Na szczęście mamy w naszej konstrukcji mózgu wbudowane żądanie wolności. Człowiek jest niezdolny do życia w niewoli Panie profesorze, niedawno na prowadzonym przez pana blogu „Piękno neurobiologii” pojawił się wpis poświęcony genetyce ideologii. Większość z nas szuka genezy swoich poglądów politycznych w wychowaniu i środowisku. Badania pokazują, że mogą o tym decydować geny. Co decyduje o naszej orientacji politycznej? – Wychowanie oczywiście też. Uważam jednak – i wszystko na to wskazuje – że mamy także pewien ewolucyjnie ukształtowany hardwiring, który na to wpływa. Gdy mówimy o ideologii, to wiadomo, że są rodziny – można tak chyba powiedzieć – z natury konserwatywne i takie, które są z natury liberalne. To można odnieść także do społeczeństw. Badania, o które pan pyta, sprawdzały, czy istnieje gen powodujący, że mamy więcej skłonności liberalnych. Dla mnie były ciekawe już z tego powodu, że choć przygotowali je neurolodzy, opublikowano je w „The Journal of Politics”. Jakie wyniki przyniosły te badania? – Okazało się, że nie można zidentyfikować genu, który samodzielnie by odpowiadał za bycie bardziej lub mniej liberalnym. Znaleziono jednak taki, który powoduje, że mocniej odpowiadamy na środowisko, w którym się wychowujemy. Powiązano dwie zmienne: występowanie genu receptora dopaminowego D4 oraz liczbę przyjaciół w dzieciństwie. Jeżeli ktoś nie ma DRD4-R7, to czynnik społeczny nie ma znaczenia. Jednak jeżeli badana osoba miała ten wariant genu, liczba przyjaciół wyraźnie wiązała się z mniej lub bardziej liberalnymi poglądami. Posiadanie tego genu wpływa na pewne cechy osobowości? – Ten receptor dopaminowy jest bardzo zaangażowany np. w skłonność do poszukiwania nowości, radość z podejmowania ryzyka, poszukiwanie przyjemności w ogóle. Już Hipokrates sądził, że cztery fluidy – krew, flegma, żółć i żółć czarna – determinują osobowość. Wychodząc od przesłanek, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, stworzył typologię do dziś będącą w użyciu. Tyle że obecnie fluidy zastąpiliśmy neuroprzekaźnikami. Claude Robert Cloninger uznał, że charakter człowieka zmienia się w zależności od tego, czy można u niego zaobserwować przewagę dopaminy, serotoniny lub noradrenaliny. To, co on mówi, brzmi bardzo sensownie. Stawia np. tezę, a ja się z nią zgadzam, że w Europie XVIII i XIX w. nastąpiła wielka selekcja behawioralna… …która wiązała się z wielką emigracją do Nowego Świata. To tłumaczy różnice, opisywane choćby przez Jeremy’ego Rifkina, między europejskim i amerykańskim marzeniem? – Do Ameryki ruszyli pionierzy, odważni poszukiwacze lepszego życia. Mówiąc krótko: dopaminowcy. W Europie zostali konserwatyści bojący się zmian, czyli serotoninowcy. Za oceanem szybko doszło do rewolucji i powstała republika. Także później ludzie, którzy przybywali do USA, byli przede wszystkim dopaminowcami. Dziś widać to np. w tym, że choroba afektywna dwubiegunowa, związana z dopaminą, znacznie częściej występuje w Ameryce niż w Europie. Peter C. Whybrow wydał nawet książkę pt. „American Mania”, w której pisze, że to może mieć wiele pozytywnych efektów. Ludzie cierpiący na łagodne formy manii to przecież osoby, które mierzą siły na zamiary i podejmują wyzwania. Niekiedy udaje im się osiągnąć sukces. To wszystko przekłada się oczywiście także na ideologię polityczną. Przedstawia pan opis samonapędzającego się mechanizmu. Warunkowane genetycznie skłonności i cechy wpływają na kształt porządku społecznego, który zaczyna promować cechy za nim stojące i w kolejnych pokoleniach je wzmacnia. To z kolei dalej wpływa na porządek społeczny. – Pewne postawy utrwalały się jako pożądane w społeczeństwie i osoby, które się nie podporządkowywały, nie miały takiego sukcesu reprodukcyjnego jak te, które to robiły. Tu rzeczywiście trzeba mówić o istnieniu sprzężenia zwrotnego. Widać ogromną siłę działania społecznego. W końcu człowiek należy do gatunków, które są obowiązkowo towarzyskie i całe jego zachowanie jest podporządkowane interakcjom z ludźmi. Dlatego mamy system neuronów lustrzanych, teorię umysłu oraz układ komunikacji niewerbalnej. Wszystko to służy istnieniu grupy. Podobnie jak religijne. Wyewoluowana moralność Religię wymienia pan razem z produktami ewolucji. Jesteśmy uformowani w taki sposób, że wiara jest dla nas czymś naturalnym? – Tak. Jesteśmy gatunkiem naturalnie religijnym. Często mówimy o chrześcijaństwie i zapominamy, że ludzkość – i różne religie – to 10-12 tys. lat. A przecież i nasi kuzyni neandertalczycy chowali zmarłych, więc musieli mieć
Tagi:
Tomasz Borejza









