Wpisy od Jonathan Kennedy

Powrót na stronę główną
Obserwacje

Zaraza konkwistadorów

Hiszpanie skolonizowali większą część obu Ameryk, ponieważ wspierały ich w tym bakterie i wirusy

Konkwistadorzy nie byli pierwszymi Europejczykami, którzy postawili stopę na amerykańskiej ziemi, kilka stuleci wcześniej bowiem na zachodni brzeg Atlantyku przypłynęli żeglarze ze Skandynawii. W przeciwieństwie do Hiszpanów wikingowie nie szukali złota ani niewolników, ale ziemi do wypasu zwierząt, drewna do budowania i takich towarów jak kły morsa, które mogli sprzedawać w Europie. Według dwóch sag islandzkich napisanych w XIII w. Nowy Świat po raz pierwszy ukazał się oczom Europejczyków na przełomie mileniów, kiedy jeden ze statków zboczył z kursu w drodze z Islandii na Grenlandię – wtedy to na północno-zachodnim wybrzeżu Atlantyku zostały założone dwie skandynawskie kolonie. W kolejnych latach z Grenlandii wyruszyło kilka wypraw w celu zbadania wybrzeża nowo odkrytego lądu.

Z relacji wikińskich podróżników wynika, że kraina nazwana przez nich Winlandią, była przyjaznym miejscem do osiedlenia. Thorvald Eriksson, przywódca jednej z tych wypraw, oznajmił: „Jakże tu pięknie […]. W tym miejscu chciałbym wybudować dla siebie dom”. Jednak ten niedoszły kolonista zginął wkrótce ugodzony strzałą, kiedy wraz ze swoimi ludźmi został zaatakowany przez skrælingów, jak wikingowie nazywali zarówno Inuitów, jak i Indian północnoamerykańskich. Wkrótce do Winlandii przybył Thorfinn Karlsefni, wiodąc ze sobą grupę – w zależności od sagi – 60 lub 160 mężczyzn oraz pięciu kobiet, a także żywy inwentarz. Znaleziska archeologiczne wskazują, że osiedlił się w L’Anse aux Meadows, na północnym krańcu Nowej Fundlandii. Ale wikingowie napotkali tak zaciekły opór ze strony miejscowej ludności, że po kilku latach porzucili plany i wrócili na stosunkowo bezpieczną Grenlandię.

Skrælingowie żyli w małych wspólnotach, zajmowali się polowaniem na ssaki morskie i nie mogli przeciwstawić się najeźdźcom tak skuteczną obroną jak wielkie imperia Mexików czy Inków. Dlaczego więc Cortés i Pizarro byli w stanie podbić olbrzymie obszary Ameryki Południowej i Środkowej, a Karlsefniemu i Erikssonowi pięć wieków wcześniej nie udało się skolonizować Ameryki Północnej? Odpowiedź na to pytanie nie kryje się jednak w zdolnościach militarnych czy państwowotwórczych. Pod pewnymi względami żeglarze ze średniowiecznej Skandynawii – znani pod różnymi nazwami jako Normanowie, Rusowie, Waregowie i wikingowie – wydawali się o wiele lepiej predysponowani niż XVI-wieczni Hiszpanie do założenia kolonii w Ameryce.

Oczywiście budzili również powszechny lęk i taki ich wizerunek przetrwał do dziś. W komiksie „Asteriks i Normanowie” jeden z wikingów przyznaje, że zabił 24 wrogów, ponieważ chciał „podarować przyjacielowi w prezencie ślubnym duży serwis czaszek […], ale wszyscy znajomi wpadli na ten sam pomysł”. Wikingowie w przeciwieństwie do skrælingów dysponowali bronią ze stali. Słynęli również jako znakomici wojownicy, byli cenionymi najemnikami w całej Europie i tworzyli elitarną gwardię wareską strzegącą bizantyjskich cesarzy. Ponadto Skandynawowie okazali się niezwykle sprawnymi budowniczymi państw. W IX w. władca Rusów Ruryk został poproszony przez zwaśnione plemiona z północno-wschodniej Europy o objęcie nad nimi władzy, co zapoczątkowało dynastię, która przetrwała ponad 700 lat i dała nazwę Rosji. Mniej więcej w tym samym czasie Normanowie osiedlili się w północno-zachodniej Francji, skąd następnie podbili Wyspy Brytyjskie i Królestwo Sycylii obejmujące także obszary południowych Włoch i Afryki Północnej.

Hiszpanom udało się skolonizować większą część obu Ameryk, ponieważ wspierały ich w tym bakterie i wirusy, tymczasem wikingowie byli tej pomocy pozbawieni. Co więcej, ze względu na swój odosobniony tryb życia europejscy mieszkańcy Grenlandii i Islandii byli niemal tak samo narażeni na działanie patogenów ze Starego Świata jak rdzenni Amerykanie. Istnieje proste epidemiologiczne wytłumaczenie tego faktu. Społeczności żyjące w odległych rejonach północnego Atlantyku były zbyt małe i na tyle odizolowane, że nie potrafiły sobie radzić z chorobami zakaźnymi w ten sam sposób, co mieszkańcy Europy kontynentalnej.

Wiele patogenów ze Starego Świata, np. ospa, w późnośredniowiecznej Hiszpanii miało charakter endemiczny. Nieustająco krążyły one wśród ogromnej populacji Eurazji i Afryki, więc większość dzieci mających z nimi kontakt albo umierała, albo nabierała odporności. Ale te same choroby w koloniach na wyspach północnego Atlantyku co jakiś czas pojawiały się za sprawą statków przybywających z Danii i Norwegii, wybuchała epidemia, zarażali się wszyscy niemający odporności, po czym wygasała, gdy miejscowa ludność albo umierała, albo zyskiwała odporność. Wydaje się więc mało prawdopodobne, by garstka wikingów próbująca się osiedlić w Winlandii

Fragmenty książki Jonathana Kennedy’ego Patogeneza. Jak zarazki ukształtowały historię świata, tłum. Mariusz Gądek, Filtry, Warszawa 2025

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.