Wpisy od Tomasz Otocki
Lewica się reorganizuje
Nowa socjaldemokratyczna premierka Litwy w ogniu krytyki
Jeszcze jesienią zeszłego roku Litewska Partia Socjaldemokratyczna (LSDP) triumfowała, zdobywając w wyborach do Sejmu jedną piątą głosów oraz 52 ze 141 mandatów w parlamencie. Po rezygnacji przewodniczącej Viliji Blinkevičiūtė z przyjęcia funkcji premierki, co eurodeputowana tłumaczyła swoim wiekiem i stanem zdrowia, udało się dość sprawnie utworzyć nową koalicję. Na jej czele stanął były wicemer Wilna, 46-letni Gintautas Paluckas, przedstawiciel młodszego, bardziej ideowego pokolenia partyjnego.
Koalicja wokół Paluckasa
W skład rządu weszły trzy partie: oprócz socjaldemokratów także Związek Demokratów „W imię Litwy” Sauliusa Skvernelisa, premiera w latach 2016-2020, który w nowym rozdaniu został przewodniczącym Sejmu, a także antysystemowy Świt Niemna, założony przez Remigijusa Žemaitaitisa, młodego polityka, który w 2023 r. zasłynął wypowiedziami wymierzonymi w Izrael. Zwłaszcza wejście do koalicji rządzącej tej ostatniej partii, porównywanej z niemiecką AfD, budziło kontrowersje. Socjaldemokraci tłumaczyli jednak wyborcom, że „nie mieli wyjścia”.
Litwa nie zna bowiem, inaczej niż Niemcy czy Holandia, tradycji „wielkich koalicji” między lewicą a prawicą. Zresztą wejściu w sojusz z socjaldemokratami sprzeciwiał się ówczesny lider konserwatywnego Związku Ojczyzny, partii rządzącej w latach 2020-2024, Gabrielius Landsbergis.
Rząd Paluckasa przetrwał kilka miesięcy bez większych kontrowersji, pomijając sprawę koalicji z Žemaitaitisem. Tymczasem już w lipcu premier był zmuszony podać się do dymisji. Co się stało?
Pierwsze kontrowersje, ujawnione przez Laisvės TV Andriusa Tapinasa oraz Centrum Dziennikarstwa Śledczego Siena, pojawiły się pod koniec czerwca tego roku. Chodziło m.in. o niejasne związki Paluckasa z biznesmenem Darijusem Vilčinskasem, w tym sprzedaż mieszkania w Wilnie za 230 tys. euro oraz przejęcie zniszczonego pałacu w stolicy Litwy, którego wartość szacowano na 6 mln euro.
Później głównym zarzutem wobec lidera socjaldemokratów stała się sprawa preferencyjnej pożyczki udzielonej przez Narodowy Bank Rozwoju ILTE spółce Garnis, której Paluckas był udziałowcem. Podczas śledztwa wykazano również, że były szef rządu otrzymał w 2024 r. pożyczkę w wysokości 200 tys. euro od własnej firmy Emus. Jak podkreśla analityczka ds. krajów bałtyckich Kinga Dudzińska w analizie dla Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: „Funkcjonariusze Litewskiej Służby Dochodzeń Finansowych (FNTT) przeprowadzili też przeszukania w należącej do bratowej premiera firmie Dankora, która za pieniądze unijne zamierzała kupić od Garnis akumulatorowe systemy magazynowania energii”.
Firma Dankora zapewniła publicznie, że przetarg był przeprowadzony zgodnie z prawem, a szef socjaldemokratów nie uczestniczył w jej działalności, jednak była zmuszona oddać otrzymane środki europejskie. Jak pod koniec lipca podawał do wiadomości portal zw.lt, sprawą Paluckasa zajęły się służby śledcze, poddając prześwietleniu wcześniejszą działalność i transakcje premiera.
Jeszcze w drugiej połowie lipca władze LSDP wyraziły zaufanie wobec swojego szefa, koncentrując się na jesiennej sesji Sejmu oraz pracach nad budżetem na kolejny rok. Później nastroje w partii stały się minorowe, prezydent zaś dał premierowi dwa tygodnie na wyjaśnienie zarzutów. „Jeśli to nie poskutkuje, powinien podać się dymisji”, powiedział Gitanas Nausėda. Ostatecznie stało się to 31 lipca, premier ustąpił także z funkcji prezesa partii.
