Polska wieś dusi się w oparach toksycznych dymów i wylewanych nielegalnie szamb, a śmieci wyrzuca do lasów. Dlaczego? Niewielka wioska na Mazowszu, sierpień, godzina 20. Zaczyna się tzw. podgrzew wody. Z kominów buchają dymy w kolorach tęczy. Albo czarne jak smoła. Trzeba pędem zamykać okna, bo jeśli opary wpadną do domu, w nocy gryzą w gardle. Ta sama wioska, sierpień, godzina 22. Okien pod żadnym pozorem otworzyć nadal nie sposób. Zaczyna się spuszczanie szamb w krzaki, a nawet pod płot sąsiada. A co nam kto zrobi? Stanowiska gminne w tzw. ekologii nierzadko od lat obsiadają rozkładający ręce na wszystko krewni i znajomi królika, czytaj: wójta lub burmistrza. Posadka ciepła, byle do emeryturki. Urzędnicy mówią: zgłoszeń nie ma, nic nie możemy. Jakby sami cierpieli na zanik powonienia. By nam buty mogły śmierdzieć… Nawet jeśli urzędnikom wydaje się, że mieszkańcy ich gminy dobrze się czują w oparach gryzących dymów i szamb, mylą się. – A co on ma za mentalność, skoro szambo jego rodzica w całości leci do rowu. Wszyscy o tym wiemy – mówi daleka sąsiadka urzędnika od ekologii. Tak samo w innej wiosce – wszyscy wiedzą, że największym śmierdziuchem jest sołtys spuszczający zawartość szamba do lasku. A w jeszcze innej włodarz terenu chwali się, że właśnie przechytrzył rząd i na portalu aukcyjnym zakupił nielegalnie kopciucha za 9 tys. Teraz wali do niego wszystkie plastiki i opony i jest super. Nie może jednak pojąć, skąd jego dzieci mają alergię. A znajoma Zosia właśnie zachorowała na raka. No dlaczego? Ano m.in. dlatego, że wylałeś jej pod nos szambo i napaliłeś w piecu płytą pilśniową. A twoje dachy nadal pokrywa eternit zawierający śmiertelnie niebezpieczne włókna azbestowe. Z badań prof. Adama Grochowalskiego z Zakładu Chemii Analitycznej Politechniki Krakowskiej przeprowadzonych na użytek Polskiego Alarmu Smogowego wynika, że jajka z wolnego wybiegu w małych gospodarstwach są silnie zanieczyszczone dioksynami pochodzącymi ze spalania w piecach. Dlaczego? Bo kury grzebią w ziemi w poszukiwaniu pożywienia. Zjadają popioły ze spalania np. opon i plastików. Jajko kumuluje zaś w żółtku zanieczyszczenia. Dioksyny rozpuszczają się w tłuszczach, a żółtko zawiera ich płaską łyżeczkę. Badane jaja prosto ze wsi miały czterokrotnie przekroczony dopuszczalny poziom dioksyn. Paradoksalnie jaja z ferm nie były zanieczyszczone. Dyskusje na forach internetowych pokazują zmęczenie śmierdzącym problemem. Ertao38 pisze: „LUDZIE! Czy Wy macie pojęcie, jak trujecie siebie i okolicę, paląc płytami wiórowymi? Wiecie, ile jest zachorowań na raka przez to? (…) A choroby oskrzeli, skąd się biorą, jak myślicie?”. Juzwa: „No niestety (…) przyzwyczajenia i mentalność ludzka zmieniają się najtrudniej”. Bo palenie śmieciami często nie jest kwestią biedy, lecz fatalnej mentalności właśnie. Najpaskudniejsze dymy lecą z domu właściciela nowego modelu mercedesa rozbijającego się po miasteczku. Na Zachodzie to normalne, że sąsiad zwróci uwagę sąsiadowi, żeby mu nie kopcił pod nosem. Na polskiej wsi takich malkontentów czeka kara: kamień w szybę, zrobienie lekkiej krzywdy w celu nastraszenia albo wykluczenie z grupy. – W Polsce nagminnie myli się sygnalizowanie zła z donosicielstwem. Jeśli zgłoszę policji czy innym służbom, że ktoś wpuszcza mi trucizny przez okno, jestem donosicielem, ba, nawet zdrajcą, więc jakaś forma przemocy mi się należy. Taka bezrefleksyjna kalka behawioralna bierze się z naszej historii: poinformować władzę oznaczało przez cały wiek XIX, a także dużą część wieku XX, kolaborować z zaborcą lub okupantem – tłumaczy dr Łukasz Polowczyk, filozof i etyk. – Ta bezmyślna postawa uniemożliwia lub znacznie utrudnia dokonywanie pozytywnych zmian społecznych i środowiskowych i rysuje naszą przyszłość w stylu wiersza Kazimierza Przerwy-Tetmajera: „By nam buty mogły śmierdzieć / Jak śmierdziały przed stu laty”. Na problem śmieci trzeba też spojrzeć globalnie. Odpady krążą po świecie od Afryki po Azję. Do 2018 r. wiele trafiało do Chin, ale te zaczęły się przyglądać, co ląduje u nich na wysypiskach. Tak więc kontenery popłynęły do Afryki, bo biedne kraje Południa wciąż chętnie przyjmują śmieci. Zaczynają jednak się dusić pod ich ciężarem. Podobnie jak Polska dusi się od dymów płonących coraz częściej wysypisk śmieci, które gromadzą np. odpady poszpitalne od bogatych Niemców czy Duńczyków. Co może










