Wygląda, jakby jeszcze spał. A jak się odezwie, to śpią słuchacze. Ale to pozory. Bo Marek Balt, szef resztówki SLD na Śląsku, jest obrotowy jak śrubka. To jeden z tych, których zasadą życiową jest: „nam wszystko jedno”. Kiedy Balt z Rafałem Porcem dostali się z list SLD do sejmiku województwa śląskiego, od razu zaczęli kombinować. Kto da więcej? Zaczęli od PiS. Zażądali dla siebie funkcji marszałka województwa, członka zarządu oraz biorącego miejsca na liście do europarlamentu. Czarzasty stanął na głowie, by to uwalić. Poszli więc do PO. Z podobnymi żądaniami. Pewno by dostali dwa miejsca w zarządzie, ale radny Kałuża wysadził całą konstrukcję. Teraz lewicowi wyborcy mogą im powiedzieć: fajrant. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