Kandydatury na szefa rządu
Po dymisji Paluckasa socjaldemokraci przedstawili cztery kandydatury na stanowisko nowego premiera. Wśród nich znaleźli się pełniący obowiązki nowego przewodniczącego LSDP Mindaugas Sinkevičius, mer rejonu janowskiego, Juozas Olekas, wiceprzewodniczący Sejmu i były minister obrony Inga Ruginienė, minister pracy i opieki społecznej oraz Robert Duchniewicz – Polak z Wileńszczyzny, wiceprzewodniczący LSDP, mer rejonu wileńskiego.
Zainteresowanie wzbudziło nazwisko tego ostatniego. Duchniewicz, podobnie jak Sinkevičius i Ruginienė, a inaczej niż Olekas, jest bowiem „młodą nadzieją lewicy”, zwłaszcza od czasu, gdy w 2023 r. wygrał wybory na mera rejonu wileńskiego, pozbawiając tego stanowiska Akcję Wyborczą Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR), rządzącą rejonem od połowy lat 90. Jest także – podobnie jak była minister sprawiedliwości w rządzie centroprawicy Ewelina Dobrowolska czy obecny minister spraw wewnętrznych
Konserwatyści rządzą tylko raz
W Europie Środkowo-Wschodniej lewica przechodzi kryzys, tymczasem na Litwie po raz piąty w historii wygrała wybory do Sejmu
W większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej lewica przechodzi kryzys. Na Litwie jednak po raz piąty w historii wygrała wybory sejmowe. W ich wyniku partii kierowanej przez Viliję Blinkevičiūtė przypadną 52 mandaty (na 141 posłów, których liczy Sejm), konserwatystom 28, a mniejsze partie muszą się zadowolić liczbą od 3 do 20 mandatów. Choć nowa koalicja wydaje się jasna, nie wiadomo, kto zostanie premierem. Największe szanse na to ma Gintautas Paluckas, polityk młodego pokolenia. Ciekawe jest także, jaka będzie rola populistów w nowym Sejmie.
Konserwatywne czterolecie
Jeszcze jesienią 2020 r. na Litwie triumfowali konserwatyści (zdobyli wówczas 50 mandatów), którzy stworzyli rząd z dwiema partiami liberalnymi: Ruchem Liberałów (13 mandatów) oraz Partią Wolności (11 mandatów). Teraz to drugie ugrupowanie, będące w awangardzie „praw jednostki”, najsilniej upominające się o sprawy osób LGBT, w ogóle nie weszło do Sejmu, Ruch Liberałów zaś będzie miał natomiast w nowej kadencji 12 posłów. Za mało, by kontynuować konserwatywno-liberalną koalicję pod kierownictwem premier Ingridy Šimonytė.
Powiedzenie, że konserwatyści „rządzą tylko raz”, znowu się sprawdziło. – Rządy koalicji konserwatystów i liberałów przypadły na czasy kryzysów. Pandemia, kryzys migracyjny, wojna na Ukrainie, inflacja źródeł energii, wszelkiego rodzaju skandale finansowe, pedofilskie. Litwa wyszła z nich obronną ręką, ale władze, szczególnie konserwatyści, nie próbowały nawet dyskutować ze społeczeństwem na temat działań antykryzysowych – tłumaczy Aleksander Radczenko, doradca liberalnej przewodniczącej Sejmu Viktorii Čmilytė-Nielsen, który precyzuje, że w rozmowie z „Przeglądem” reprezentuje własne stanowisko, a nie swojej szefowej.
Jak podkreśla Radczenko, społeczeństwo, a nawet mniejsi partnerzy koalicyjni byli często stawiani przed faktami dokonanymi. Premierka Ingrida Šimonytė zasłynęła wypowiedzią: „Jeśli wam się nie podoba nasza władza, to za kilka lat będą wybory i będziecie mogli wybrać sobie inną”.
– Właśnie ta arogancja konserwatystów, a nie sytuacja gospodarcza, która jest w sumie dobra, zmobilizowała większość wyborców do głosowania przeciwko, na kogokolwiek, byle nie na konserwatystę – dodaje Radczenko.
