczność ta musi być oceniana także w kontekście istnienia niezależnego sądownictwa tworzonego przez niezawisłych sędziów. Sędziowie powołani w sposób wadliwy i sprzeczny z konstytucją mogą nie dawać gwarancji spełnienia tych warunków.

Stwierdzono już, że ci sędziowie rzeczywiście nie dawali takich gwarancji?
– Europejski Trybunał Praw Człowieka niejednokrotnie orzekał, że sąd, który wydał rozstrzygnięcie z udziałem osoby powołanej w wadliwy sposób, nie jest niezależnym i bezstronnym sądem ustanowionym na mocy ustawy. Na przykład ETPC w sprawie Wałęsa przeciw Polsce uznał, że byłego prezydenta pozbawiono prawa do rzetelnego procesu przed niezawisłym sądem, gdyż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która wcześniej decydowała w jego sprawie, nie ma cech sądu powołanego ustawą i nie może wydawać prawidłowych orzeczeń. Zasiadają w niej bowiem osoby niewłaściwie powołane, czyli nieuprawnione do orzekania. ETPC przyznał Lechowi Wałęsie 30 tys. euro zadośćuczynienia i wezwał Polskę do przywrócenia zgodności krajowego porządku prawnego z wymogami niezawisłego i bezstronnego sądu (czyli wyeliminowania wadliwej procedury powoływania sędziów) oraz zapewnienia przestrzegania zasady pewności prawa. Również Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że osoby powołane na stanowiska sędziów przy udziale wadliwie, sprzecznie z konstytucją utworzonej Krajowej Rady Sądownictwa mogą nie dawać gwarancji niezależnego sądu i skutecznego środka prawnego. Ocena tego faktu zależy od sądów krajowych, będących zarazem sądami europejskimi. Jeśli więc polski sąd będzie mieć wątpliwość co do niezawisłości i bezstronności sędziego powołanego z naruszeniem przepisów, może powołać się na orzecznictwo trybunałów europejskich i podważyć tym samym skutki wyroków wydanych przez neosędziów. Prowadzi to do utraty przez polski system prawny cech stabilności, bo każdy wyrok z udziałem neosędziego w składzie orzekającym może być kwestionowany. Takie są skutki podpisu prezydenta pod niekonstytucyjną ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa. A rozstrzygnięcia trybunałów europejskich nas wiążą, konstytucja stanowi, że państwo musi je wykonywać.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 8/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. archiwum prywatne

Wydanie: 08/2024, 2024

Kategorie: Kraj, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy