Kto zagłosuje na PiS

Kto zagłosuje na PiS

Partia Kaczyńskich straciła inicjatywę, uciekła w wybory i w kampanię wyborczą Jeden z socjologów młodego pokolenia opowiada o badaniach, które jego firma przeprowadziła w ostatnich dniach. Pytano w nich wyborców PiS, czyli osoby deklarujące, że na tę partię będą w wyborach głosować, czy gdyby powstały komisje śledcze i potwierdziły zarzuty Kaczmarka i opozycji, dalej chcieliby głosować na PiS, czy też oddać głos na inne ugrupowanie. „Pamiętam te arkusze i moje bezbrzeżne zdumienie – mówi nasz rozmówca – bo patrzę i widzę, że prawie 60% sympatyków PiS odpowiedziało, że komisje śledcze nie mają dla nich znaczenia, że wszystkie wpadki i afery PiS też nie mają znaczenia, bo oni i tak zagłosują na partię Kaczyńskiego. Cokolwiek by się działo”. Oto wyborca idealny – premier dopracował się takich zwolenników, którzy w każdych okolicznościach oddadzą na niego głos. PiS ma te badania, przyznał to Jarosław Kaczyński. To są badania pogłębione, w których socjolodzy, na podstawie całej siatki pytań, a także na podstawie bezpośrednich rozmów z wybraną grupą fokusową, potrafią odczytać motywy zachowań, sięgnąć w głębsze warstwy duszy. Te badania – to mówił premier – są dla PiS bardzo dobre. Partia Kaczyńskich ma twardy elektorat, poparcie dla tej partii nie tylko nie będzie spadać, może wręcz rosnąć. Wbrew wszelkiej logice. Jak to jest możliwe? Ano jest. Spójrzmy na sondaże. Niezależnie od różnych odchyleń dają one PiS 25-30% poparcia. Przy czym, jak zastrzegają socjolodzy, to poparcie może być nawet trochę wyższe, bo część badanych wstydzi się wskazać PiS. Na tych wyborcach, jak widać, żadnego wrażenia nie zrobiły zeznania Janusza Kaczmarka, bezprawne aresztowania, kłamstwa Zbigniewa Ziobry. Nic. Nie wzruszyły ich ataki rządu na lekarzy i na pielęgniarki, podsłuchy ani awantury. Dlaczego? Co takiego się stało, że PiS ma twardy elektorat, którego nic nie jest w stanie naruszyć? Składa się na to splot kilku czynników. Po pierwsze, chaos Tak źle jeszcze nigdy nie było – tę opinię wygłosi każdy socjolog, jeśli zapytamy go, czy Polacy są zainteresowani życiem publicznym. Otóż nigdy jeszcze po roku 1989 nie byli nim tak mało zainteresowani, tak zgorszeni i zniechęceni tym, co dzieje się w polityce, i tak w gruncie rzeczy niezorientowani. To rzecz oczywista – obchodzą z daleka politykę, więc mało o niej wiedzą. To jest pierwszy wielki triumf Kaczyńskich – zdemolowali ład debaty publicznej, zaatakowali autorytety, zburzyli punkty odniesienia. Chaos, który stworzyli, przyniósł określone efekty. Przede wszystkim ludzie w tym chaosie czują się pogubieni. Nie wiedzą, kto ma rację, a kto nie, bo każdy mówi coś zupełnie innego, a nie ma sędziego, na którego opinię moglibyśmy się zdać. Polacy reagują więc racjonalnie – wycofują się. Nigdy jeszcze w historii polskich sondaży nie było tak dużej grupy badanych, która deklaruje, że na pewno nie pójdzie do wyborów, nigdy jeszcze o polityce nie mówiono tak często, że to dno. Ponieważ większość wyborców deklaruje brak zainteresowania polityką i nie ma zamiaru głosować, na placu boju pozostały dwie grupy. Albo zagorzali zwolennicy, albo zdecydowani przeciwnicy PiS. Kaczyński przeciął zatem społeczeństwo, a jednocześnie, nakręcając konflikt, ogłaszając kolejne wojny, wybudował między swoimi zwolennikami a przeciwnikami nieprzekraczalną barykadę. Ciągłe obarczanie Platformy winą za kłopoty PiS nie było wyrazem bezradności, ale dobrą propagandową strategią. Tak jak ciągłe przedstawianie się jako ofiara ataków. Syndrom oblężonej twierdzy, który zapanował w obozie PiS, to przecież najskuteczniejsza metoda zachowania jedności i posłuszeństwa. My – jesteśmy tu, z Jarosławem Kaczyńskim, my mamy rację, a wszyscy inni na nas dybią. I są z gruntu nieuczciwi i stronniczy. To uodparnia na argumenty innych. Po drugie, trafili w elektorat Oczywiście, to całe dzielenie elektoratu nie miałoby sensu, gdyby nie zostało dokonane umiejętnie. A tej umiejętności Kaczyńskiemu nie sposób odmówić. Dzięki sondażom dość dobrze wiemy, jak wygląda statystyczny zwolennik PiS. W grupie wyborców PiS dominują osoby o skłonnościach autorytarnych, gorzej wykształcone, starsze, uważające się za ofiary transformacji. Ten elektorat dobrze więc przyjmuje działania PiS. Ataki na sędziów, na demokratyczne zasady? Zwolennik państwa autorytarnego przyjmie je z zadowoleniem. Jest kilka haseł wytrychów, które trafiają do duszy PiS-owskiego wyborcy, a partia te bez wahań ich używa. Ten wyborca nosi bowiem w sobie kompleksy – wobec tych, którym się powiodło i wobec innych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 37/2007

Kategorie: Kraj