Swoje zrobiła także ordynacja większościowa – w drugiej turze dała przewagę wszystkim tym kandydatom, bardzo szerokiego spektrum centrolewicy, którzy nie byli związani z konserwatystami. Do rangi symbolu urósł fakt, że w centrum Kowna Gabrielius Landsbergis, autor „jastrzębiej polityki” wobec Rosji i Chin, przegrał wybory z obecnym ministrem kultury z Ruchu Liberałów Simonasem Kairysem. Z jednym zastrzeżeniem – ukarano go nie za politykę zagraniczną, ale za przewodniczenie partii konserwatywnej. Landsbergis, lider ugrupowania, które przechodzi teraz do opozycji, podał się właśnie do dymisji z funkcji przewodniczącego. Być może w przyszłości zastąpi go odchodząca premier Šimonytė.
Lewica triumfowała 12 lat temu
Decyzji o powstaniu nowej koalicji jeszcze nie podjęto, Litwą zapewne rządzić będzie jednak centrolewicowy triumwirat, podobnie jak w 2012 r., gdy ostatni raz w historii lewica przejmowała władzę. Byłych partnerów koalicyjnych Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP) Algirdasa Butkevičiusa: Partię Pracy oraz Porządek i Sprawiedliwość, o których istnieniu nikt już na Litwie nie pamięta, zastąpią najprawdopodobniej Związek Demokratyczny „W imię Litwy” byłego premiera Sauliusa Skvernelisa (sprawował władzę w latach 2016-2020, stojąc na czele centrolewicowej koalicji) oraz Związek Chłopów i Zielonych, którym kieruje litewski oligarcha, właściciel ziemski Ramūnas Karbauskis (do 2022 r. był patronem politycznym Skvernelisa).
Antonowicz przez w
Litwa legalizuje polskie nazwiska Choć obiektywnie dotyczy niewielkiej liczby osób, sprawa ta przez lata zatruwała stosunki między Warszawą a Wilnem. Ostatnia wizyta Lecha Kaczyńskiego na Litwie, dwa dni przed katastrofą smoleńską, została zepsuta głosowaniem Seimasu, który nie zgodził się na oryginalną pisownię nazwisk przedstawicieli mniejszości narodowych. 18 stycznia br. parlament Litwy, tym razem również zdominowany przez centroprawicę, przyjął prawo zezwalające na użycie trzech liter: w, x oraz q w pisowni nazwisk litewskich obywateli. Choć
Związek Polaków w rękach Tomaszewskiego
Największa organizacja społeczna Polaków na Litwie może się stać przybudówką katolicko-narodowej partii AWPL-ZChR Pod koniec czerwca na szefa Związku Polaków na Litwie (ZPL), najstarszej organizacji polonijnej na Wileńszczyźnie, wybrany został lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin Waldemar Tomaszewski. Zastąpił on Michała Mackiewicza, kierującego ZPL od 2002 r. i co najmniej od kilku lat wzbudzającego kontrowersje. Choć nowego prezesa udało się wybrać już w pierwszej turze, prawie połowa delegatów na zjazd nie udzieliła mu poparcia.
60-latka nadzieją młodych
Czy była minister pracy Vilija Blinkevičiūtė poprowadzi litewską lewicę do zwycięstwa? Kilka tygodni temu rozpoczął się nowy rozdział w historii litewskiej socjaldemokracji. Po paru latach eksperymentów z przywództwem polityka młodego pokolenia, 41-letniego Gintautasa Paluckasa, po raz pierwszy kierowanie partią powierzono kobiecie. Jest nią Vilija Blinkevičiūtė. Nowa liderka daje szansę na wzrost poparcia i lepszy wynik w wyborach w 2024 r. Pod warunkiem jednak, że partia weźmie się w garść i zacznie prezentować wyborcom klarowny przekaz.
Zmiana warty na Litwie
Prawica przejmuje władzę, lewica w defensywie Po raz kolejny w ostatnich latach w Wilnie dojdzie do zmiany warty. Tym razem eklektyczna, konserwatywna i socjalna koalicja skupiona wokół Związku Chłopów i Zielonych (z udziałem polskiej partii) przekaże władzę bardziej spójnej grupie konserwatystów i liberałów. Po drugiej turze wyborów do Sejmu, która odbyła się 25 października, będziemy mieli powtórkę z 2008 r., gdy tworzono prawicowy rząd Andriusa Kubiliusa. On także przejmował władzę w sytuacji kryzysu. Wtedy gospodarczego, światowego, dziś









