Wpisy od Maria Janssen

Powrót na stronę główną
Kraj

Ruski miesiąc

Można powiedzieć, że od 1972 r. pracuję w dyplomacji. Nie jako pracownik polskiej służby dyplomatycznej, lecz w wolnym zawodzie tłumacza. Zadaniem tłumacza jest zgodne z treścią i duchem wypowiedzi polityka przełożenie jej na inny język. Tłumacz musi też być osobą świetnie orientującą się w subtelnościach języków, w jakich pracuje, by przełożyć tekst w sposób zgodny z językowym kontekstem kulturowym. Przecież nie można tłumaczyć dosłownie, „po polsku niemieckimi lub angielskimi słowami”, bo nikt tego nie zrozumie.

Zastanawiam się, jak biedni koledzy tłumacze języka polskiego i rosyjskiego radzą sobie z tłumaczeniem wystąpień Pawła Kowala, przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Pan Kowal bowiem dobitnie demonstruje swój negatywny stosunek do Rosjan i wszystkiego, co rosyjskie, nieustannie używając pogardliwych w wydźwięku rzeczowników Rusek, Ruski, Ruscy oraz przymiotnika ruski. W szkole niemieckiej nie miałam przyjemności uczyć się języka rosyjskiego, więc nie wiem, jak tłumacze mieliby wyrazić ten afront po rosyjsku. Nie sądzę jednak, by którykolwiek z nich tłumaczył go zgodnie z intencją pana Kowala.

Można byłoby wprowadzany przez Pawła Kowala zwyczaj dyplomatyczny skwitować machnięciem ręki i mruknięciem: jego sprawa, widocznie lubi poszarpać niedźwiedzia za wąsy. Jednak sprawując wysoki urząd, pan Kowal nie jest „samoswój”, nie jest osobą prywatną, lecz występuje jako szef organu RP i jako taki ma obowiązek reprezentować jej interesy. Nie jestem przekonana, by niezależnie od obecnej sytuacji międzynarodowej w interesie RP leżało stosowanie przez osobę wysokiej rangi pogardliwych określeń wobec któregokolwiek państwa czy narodu. W dyplomacji wprawdzie obowiązuje czasem zasada „jak ty mnie, tak ja tobie”, lecz wyrażana językiem dyplomatycznym, którego celem jest zawsze pozostawienie furtki, a nie obrażanie drugiej strony.

Oponenci mogą mi zarzucić, że Rosjanie sami siebie tak nazywają. Jednak po rosyjsku Russkij to oficjalna nazwa Rosjanina, a russkij to zwykły rosyjski przymiotnik narodowy. Natomiast w przypadku przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych – polskiego dyplomaty wysokiego szczebla – korzystanie z polskiego pogardliwego, slangowego określenia ruski lub Rusek jest wysoce niestosowne.

Wśród pracowników rosyjskiego MSZ znajdzie się kilkoro władających wyśmienicie językiem polskim i potrafiących odczuć lekceważący wydźwięk słów naszego arcydyplomaty. Jak byśmy się czuli, gdyby zagraniczni oficjele nagminnie używali podobnie poniżających nas określeń typu Paljaczki czy Polacken?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Polacy rodacy

Po polsku i po niemiecku są dwa wyrazy mi obce: rodak i Landsmann. Landsmann to raczej krajan, rodak natomiast to słowo sięgające trzewi, wnętrzności, misterium narodzin i samego porodu. Jest określeniem wykluczającym inne pochodzenie. Landsmann natomiast jest pojęciem na siłę włączającym, akcentującym raczej geograficzną niż etniczną przynależność do danego kraju. Zgodnie z tym Niemcem jest każdy, kto żyje w Niemczech i poddaje się dominacyjnym zapędom tzw. przewodniej kultury niemieckiej (Deutsche Leitkultur), zawłaszczającej inne etnie. Stąd właśnie dawne kategorie Volksdeutsche i Heimkehrer (powracający do domu). Aby należeć do narodu niemieckiego, wystarczy przyjąć niemieckie obywatelstwo i przystosować się kulturowo.

Z rodakami jest zupełnie inaczej. Nie można „zostać” rodakiem. Aby nim być, trzeba się urodzić Polakiem z Matki Polki. W tej kwestii, nieprzypadkowo podobnie jak u Żydów, decyduje głównie linia matrylinearna (mater certa est – matka pewną jest). Nie mówię tu o przypadkach sławnych ludzi, mocą swych niepoślednich zasług „przyswojonych” niejako do narodu polskiego, jak Lelewel, Słowacki, Mickiewicz czy Miłosz, lecz o przeciętnych, niewyróżniających się Polakach, zwykłych zjadaczach chleba. Ich specyficzną cechą i powodem dumy jest przynależność do rzeszy Rodaków.

Rodacy z definicji powinni mieć „wyłącznie” polskie pochodzenie, najlepiej włosy blond i jasną cerę oraz czerpać satysfakcję z narodowych klęsk. Tak zarysowane cechy, pozwalające zaliczyć ludzi do rodaków, budzą jednak wiele wątpliwości. Pierwsze pojawiają się na gruncie archeologicznym – bo np. neolityczna populacja kultury pucharów lejkowatych, która występowała od 5 tys. do 4 tys. lat temu na Kujawach i w Wielkopolsce, wywodziła się od przybyszów z Azji Mniejszej, a ci po osiedleniu się w nowym miejscu nigdzie dalej nie wyruszyli.

Po najeździe Hunów wielu mieszkańców Małopolski odziedziczyło tzw. znamię Dżyngis-chana, które do tej pory występuje

Maria Janssen zajmuje się tłumaczeniami pisemnymi i konferencyjnymi, jest członkinią Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich, pracowała w PAP jako tłumaczka i dziennikarka w Redakcji dla Zagranicy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.